środa, 19 sierpnia 2015

Poradnik wymieńca #3 - Wybór przedmiotów szkolnych

W USA wybór przedmiotów szkolnych jest przeogromny. Dwadzieścia rodzajów matematyk, niezliczone poziomy języków obcych i angielskiego, chemia, biologia, anatomia, nauka o morzu, astronomia, fizyka, sztuka, pięć rodzajów historii, fotografia, psychologia, teatr, gotowanie, kosmetologia, język migowy... to dopiero początek listy. Zdecydowanie się na siedem czy osiem to nie takie łatwe zadanie, zwłaszcza że konsekwencje będziecie odczuwać przez następne dziewięć miesięcy. Lepiej wybrać dobrze i oszczędzić sobie katorgi.

Wiedz, z czego wybierasz
Znajomość listy przedmiotów to podstawa. Kiedy tylko dostaniesz host rodzinę, natychmiast poproś ich, aby przysłali ci listę przedmiotów nauczanych w twoim przyszłym High School. Moja rodzina nie była tak łaskawa, poza tym nie wiedziałam wtedy za wiele o USA, więc nie naciskałam. Dziś prosiłabym ich sto razy dziennie o przesłanie mi takiej listy. Skończyło się na tym, że napisałam host mamie, czym jestem zainteresowana, a ona wstępnie wybrała dla mnie przedmioty. Po przyjeździe do USA poszłyśmy do sekretariatu i razem z moim counselor, czyli kimś a la wychowawca, przejrzałyśmy tę listę. Okazało się, że większość przedmiotów, które zostały dla mnie wytypowane, jest do bani i musiałam wszystko zmieniać. Oczywiście nikt mi dalej nie dał listy i nie wiedziałam, jaki mam wybór. Powiedziałam, co mnie interesuje i dokonałyśmy zmian. Mój plan lekcji prezentował się tak:

Historia USA - narzucona z góry przez fundację oraz szkołę. Na pewno znajdzie się w twoim planie lekcji.
Algebra 2 - narzucona z góry przez szkołę, bo matematyka jest obowiązkowa. Jednak gdybym wiedziała, że są też inne rodzaje matematyki, wybrałabym geometrię. Algebra była porażająco nudna. Niestety nie byłam poinformowana.
Psychologia - wybrana przeze mnie. Powiedziałam, że interesuję się psychologią i okazało się, że jest taka lekcja. Super!
Teatr - o tej lekcji dowiedziałam się z filmów i z blogów. Najlepszy wybór na świecie!
Anatomia i fizjologia - i tu znowu spotykamy się z narzuceniami (o których także nikt mnie nie poinformował, dowiedziałam się po kilku miesiącach). Każdy uczeń musi mieć w swoim planie lekcję "science", czyli chemię, biologię, itp. Nie wiedziałam o tym. Po prostu powiedziałam, że interesuję się ludzkim ciałem i wybrali dla mnie tą lekcję. Szczęście dopisało i okazało się, że jest odlotowa.
Zarządzanie informacjami w biznesie - wybrali dla mnie, bo interesuję się biznesem. Kompletna porażka. Okazało się, że jest to po prosu informatyka (word, excel i jeszcze jakiś trzeci program). W ogóle mnie to nie interesowało. Zmieniłam tą lekcję na Taniec, ale o zmianach za chwilę.
Angielski 3 - byłam w 3 klasie High School, więc wybór automatyczny niezależny ode mnie.

Miałam szczęście. Trafiłam na fajne lekcje i na fajnych nauczycieli (to drugie jest nie mniej ważne od pierwszego, w ten sposób pokochałam historię USA). To nie znaczy, że tobie też się poszczęści. Zadbaj o to, abyś wiedział, z czego wybierasz. Nie daj sobie wcisnąć nic na siłę i zadawaj jak najwięcej pytań. Nie wiesz, o czym jest jakaś lekcja? Zapytaj i upewnij się, że nie trafisz na kota w worku. Bądź królem swojego planu lekcji, inaczej przez rok będziesz się męczył.

A co, jeśli chcę zamienić lekcję, która mi się nie spodobała?
Najprościej mówiąc, kłopot. Póki w robisz to, co się podoba paniom w sekretariacie, są dla ciebie miłe i zrobią dla ciebie wszystko. Jednak kiedy przychodzisz z problemami, nie licz, że będą cię traktować tak samo. Przynajmniej tak było w mojej szkole. Kiedy chciałam zamienić informatykę na tańce, dowiedziałam się, że to niemożliwe, że tak sobie wybrałam i tak mam mieć. Ale ja byłam uparta. Chodziłam do sekretariatu codziennie, za każdym razem z kolejnym argumentem. "Ale ja już się tego uczyłam w Polsce, spójrzcie na mój wypis ocen!". "Nauczycielka powiedziała, że w klasie są o trzy osoby za dużo i nie ma dla nas komputerów". "Nauczycielka tańca chce mieć mnie w swojej klasie". Pierwszy argument nie zadziałał ani trochę. Drugi zadziałał na mnie - uświadomiłam sobie, że skoro nauczycielka mówi, że ktoś może się wypisać, to musi tak być. Trzeci zadziałał i na mnie i na sekretarkę - dowiedziałam się, że jeśli nauczycielka tańców wyśle do nich maila z prośbą o przepisanie mnie, to zostanę przepisana. Po kilku dniach byłam już w jej klasie.

Tu też miałam szczęście, że znałam nauczycielkę tańca. Moja host siostra tańczyła u niej w zespole szkolnym i kilka razy zabrała mnie ze sobą na trening. Poprosiłam nauczycielkę o maila i wysłała go dla mnie. Naprawdę wiele jej zawdzięczam. Ty możesz nie mieć szczęścia, ale masz coś lepszego - informację. Idź do nauczyciela przedmiotu, którego chcesz cię uczyć, powiedz mu, że jesteś zafascynowany jego przedmiotem i poproś o napisanie maila do sekretariatu. Powinno zadziałać, trzymam za ciebie kciuki.

To tyle, jeśli chodzi o wybór i zmianę przedmiotów. Mam nadzieję, że komuś pomogłam :) Niedługo nakręcę filmik na YouTube o liście przedmiotów w mojej byłej szkole, gdyż udało mi się takową dostać, niestety dopiero pod koniec roku szkolnego.

Do następnej środy!

13 komentarzy:

  1. Hej Marysiu, mam pytanie. Używasz jeszcze Snapchata? Bo właśnie założyłam i z chęcią bym Cię dodała, ale czy używasz jeszcze? :) Jak tak to mogłabyś podać nazwę? :)Proszę o odpowiedź! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam, ale ponieważ wróciłam już z ameryki to zrobiłam go prywatnym.

      Usuń
  2. Bardzo użyteczny post! :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Pomocny post, tylko trochę ogólne napisane o sekretariacie, więc jestem zmuszona się nie zgodzić i pocieszyć przyszłych wymieńców, że wszystko zależy od szkoły. Ja się czułam jak obdarzone geniuszem dziecko specjalnej troski(mówią o ilości uwagi, którą mi poświęcili) i zostałam zobowiązana do odwiedzania school counselor kilka razy w tygodniu przez pewien czas, aby mieli pewność, że jestem zadowolona. Powiedziałam, że interesuje się naukami medycznymi - wciśnięto mnie na przepełnione lekcje dla seniorów, o które wszyscy zazwyczaj walczą. Także głowa do góry, to jedna wielka loteria!:)

    Jestem w Austin - http://statesyear.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Chciałabym żeby był taki wybór w polskich szkołach! <3

    Marysiu, mam pytanie ile kosztowało Cię wydanie Twojej książki i czy kupiło ją wystarczająco dużo osób aby wyrównać koszty? I w ogóle jak to jest z tym wydawaniem, nie łatwiej byłoby Ci po prostu wysłać ją do jakiegoś wydawnictwa?

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny post! A tak w ogóle to będzie kiedyś ten post o którym kiedyś wspominałaś, ten co byś w nim zliczała ile kosztowała Cię cała wymiana?? Jako taka informacja dla tych co się zastanawiają na wymiane. Cała wymiana kosztowała Cię 5500 dolarów ??? :) :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Właśnie wyjechałam niedawno do Mississippi i u mnie w sekretariacie byli bardzo pomocni. :) Counselor dała listę wszystkich dostępnych przedmiotów i czas do namysłu, a potem jeszcze i tak ją odwiedziłam ze 3 razy w ciągu najbliższych dni żeby zmieniać coś w planie. Aczkolwiek Amerykanie narzekają, że dla nich wcale nie są tak pomocni i mili, a tylko dla exchange students :P

    http://bigdreamsbigass.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja mam teraz Algebrę II i faktycznie podzielam zdanie, że jest to najnudniejszy przedmiot w moim życiu, czuję się trochę jakbym powtarzała gimnazjum. :D Za to mam spoko ludzi i nauczycielkę, więc jest fajnie. :) Niefajne było to, że musiała zakupić kalkulator graficzny za 100$, z którego nawet nie korzystam, bo reszta liczy na nich wszystko, łącznie z działaniami typu 20-15 itd. Nauczycielka wkłada całą swoją energię , aby wytłumaczyć klasie najprostsze równania czy skracanie/rozszerzanie ułamków (sic!). Trochę czuję się jak geniusz, jedyny problem mam, kiedy wchodzą ich dziwne jednostki typu jardy, mile, stopy itd.

    OdpowiedzUsuń
  9. Moim marzeniem jest pojechać na wymianę...
    Niesamowite jest to, ile w USA mają przedmiotów ;))
    Zapraszam na nowy post ❊ mój blog

    OdpowiedzUsuń
  10. To będzie ten filmik o przedmiotach w USA? :-D byłabym bardzo zainetersowana

    OdpowiedzUsuń
  11. Wygląda na to że sama znajomość angielskiego w USA to dopiero początek edukacji. Sporo tych przedmiotów, duży wybór, a do tego jeszcze człowiek siedzi i myśli, że jak sobie odpuści jakiś przedmiot to mu potem przepadnie szansa na karierę w danym kierunku...

    OdpowiedzUsuń

Drogi czytelniku,
tutaj możesz śmiało wyrazić swoją opinię. Jednak zanim to zrobisz, weź pod uwagę, że większość informacji na tym blogu to też opinie, takie same jak twoja. Nie musisz im wierzyć, nie muszą ci się podobać, ale musisz je szanować. Amen i zapraszam do komentowania :)