Wieczorem przygotowywałyśmy "dekoracje", z braku lepszego słowa określmy to w ten sposób. Oklejałyśmy etykiety butelek z wodą nowymi etykietami, na których napisane było coś w stylu "Witaj na nindżowym przyjęciu Colta". Do tego przygotowałyśmy udekorowane batony dla każdego dziecka - białe KitKaty z naklejoną kartką "Dziękuję, że wkopnąłeś na moje przyjęcie - Ninja Colt". Jenn dokleiła na górze czarną wstążkę symbolizującą pas w sztukach walki, aby było tematycznie. Wydrukowała także karteczki do postawienia przy jedzeniu, np. "chipsy taekwondo", "poszablowana sałatka owocowa". To tyle, jeśli chodzi o dekoracje w stylu ninja. Zauważyłam, że Amerykanie często nakręcają się na coś, co istnieje tylko w ich wyobraźni.
Przyjęcie miało rozpocząć się o dziesiątej rano, powinniśmy byli dojechać na miejsce piętnaście minut wcześniej. Nie wyszło. W nocy napadało tyle deszczu, że zamknięto kilka głównych dróg, wskutek czego spóźniliśmy się czterdzieści minut na własną imprezę. Wynajęliśmy Jumpy Place na dwie godziny, więc wiele czasu nie zostało, za to właściciele pozwolili zostać nam dłużej z powodu powodzi. Musieliśmy jedynie opróżnić stół z jedzenia, aby inni klienci mogli z niego korzystać.
W porównaniu do polskich imprez urodzinowych, przynajmniej tych, na którzych byłam, jedzenie było jako takie. Kultura w USA jest inna, nikt nie oczekuje jedzenia na przyjęciu. Jenn powiedziała mi, że na większości imprez nie ma nic prócz tortu, choć bywa i tak, że i tego brakuje. Za to na Hawajach ponoć jedzenia jest góra, więc Jenn nigdy w życiu nie zrobiłaby imprezy bez przekąsek. Mimo wszystko wolę polskie przyjęcia, przynajmniej jedzenie nie ogranicza się do kanapek z Tesco i sushi z Biedronki.
Ale to nie jedzenie jest najważniejsze, tylko ludzie. Pod tym względem bawiłam się fantastycznie. Zjechała się cała rodzina i znajomi, do tego koledzy i koleżanki z przedszkola Colta z rodzicami. W sumie przyjechało ponad 30 osób, drugie tyle nie dojechało z powodu warunków na drogach. Z przyjaciółmi Jenn rozmawiałam całą imprezę. Czuję się jak część rodziny, wszyscy mnie znają i mamy bardzo dobry kontakt. Po przyjęciu w Jumpy Place rodzina i przyjaciele przyjechali do nas do domu na afterparty. Jeff pojechał po pizzę, bo impreza bez jedzenia to nie impreza (bez komentarza). Wieczorem pożegnałam się ze wszystkimi słowami "Do zobaczenia w Thanksgiving 2016 lub 2017". Już za nimi tęsknię!
Na zdjęcia i filmiki musicie poczekać do jutra.
marysiu za dwa tygodnie będziesz już w domu, odbiesz sobie polską kuchnię tylko uważaj na kalorie pozdrawiam serdecznie Ewa
OdpowiedzUsuńMarysiu, czy chodzisz do kościoła? Raz pisałaś że należysz do kościoła tylko teoretycznie...
OdpowiedzUsuńNie chodzę
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMarysiu, masz może konto na lubimyczytac.pl?
OdpowiedzUsuńWierzysz że już za ponad 2 tygodnie będziesz w Polsce?
OdpowiedzUsuńMarysiu mam pytanie, czy podczas podróży samolotem na lotnisku spotkałaś sie z jakims koordynatorem wyjazdu? Mowil wam gdzie macie isc itd. Czy sama musiałaś wszystko ogarnąć?
OdpowiedzUsuńNie, ale to nie jest trudne. Miliony ludzi lata każdego dnia.
UsuńOd kilku dni zastanawiamy się ze znajomymi gdzie się wybrać na weekendowy miastowy wypad. Przeglądam na YouTube filmiki promocyjne miast w Polsce i wpadł mi w oczy ten: https://youtu.be/NYa1YLZhnxQ po chwili zastanawiam się kogo znam z Rzeszowa. I zadzwoniło mi, że ty jesteś z Rzeszowa :) piękne miasto i chyba skuszę się by wpaść tam w czerwcu :)) Czy nie wiesz może czy na internecie jest jakiś filmik promocyjny miasta w którym jesteś w Ameryce? Ciekawe byłoby również zobaczyć miasta twoich znajomych z Hiszpanii, Niemiec czy Chin! Właściwie zastanawiam mnie czy pokazywalas koleżanką, znajomym i rodzinie z Ameryki jakiś zdjęcia lub filmy z Polski, Rzeszowa? Albo czy Twoi znajomi pokazywali coś ze swoich krajów? Nie wiem może to moje takie zboczenie ale zawsze właśnie pokazuje osobom z zagranicy jak fajnie u nas jest :)) i zawsze dopytuje i proszę by pokazali mi jak to wygląda u nich (pewnie dlatego że chciałabym wszystko zwiedzic, ale funduszy i czasu brak xd) Uwaga Rzeszów przebywam!!! :D
OdpowiedzUsuńNie ma, bo to małe miasto. Hostom pokazywałam zdjęcia i filmiki na YouTube.
UsuńMarysiu, założyłam blog o książkach i zależy mi bardzo na twojej opinii. Dopiero zaczynam, ale kiedyś chciałabym być tak dobra w blogowaniu jak Ty. Zajrzysz ? http://wkrainiepelnejksiazek.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za spam.
Hej tak się zastanawiam z czystej ciekawości :) Przez ten prawie rok co jesteś USA około ilu tysięcy tam wydałaś? Pytam z czystej ciekawości i dziękuję za odpowiedź :)
OdpowiedzUsuńMam w komputerze zestawienie finansowe, jak wrócę z wymiany to napiszę posta z podsumowaniem i radami dla wymienców. Tam to napiszę. W tym momencie nie pamietam, ile wydałam, ale pewnie z 3000$
UsuńA czy Susi i inne koleżanki po powrocie do kraju będą jeszcze chodzić do szkoły? Tak jak ty powinnaś jeszcze iść do 3 klasy, ale zdałaś te testy więc nie musisz, a one ?:)
OdpowiedzUsuńTak, tyle ze Mirabelle będzie znów chodzić do szkoły w USA
Usuńjak to jest możliwe? o.o
UsuńJaki masz dokładny model laptopa? :) i po powrocie do Pl bedziesz miala dwa laptopy? :D
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia jaki to model i tak, będę miała 2 laptopy.
OdpowiedzUsuńW fajnym trucku siedzisz:))
OdpowiedzUsuńAmerykańska "kultura" kojarzy mi się z wszechobecnym chodzeniem w butach, a na zdjęciu widzę kilka osób boso tj. w skarpetach - nastąpił przełom?
W Jumpy Place trzeba nosić skarpety
UsuńColt to świetne imię :) każdy kojarzy je z bronią a mi zawsze pierwsze co to przed oczami staje Dean Winchester (karabin xd) z Supernatural :) Pozdrów Colta od Twoich (i jego) fanów z Polski :)
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego dla Colta! :D Czy w Ameryce wyprawia się urodziny dla dziecka w każdym wieku w jakiś lokalach? U nas zazwyczaj robi się to w domu i z pewnością nie dla ponad 30 osób. Jakie prezenty przynosi się na takie przyjęcia?
OdpowiedzUsuńW lokalach, aby nie zmywać naczyń po gościach i nie sprzątać domu.
UsuńW prezencie zabawki, o dziwo nikt nie daje słodyczy. Do tego zdarzają się laurki. Do toreb prezentowych wpycha się kolorowy papier, żeby ładnie wyglądało.