czwartek, 24 lipca 2014

Tydzień bez komputera

Witajcie :)

Zacznę od dodania zdjęcia "po" wyzwaniu :) Przy okazji wspomnę, że ważę 57,5 więc schudłam ponad 2 kg!

Daliście mi mnóstwo pomysłów na nowe posty, do czego zaraz przejdę, ale najpierw oznajmiam wszem i wobec, że robię sobie tydzień bez komputera, więc do następnego piątku nic nowego raczej się nie pojawi. Za dużo czasu marnuję przed ekranem i muszę zrobić sobie przerwę. Wracając do waszych pomysłów:

  1. Room tour - NIE ZROBIĘ. Już to gdzieś pisałam, ale powtórzę: to jest mój pokój, a nie pokój całego świata. Jeśli chcecie go zobaczyć, to obejrzyjcie filmik jak Maja ćwiczy na linie, to jest kręcone w moim pokoju. Mam też zdjęcia na stronie Zwariowani na fb.
  2. Vlog z pakowaniem się do USA - zrobię.
  3. Pomysły na nudę - nie zrobię. Jak się wynudzicie, to samo wam coś wpadnie do głowy.
  4. Pomysły na śniadania, obiady, kolacje... - przez całe wyzwanie dodawałam zdjęcia, wybierzcie sobie coś i zróbcie :)
  5. Przepisy - zrobię. Jak tylko upiekę coś nowego.
  6. Coś o książkach - kiedyś coś napiszę, jak mi przyjdzie pomysł do głowy.
  7. Coś o sporcie - nie wiem, co konkretnie.
  8. Moje życie codzienne - na razie daję sobie z tym spokój, przez 30 dni o tym pisałam, wrócę do tego jak już będę w USA.
  9. Vlog po angielsku - nie zrobię. Nie widzę w tym sensu, skoro mój kanał oglądają Polacy :)
  10. Back to school - pewnie nie zrobię, bo nie orientuję się w temacie, ale może się to zmieni.
  11. Coś o ubraniach - NIE ZROBIĘ. Nie interesuję się modą, bardziej mnie obchodzi zeszłoroczny śnieg. Bardzo rzadko kupuję coś nowego.
Za to mam zamiar napisać posta o serialu Dance Moms i oczywiście o nowościach w mojej wymianie, kiedy tylko się pojawią.

Do zobaczenia/usłyszenia/napisania za tydzień!


środa, 23 lipca 2014

DZIEŃ #30 - Koniec!!!

Witajcie :)

I tak oto minął ostatni dzień wyzwania z Ewą Chodakowską... Ale to szybko zleciało! Dopiero co była połowa... Z Facebooka wiem, że Ewa planuje coś nowego na sierpień, ale nawet jeśli wezmę w tym udział, to nie będę już pisać codziennie na blogu o tym samym. Robiłam to po to, żeby mieć motywację i zadziałało perfekcyjnie. W końcu udało mi się pozbyć słodyczowego nałogu! Ale to nie koniec wyzwania, ponieważ udało mi się to już raz w przeszłości, dokładnie dwa lata temu, ale wtedy wróciłam do starych nawyków. Dlatego muszę się pilnować zarówno teraz, jak i po wyjeździe do USA i nie żreć słodkiego przy każdej możliwej okazji w hurtowych ilościach. Tym razem musi mi się udać!




Rano byłam u dentysty, to już moja ostatnia wizyta. Pojechałam tradycyjnie rowerem, ja wszędzie jeżdżę rowerem. Miałam robione 2 zęby, kolejne plomby xD Wracało się fantastycznie, wiatr mi sprzyjał i opór powietrza był praktycznie zerowy, także jechało się szybko i lekko.

Po południu byłam w kinie z mamą i Mają na Gangu Wiewióra i to był chyba najnudniejszy film w moim życiu. Serio. Historia beznadziejna, denni bohaterowie - nie było "tego złego" ani "tego dobrego", w różnych momentach różnie z nimi bywało. Teksty do bani, dobór słów jak z wiersza na języku polskim, a jedyne śmieszne momenty to te, kiedy coś wybuchło albo przygniotło bohatera tak, że nie powinien tego przeżyć. Myślałam, że tam usnę!

Potem pojechałyśmy na pizzę do naszej miejscowej pizzerii i zamówiłam sobie małą Rossę, tak samo jak mama i Maja, ponieważ to nasza ulubiona pizza. Składa się z supercienkiego ciasta, sosu pomidorowego i oregano, i mimo że nie brzmi powalająco, to jest naprawdę dobra, ponieważ gość, który ją robi, mieszkał kilkanaście lat we Włoszech i zna się na swoim fachu :)

Podsumowanie dnia:

Sport:
rower - 80 minut

Jedzenie:
śniadanie: jogurt brzoskwiniowy z płatkami kukurydzianymi i słonecznikiem + nektarynka
II śniadanie: twarożek, kanapka z masłem, pomidory
obiad: zupa pomidorowa
II obiad: pizza
kolacja: kanapka z serem żółtym i keczupem babciowej roboty + nektarynka

Dodatkowo zjadłam 2 domowe ciastka owsiane, które przyniosła koleżanka Mai. Były pyszne :)

Ocena:
-5

P.S. Jako że skończyłam wyzwanie, to dajcie mi pomysły na nowe notki, bo nie wiem, o czym pisać :D

jogurt ukrył się pod spodem :D

talerz po pomidorach, więc niezbyt czysty xD ale śniadanko bombowe!

wtorek, 22 lipca 2014

DZIEŃ #29 + Basen

Witajcie :)

Dzisiaj od rana czytałam "Harry Potter i Zakon Feniksa" i mimo że czytam to już po raz kilkunasty, to strasznie się wciągnęłam. Pograłam z Mają w szachy, znowu czytałam, poćwiczyłam z Ewą Chodakowską i miałam zamiar nakręcić filmik na YT o mojej wymianie, ale okazało się, że mama z Mają postanowiły wybrać się na basen, więc stwierdziłam że pojadę z nimi. Skończyłam trening, w biegu zjadłam zupę, dolewając wody, żeby nie czekać, aż wystygnie i zbiegłam do samochodu, gdzie już na mnie czekały.

tak spędzam wakacje :)
Na basenie było bardzo fajnie, nauczyłam Maję pływać żabką (choć na razie nie zdejmuje rękawków), popływałam na basenie sportowym, przepływając pół kilometra i ścigałam się z Mają i z mamą na zjeżdżalni (jak zwykle wygrałam xD). Zdradzę wam sekret mojej szybkości: musicie w zjeżdżalni siąść w siadzie prostym, obciągnąć place i zrobić skłon do nóg, dotykając głową kolan, ale patrzeć w przód. Cały czas odpychajcie wodę rękami. Używam tego sposobu od jakichś 10 lat i jeszcze nikomu nie udało się mnie prześcignąć ;)

Potem pojechałyśmy do restauracji i zamówiłam sobie coś, czego jeszcze nie jadłam, bo lubię próbować nowych potraw. Kiedyś zawsze zamawiałam naleśniki albo pierogi, ewentualnie placki ziemniaczane xD A teraz pytanie za sto punktów: dlaczego w restauracjach zawsze dają takie olbrzymie porcje?! Zdarza się też, że dają mikroskopijne, ale w takich zazwyczaj ceny są dość wygórowane... Często mam ochotę na jakąś zupę, drugie danie i deser, ale nie zamówię wszystkiego, bo musiałabym mieć trzy żołądki. -,-

Ogólnie bardzo miło spędziłam dzień, teraz wracam do czytania Harry'ego Pottera <3

Podsumowanie dnia:

Sport:
SKALPEL WYZWANIE - 40 minut
pływanie - 30 minut

Jedzenie:
śniadanie: twarożek, wafel ryżowy z żółtym serem, rzodkiewka z koperkiem i śmietaną, pomidory z cebulą
obiad: krupnik (nie mam zdjęcia, bo zupa wyglądała jak woda(w sumie dolałam wody xD), a warzywa utonęły na dnie)
kolacja: polędwiczki z kluskami kładzionymi i warzywami, surówka z białej kapusty (nie mam zdjęcia, jadłam w restauracji)

Ocena:
5+


Ktoś mnie pytał, co jem na śniadanie, skoro nie jem chleba. Właśnie to!

poniedziałek, 21 lipca 2014

DZIEŃ #28 - Śmieszny post

Witajcie :)

Zainspirowana ostatnią Mazurską Nocą Kabaretową, postanowiłam dzisiaj zrobić "śmieszny post". Wybiorę mój ulubiony śmieszny film, książkę, piosenkę, skecz, kawał, itp. itd.

Zacznijmy od kawału. Ten przeczytałam kiedyś w internecie i był pierwszym, o którym pomyślałam, więc go udostępniam:

Syn pyta ojca:
- Tato, co to jest POLITYKA?
Ojciec odpowiada:
- Zobacz, ja przynoszę pieniądze do domu, więc jestem KAPITALISTĄ, Twoja mama rządzi tymi pieniędzmi, więc jest RZĄDEM, dziadek uważa, żeby wszystko było na swoim miejscu, więc jest ZWIĄZKIEM ZAWODOWYM, nasz pokojówka jest KLASĄ ROBOTNICZĄ, a wszyscy mamy jeden cel, aby się Tobie lepiej wiodło! Ty jesteś LUDEM, a Twój młodszy brat, który leży jeszcze w pieluchach jest PRZYSZŁOŚCIĄ!!! Zrozumiałeś synku???
Chłopiec zastanawia się i mówi, że musi się z tym wszystkim jeszcze przespać. W nocy budzi chłopca płacz młodszego brata, który narobił w pieluchy i drze się wniebogłosy. A, że chłopiec nie wiedział co ma zrobić, poszedł do pokoju rodziców. W pokoju była tylko mama, ale spała tak mocno, że nie mógł jej dobudzić, więc poszedł do pokoju pokojówki, gdzie akurat zabawiał się z nią ojciec, a dziadek podglądał ich przez okno. Wszyscy byli tak sobą zajęci, że nie zauważyli, że chłopiec jest w pokoju. Malec postanowił więc, że pójdzie spać i o wszystkim zapomni. Rano ojciec pyta go:
- Synku, możesz mi powiedzieć własnymi słowami co to jest POLITYKA??
- TAK!!! - odpowiada syn. - KAPITALIZM wykorzystuje KLASĘ ROBOTNICZĄ, ZWIĄZKI ZAWODOWE się temu przyglądają, podczas gdy RZĄD śpi, LUD jest całkowicie ignorowany, a PRZYSZŁOŚĆ leży w gównie!!! TO JEST POLITYKA!!!


Dalej będzie skecz. Kocham kabarety, chyba mam to po tacie. Często oglądam je w internecie i w telewizji, więc nie dam rady wybrać tylko jednego. Mój ulubiony kabaret to Kabaret Moralnego Niepokoju, ale inne też lubię, dodam więc skecze kilku grup:
I Biedronka Airlines:


II Drzwi (padłam):

III Talent Show: TO JEST CHYBA NAJLEPSZE!!!
Byłam kiedyś na finale mam talent i tam rzeczywiście tak jest :D

Dalej na liście jest film. Ja ogólnie kocham komedie i oglądam głównie filmy ze śmiesznymi tekstami lub ekranizacje moich ulubionych książek. Jeśli chodzi o film, przy którym można się popłakać ze śmiechu, to polecam "Duże dzieci" oraz "Jeszcze większe dzieci". Jest to film o kilku świrniętych facetach, którzy spotykają się po latach i wyjeżdżają na wspólny wyjazd ze swoimi rodzinami. Mają mnóstwo głupich pomysłów i raczej nie kierują się rozsądkiem. Smażą bekon na lampie zabijającej komary, w parku wodnym wpuszczają dzieci na zjeżdżalnię wejściem technicznym, żeby uniknąć kolejki a w drugiej części filmu spuszczają jednego z nich w oponie w dół ruchliwej ulicy. Ich głupota doprowadza mnie do głupawki xD


Śmiesznej piosenki nie znam. Ale znam śmieszny filmik z miksem piosenek. W zagranicznych piosenkach wyszukane są polskie słowa, co działa jak zaklęcie rozśmieszające i człowiek zgina się w pół z bólu brzucha.
Polecam :D

Śmieszna książka? Seria ŚWIAT FINNA powali was na kolana. Te książki charakteryzują się tym, że nie trzeba ich czytać po kolei, więc polecam wam część 3: Finn nieujarzmiony. Tytułowy bohater ma 14 lat i rozwala osobowością. Wskutek zbiegu okoliczności jego rodzice oraz rodzice jego dwóch najlepszych kolegów mieszkających w domach obok wyjeżdżają z domów na trzy tygodnie dając chłopcom wolną chatę. Ci korzystają z okazji i proklamują własne państwo, zwołując lud na Facebooku. Korzystając z oszczędności rodziców robią imprezy, remontują domy (dość gruntownie, np. tworząc w piwnicy lochy), kupując kilkadziesiąt sztuk pizzy na raz i oglądając horrory na werandzie (bo telewizor w salonie jest zbyt mainstreamowy). Czytałam tą książkę w szkole i parę razy wybuchłam śmiechem na lekcji xD

To by było na tyle, jeśli chodzi o śmieszne rzeczy. Dzisiaj od rana czytałam książkę (Harry Potter 5), a po południu, kiedy mama z Mają pojechały na rowerach na żwirownię, nakręciłam tutorial tańca Chandelier. Podzieliłam go na 2 części, bo byłby strasznie długi, i to będą 2 ostatnie odcinki 4 sezonu Zwariowanych. Produkcja 5 sezonu trwa :) Jeszcze przed obiadem pograłam z Mają w szachy, oczywiście wygrałam, no bo ona jeszcze nie gra zbyt dobrze, ale idzie jej coraz lepiej :)

Podsumowanie dnia 28:

Sport:
taniec - 60 minut

Jedzenie:
śniadanie: ryż z truskawkami
II śniadanie: gruszka i 3 śliwki
obiad: schab ze śliwką, buraczki, fasolka
przekąska: cukinia w bułce
kolacja: sałatka z ogórkiem, białym serem, żółtym serem, oliwkami, pomidorem, arbuzem, orzechami w musztardzie i w miodzie

Ocena:
5






Skopiowano ze strony:http://potworek.com/dowcipy/pokaz/syn-pyta-ojca-0- potwornie dobre dowcipy!

niedziela, 20 lipca 2014

DZIEŃ #27 + Warsztaty taneczne w Krośnie

Witajcie :)

Dzisiaj miałam bardzo pracowity ale satysfakcjonujący dzień xD Prowadziłam warsztaty taneczne w studiu tańca Fragolin w Krośnie i było bardzo fajnie :) 4 godziny pracy i ogromne postępy :) Mam nadzieję, że kiedyś jeszcze odwiedzę te dziewczyny i popodziwiam ich piruety, skoki i inne ćwiczenia, które im pokazywałam. Dziewczyny, jeśli to czytacie, to gratuluję i życzę sukcesów!








Potem pojechałam z tatą do restauracji Oberża w Krośnie, którą wszystkim polecam, bo mają dobre jedzenie: https://foursquare.com/v/ober%C5%BCa/528e28cc11d29baab9465e61. Wzięłam sobie penne z kurczakiem i warzywami oraz barszcz czerwony, który jest ich specjalnością. Niestety wszystko, co nam podali było mega gorące i miało chyba z tysiąc stopni, więc zjedzenie wszystkiego zajęło mi 40 minut xD Ja z natury wolno jem, a to jedzenie na dodatek nie chciało stygnąć, bo makaron był w grubym talerzu i w sosie. Był przepyszny, ale trochę za dużo jak dla mnie, bo przyzwyczaiłam się do małych porcji ostatnio, więc następnym razem się zapytam, czy można pół porcji. Niestety zapomniałam już, jak się człowiek czuje po makaronie i do teraz czuję to jedzenie w żołądku i jest mi ciężko. Było naprawdę wspaniałe, ale jednak pszenica nie jest dobra dla człowieka.

Po powrocie do domu padłam ze zmęczenia i siadłam przed komputerem, czytając wasze komentarze. W 2 dni mam już 3000 wyświetleń do mojego coveru tanecznego Chandelier, za co bardzo dziękuję :) Za miłe słowa też, naprawdę motywujecie mnie do pracy!

Dzisiaj nie robiłam zdjęć jedzenia, bo byłam poza domem, więc zrobię tylko podsumowanie:

Sport:
warsztaty - 4 godziny

Jedzenie:
śniadanie: kanapki: a) z serem białym, pomidorem i sałatą b) ze schabem ze śliwką domowej roboty
obiadokolacja: penne z kurczakiem i warzywami, trochę barszczu
kolacja: kawałek arbuza i 3 śliwki

Ocena:
5

Moja mama właśnie upiekła kolejne ciasto ze śliwkami... ciężko żyć w moim domu xD (żartuję, lepszego domu nie ma na całym świecie, przynajmniej według mnie <3) Ale w ogóle mi się go nie chce jeść, z czego jestem niezmiernie zadowolona i mam cały czas ochotę na owoce. Podjechałam z tatą do Biedronki i kupiliśmy całą siatę owoców, więc jutro będzie dieta owocowa. Teraz idę czytać książkę "Molly Moon and the Monster Music", zostało mi jeszcze 40 stron :)

sobota, 19 lipca 2014

DZIEŃ #26 + Motywacja

Witajcie :)

Motto dzisiejszego dnia to "szczęśliwi czasu nie liczą", tak więc nie liczyłam, jak długo uprawiałam sport.

Rano poczytałam książkę i pograłam z Mają w szachy, potem graliśmy całą rodziną w grę "Piraci", która jest absolutnie odlotowa i polecam ją wszystkim. Nie było niespodzianki i oczywiście wygrałam, ale w następnej partii pokonała mnie siostra. Ja miałam 90 pkt a ona 93, jednak wszystko dlatego, że cała familia się na mnie uwzięła, żeby mi pokazać, jak to jest przegrać. Mama i tato robili wszystko, żeby utrudnić mi grę, ale poszło nie po ich myśli i wygrała Maja a nie oni, chociaż ona w ogóle nie miała pojęcia, o co chodzi i nie rozumiała zasad xD

Przy okazji zjadłam kawałek placka i wypiłam koktajl, a potem mama i tato wyciągnęli luksusowe czekolady z Lidnta i Toblerone, więc nie mogłam się oprzeć i zjadłam. Ale było nieźle, bo kiedyś zjadałam całą czekoladę na raz, a teraz zjadłam po kawałku z kilku rodzajów, więc nie zjadłam nawet jednej tabliczki, gdyby to podsumować.

Potem poszliśmy z tatą i Mają na boisko obok bloku i strzelaliśmy z łuków w pudełko. Ja trafiałam 1/3 strzałów, więc było nieźle jak na 3 raz w życiu xD Poszliśmy do domu po ósmej, kiedy zaczęły gryźć komary i oglądaliśmy noc kabaretową. Uśmiałam się jak nie wiem co :)

Udało mi się też nauczyć Maję kawałka tańca "Chandelier" i strasznie jej się to spodobało. Jak tak dalej pójdzie, to niedługo dodam filmik jak ona to tańczy. A przy okazji dziękuję wam za te wszystkie miłe komentarze pod dzisiejszym filmikiem z moim tańcem. Cieszę się, że wam się podoba, jestem mega zmotywowana do dalszej pracy!

Jedzenie:
śniadanie: omlet z borówkami i konfiturą z porzeczek
II śniadanie: sałatka
obiad: mięso z indyka, mizeria, ziemniaki, fasolka
przekąska: koktail z jagód i truskawek, placek ze śliwkami, kawałek czekolady
kolacja: kanapki z powidłem śliwkowym i białym serem, kawałek melona

Ocena:
--4



Dlaczego. Blogger. Przekręca. Moje. Zdjęcia.
?!
Grrr!!!

koktailu wypiłam pół, bo już nie mogłam :)

jedna z chlebem żytnim, druga z bułką dyniową, bo chleb się skończył

DZIEŃ #25 + z wizytą u babci

Witajcie :)

Nie dodałam wczoraj posta, bo byłam u babci i nie zdążyłam. Rano poczytałam książkę i zrobiłam trening z Ewą Chodakowską, a później wróciłam do nauki tańca do piosenki "Chandelier". Oto efekty dwudniowej pracy nad tym układem:

Później pojechałam z mamą do babci, żeby odebrać Maję. Przy okazji udało nam się nakręcić na łące 2 odcinki Zwariowanych, których w domu raczej byśmy nie nakręciły, bo mamy za mało miejsca. Poskakałam na trampolinie, pomogłam babci w ogrodzie, zjadłam mnóstwo owoców prostko z krzaków (moja babcia ma ogromny ogród, który kocham <3).

Podsumowanie dnia:

Sport:
SKALPEL WYZWANIE - 40 minut
taniec - 80 minut

Jedzenie:
śniadanie: jajecznica z cebulą, kanapka z białym serem, pomidorem i sałatą
obiad: paluszki rybne, warzywa gotowane na patelni
przekąski: kawałek makowca u babci, porzeczki, borówki, maliny, truskawki, morele
kolacja: 6 pierogów z jagodami (nie mam zdjęcia, ale chyba każdy wie, jak wyglądają pierogi :D)

Ocena:
-5



czwartek, 17 lipca 2014

DZIEŃ #24 + Nowy telefon?, Sia "Chandelier", pytania do was

Witajcie :)

Dzisiaj znowu mi się nic nie chciało. Rano skończyłam czytać Harry'ego Pottera, posiedziałam przed komputerem i próbowałam rozwiązać mój problem. Chodzi o to, że nie wiem, czy kupić sobie nowy telefon teraz czy w USA. Mój obecny jest tak stary, że nie będzie tam działał, więc tak czy siak coś kupić muszę. Najpierw stwierdziłam, że pojadę bez telefonu i na miejscu kupię iPhone'a. No ale mama się nie zgodziła i powiedziała, że muszę mieć telefon podczas podróży i jakiś mi kupi. Mówiła coś o Nokii Lumii i stwierdziła, że w Stanach i tak mogę sobie kupić nowy telefon, jeśli ten mi nie odpowiada. Ale skoro już mam jakiś kupować, to nie lepiej kupić od razu dobry? O ludzie, mam taki mętlik w głowie... A co to znaczy dobry? Jak go wybrać? Znam się na elektronice mniej więcej tak, jak mój kot (nie mam kota), więc chyba zwariuję. Wiem tyle, że będę robić mnóstwo zdjęć i FILMIKÓW (o tak, filmiki rządzą xD) i mam kolejny dylemat, ponieważ mogę kupić tą Nokię w Polsce a w stanach aparat lub kamerę, a nie iPhone'a... Ale gdybym miała kupować telefon, to wiele osób odradza iPhone'a a poleca Sony Xperia Cośtam (tyle tych modeli, że aż mnie mdli) albo Samsung Galaxy Milion Pięćset Sto Dziewięćset. Chyba się domyślacie, jak bardzo jestem skołowana. Napiszcie mi w komentarzach, co wy byście zrobili na moim miejscu i dlaczego. Mam nadzieję, że ochotnicy znający się na telefonach nie wyginęli na wojnie.

Potem zaczęłam oglądać "Najlepsze najgorsze wakacje" ale po pięciu minutach zaczęło mnie roznosić i nie wysiedziałam na fotelu. Postanowiłam zrobić trening tańca, ale uznałam, że nie opłaca mi się robić normalnej rozgrzewki, skoro mogę się rozgrzać treningiem z Ewą Chodakowską. W końcu i tak obiecałam sobie, że dzisiaj będę z nią ćwiczyć. Tak więc zrobiłam jej trening, po czym zabrałam się za rozciąganie i zaczęłam tańczyć. Akurat w TV leciała Sia Chandelier, więc pomyślałam sobie, dlaczego by się nie zacząć uczyć tego tańca. No i się nauczyłam. Na razie tylko do momentu, kiedy Maddie (ta tancerka, którą ubóstwiam) siedzi w szpagacie, ale jutro mam zamiar to skończyć i wam pokazać. Może nawet nakręcę odcinek z nauką tego tańca, jeśli byście chcieli. O tym też możecie napisać w komentarzu.



Później zagrałam w szachy sama ze sobą, bo nie miałam z kim. Przyjaciółka z bloku - Oliwia - wyjechała nad morze i wraca dopiero w środę, a z Adą planujemy się spotkać na drugą część nocy filmowej Harry'ego Pottera, ale ona też gdzieś wyjeżdża. Także grałam forever alone, ale i tak było fajnie. Czarne wygrały (byłam bezstronna! przysięgam!). Potem poczytałam "Molly Moon and the Monster Music" i zrobiłam placek z mamą. Placek jest ze śliwkami i właśnie siedzi w piekarniku. Mama powiedziała, że nie mogła już wytrzymać i musiała upiec placek, bo słodycze ze sklepu są ohydne, a chciało jej się słodkiego. Ale ja nie mam zamiaru go jeść, bo jestem na Wyzwaniu, poza tym wolę owoce - zeżarłam chyba pół kilo śliwek, które mama kupiła na targu. Były przepyszne, jak je jadłam to gadałam normalnie jak Makłowicz w tych swoich filmach xD MMM... BELLA, FANTASTICO! WOW! Na swoje usprawiedliwienie powiem, że od roku nie jadłam śliwek! No i jak tu się nimi nie zachwycać... Do tego zjadłam pół talerza borówek, bo mama jak zwykle nie mogła się pohamować będąc na targu i nakupiła furę warzyw i owoców. Potem będzie na mnie, że nie jem i się marnuje, ale mama nie ma w zwyczaju wypominania takich rzeczy (to znaczy ma, ale tak naprawdę się nie złości). Obie twierdzimy, że lepiej, żeby się zmarnowało, niż żeby zjeść za dużo. Dzieciom w Afryce tak czy siak to nie pomoże.

Dochodzą do mnie z dołu z piekarnika przecudne zapachy placka, ale obiecuję nie zjeść ani okruszka! Przejdę do podsumowania dnia 24 (dopiero był 3...), a na dole mam jeszcze do was pytania, żeby ułatwić wam komentowanie.

Sport:
SKALPEL WYZWANIE - 40 minut
taniec - 120 minut

Jedzenie:
śniadanie: kanapka z białym serem i pomidorem, sałatka (ta sama co wczoraj i poniżej)
II śniadanie: sałatka z ryżem, kurczakiem, winogronami, pomarańczą, rodzynkami i ananasem
obiad: kurczak, ryż, cukinia z papryką żółtą i zieloną oraz cebulą (niebo w gębie)
kolacja: pół kilo śliwek i ze trzy porządne garści borówek

Ocena:
-5

Pytania (nie każę odpowiadać na wszystkie ;D):
1. Co mam zrobić w sprawie telefonu, żeby nie zwariować?
2. Czy nakręcić filmik jak tańczę do Chandelier?
3. Czy nakręcić filmik z nauką tego tańca?
4. Czy podoba Wam się sposób w jaki prowadzę bloga? Może za dużo piszę na jakiś temat, może w ogóle za dużo piszę, a może coś pomijam... Ten blog jest dla Was, więc się wypowiedzcie.

A na koniec zdjęcia jedzenia:
Na drugie śniadanie ta sama sałatka w tej samej ilości,
więc nie robiłam zdjęcia.

Ta cukinia była powalająca! Muszę się nauczyć taką robić.

środa, 16 lipca 2014

DZIEŃ #23 + akrobatyczno-leniwy dzień

Witajcie :)

Dzisiaj od rana do południa kręciłam piąty sezon Zwariowanych. Mam już 8 odcinków, 4 będę musiała nakręcić na podwórku, bo w domu się nie zmieszczę, a w pozostałych 8 ma być Maja, która teraz jest u babci. Miała wrócić dzisiaj, ale wyszło tak, że wróci dopiero w piątek.

Potem czytałam 4 część Harry'ego Pottera, zostało mi jeszcze 130 stron, pewnie dzisiaj przeczytam jeszcze jeden rozdział, ewentualnie dwa lub wszystkie xD Zrobiłam obiad dla siebie i dla mamy, znowu czytałam, zmontowałam nagrane rano filmiki, posprzątałam w pokoju, a wieczorem jeszcze zeszłam do salonu i gadałam z mamą, bo nic mi się nie chciało. Zrobiłam sobie dzień wolny od ćwiczeń z Ewą Chodakowską, jakoś miałam dzisiaj lenia i wolałam ponicnierobić, poczytać i pogadać.

Podsumowanie 23 dnia (został jeszcze tylko tydzień O.o):

Sport:
akrobatyka i kręcenie Zwariowanych - 120 minut

Jedzenie:
śniadanie: musli z kefirem i z jagodami
II śniadanie: sałatka z ryżem, kurczakiem, winogronami, pomarańczą, rodzynkami i ananasem
obiad: cukinia w bułce, fasolka szparagowa w bułce, jajko z cebulą
kolacja: kanapki z chlebem żytnim, białym serem, powidłem śliwkowym od babci i kawa mrożona z Thermomixa

Ocena:
4+




wtorek, 15 lipca 2014

DZIEŃ #22 + vlog: odpowiedzi na wasze pytania o wymianie

Witajcie :)

Dzisiaj rano pojechałam rowerem do dentysty. Okazało się, że mam do zaplombowania 4 zęby, więc do kosztów wymiany można dorzucić 400 zł. Ktoś się pytał, skąd taka duża suma (35 tys.) za wymianę, skoro program kosztuje 5500 $ - no właśnie z takich dodatkowych wydatków. Mam już 2 zęby zrobione, kolejne dwa w przyszłą środę.

Potem wróciłam do domu. Był straszny upał, ale jakoś dojechałam i natychmiast wzięłam prysznic. Poczytałam 4 część Harry'ego Pottera i jestem już na 300 stronie, pewnie wieczorem jeszcze trochę przeczytam. Nakręciłam filmik o wymianie, pierwszy z serii, kolejne będą się pojawiać w każdy wtorek o 17:00, także subskrybujcie mój kanał i wypatrujcie. W zasadzie nie robiłam dzisiaj nic innego, teraz będę jeszcze ćwiczyć z Ewą Chodakowską, więc od razu dopisuję to do podsumowania.

Jeśli chodzi o jedzenie, to przez ostanie kilka dni wyjadam resztki z lodówki, w końcu trzeba zjeść to, co jest, a to wcale nie jest takie łatwe, jak taty i siostry nie ma w domu. Także moje posiłki codziennie się powtarzają, po prostu dostaliśmy dużo jedzenia z chrzcin, więc to jem. Na szczęście wszystko jest dobre :) Mogłyśmy wziąć z mamą jeszcze placki, których było bardzo dużo, ale stanowczo zaprotestowałam i całe szczęście, bo bym je pewnie teraz pałaszowała :)

W dodatku jestem mega podekscytowana, bo napisała do mnie na fb taka babka, która jest instruktorką tańca w takim zespole w Krośnie i zapytała, czy nie przyjechałabym do nich poprowadzić warsztaty. Oczywiście zgodziłam się i w niedzielę na 12:00 jadę z tatą do Krosna! Mam zamiar nagrać stamtąd filmik i porobić zdjęcia, na bank dodam je na Facebooka, więc polubcie moją stronę (link na górze bloga w pasku) i będziecie mogli je zobaczyć. Już się nie mogę doczekać, będzie fantastycznie!!!

Podsumowanie 22 dnia:

Sport:
rower - 80 minut
SKALPEL WYZWANIE - 40 minut
rozciąganie - 30 minut

Jedzenie:
śniadanie: sałatka ta co wczoraj, tymbalik
obiad: kapusta, ryba po grecku (to co wczoraj)
przekąska: jagody z Bieluchem i płatkami migdałowymi, garść orzechów laskowych
kolacja: sałatka z rukolą, białym serem, łososiem, pomidorem, ogórkiem, oliwą i musztardą francuską


Ocena:
6




a to mój filmik z dzisiaj:


poniedziałek, 14 lipca 2014

DZIEŃ #21 - host family powoli nadchodzi + mój nowy filmik

Witajcie :)

Wczoraj byłam na chrzcinach i miałam wolne od Wyzwania, więc dodaję sobie 1 dzień, dlatego dzisiaj jest dzień 21 a nie 22. Zacznę od podsumowania i zdjęć:

Sport: (dzisiaj nie liczyłam czasu)
kręcenie 3 odcinków Zwariowanych
taniec
SKALPEL WYZWANIE - 40 minut

Jedzenie:
śniadanie: sałatka nie wiem z czego, ponieważ dostaliśmy ją z chrzcin, kanapka z sałatą i z łososiem
obiad: kotlet mielony, kapusta, a to trzecie na zdjęciu to pyszna ryba z chrzcin
kolacja: kanapka z serem białym i powidłem śliwkowym, 3 brzoskwinie ufo
po kolacji: kawałek arbuza

Ocena:
6




W piątek wieczorem usłyszałam, jak ktoś w salonie powiedział "Jack Sparrow", więc zerwałam się na nogi i zbiegłam na dół. Okazało się, że lecą Piraci z Karaibów, a tego nie mogłam przepuścić. Do 11 w nocy oglądałam TV z siostrą i z mamą. Mama wyciągnęła czekolady, które kupiła wcześniej tego dnia, a były to różne drogie marki np. Lindt pistacjowa a druga miętowa. Do tego kupiła lody miętowe z Grycana, czyli moim zdaniem najlepsze <3 Nie skusiłam się na nic! Jestem z siebie mega dumna :)

Wczoraj byłam na chrzcinach córki brata mojej mamy. Było bardzo fajnie i nawet nie zjadłam tak dużo placków :) Tzn. zjadłam dużo, ale mniej niż zazwyczaj, więc jest ok. Poza tym skończyłam czytać Uczennicę Maga i polecam tą książkę wszystkim, była fantastyczna.

Dzisiaj skończyłam poprawianie mojej książki!!! Nareszcie, ufff... Teraz pozostaje rozesłanie jej do wydawnictw i nadzieja, że ktoś ją wyda. Potem nakręciłam 3 odcinki Zwariowanych (nie pytajcie o czym, nie spojleruję) i trochę potańczyłam. Nakręcone odcinki przerobiłam i czekają na premierę. W zasadzie nie robiłam nic innego, bo to pożarło cały mój czas. Napisałam także maila do polskiej koordynatorki i wysłałam moje oceny i szczepienia, dodatkowo zapytałam o host family. Dostałam odpowiedź, że jest już dla mnie potencjalna rodzina, ale fundacja czeka na przysłanie wszystkich dokumentów. Grrr... mogli by się pospieszyć, muszę im jeszcze kupić prezenty! 

A to mój nowy filmik z dzisiaj:

sobota, 12 lipca 2014

DZIEŃ #20 + poranna rutyna

Witajcie :)

Dzisiaj po śniadaniu grałam z moją rodzinką w Farmera. O Boże, ale się wynudziłam!!! Moja siostra jako jedyna miała szczęście i wygrała, podczas gdy my nie mogliśmy nacieszyć się posiadaniem choćby owcy przez dłużej niż jedną kolejkę. W końcu tato stwierdził, że nie chce mu się już grać, bo to oczywiste, że Maja wygrała, a ja go poparłam i też wyłączyłam się z gry. Potem poszłam z mamą na zakupy, gotowałam z rodzicami obiad i było ekstra, a po obiedzie poprawiłam trochę książki i czytałam Uczennicę Maga. To coś ma 800 stron, jestem teraz na 500 i mam zamiar przeczytać dzisiaj co najmniej 100 kolejnych. A co do mojej książki to zostały mi 3 rozdziały, więc w poniedziałek wysyłam do wydawnictw! Juhu, nareszcie! Czekałam na ten moment od grudnia.

Jutro jadę na chrzciny. Pewnie będzie dużo placków, tort i takie tam, więc dam sobie dzień wolnego od Wyzwania. Nie oznacza to wcale, że się zapomnę i pochłonę wszystko, co będzie na stole, o nie! A przynajmniej mam taką nadzieję... :D Wezmę sobie książkę i jak będę chciała dołożyć sobie setny kawałek ciasta to zacznę czytać. Nie potrafię czytać i jeść jednocześnie, więc czytanie z pewnością wygra.

Dzisiaj nie miałam sportu, bo cała rodzinka była w domu i non stop ktoś coś ode mnie chciał, wchodził, wychodził, wołał. Także trudno. Mój tato kupił strzały do łuku, więc w przyszłym tygodniu będę sobie strzelać na boisku przy bloku, można to chyba uznać za dodatkowy sport.

Ostatnio kilka(dziesiąt) osób pytało mnie, czy zrobię vloga o porannej rutynie. Odpowiadam, że NIE ZROBIĘ. To byłby najnudniejszy i najkrótszy filmik świata, gdyż rano od razu po przebudzeniu idę do łazienki, potem czytam książkę przez 0,5 do 1 godziny, następnie jem śniadanie i czeszę włosy. Tyle. Arcyciekawe to to nie jest.

Podsumowanie 20 dnia:

Sport:
nic

Jedzenie:
śniadanie: sałatka taka jak zawsze
II śniadanie: pół serka ziarnistego
obiad: kotlet mielony, 1,5 ziemniaka, kalafior w bułce, mizeria
kolacja: arbuz i 2 brzoskwinie ufo

Ocena:
-5

Ania, poznajesz ten kubek? :D


piątek, 11 lipca 2014

DZIEŃ #19

Witajcie :)

Dzisiaj nie będę wam opisywać całego dnia, bo nie robiłam nic ciekawego. Pamiętacie jak pisałam, że będę odpowiadać na komentarze w niedziele? No więc się rozmyśliłam. Przez 2 doby dałam sobie spokój, a jak dzisiaj weszłam na YT, to miałam 43 komentarze. A to tylko na YT! Od dzisiaj znów odpowiadam na bieżąco.

Pojawiło się kilka nowości i szans... ale na razie nie jest to nic pewnego, więc nie będę o tym pisać. Jak się dowiem konkretów, wtedy was poinformuję. Mam też zamiar napisać maila do polskiej koordynatorki, ponieważ DALEJ nie mam rodziny, a do wyjazdu pozostało tak niewiele.

Podsumowanie 19 dnia (ale to szybko leci!):

Sport:
akrobatyka - 110 minut
SKALPEL WYZWANIE - 40 minut

Jedzenie:
śniadanie: kanapki z serkiem ziarnistym i pomidorem + zielona herbata
II śniadanie: borówki amerykańskie z maślanką i otrębami
obiad: kapusta, ta co wczoraj
kolacja: 6 plastrów cukinii w bułce i kapusta

Potem mój tato wrócił z siostrą do domu. Nie widziałam go od 2 tygodni, więc się ucieszyłam :) Gadaliśmy razem z mamą przez jakiś czas i wszystkim nam chciało się słodkiego, więc otworzyłam moje ciastka, które dostałam z Norwegii i były pyszne, zjadłam aż 5. Miały czekoladową skorupkę, wewnątrz warstwę marcepanu i kremu truskawkowego... rozpływały się w ustach. Nie powinnam jeść, ale to była wyjątkowa okazja i wyjątkowe ciastka, więc sobie wybaczam. W niedzielę jadę na chrzciny i pewnie będzie masa placków, więc trzymajcie za mnie kciuki, żebym nic nie zjadła, bo rzucanie słodyczowego nałogu idzie mi coraz lepiej. No tak... mówiłam, że nie będę opisywać dnia, a tu taka notka...

Ocena:
3+ (za te ciastka i za branie dokładki cukinii, bez której spokojnie bym przeżyła)

Wyciągnęłam taki wniosek, że owoce powinnam jeść na 3 posiłek, bo wtedy mi się nie chce już nic słodkiego. Od jutra postaram się do tego zastosować.





plus dwa plastry dokładki

DZIEŃ #18

Witajcie :)

Wczoraj zrobiłam tyyyyle rzeczy, że aż brakło mi czasu na napisanie notki. Nakręciłam chyba z 6 vlogów, więc moja seria o zdrowym odżywianiu jest już gotowa. Filmiki będą publikowane przez całe wakacje w każdy poniedziałek o 17:00. Powiedziałam tam wszystko, co wiem, więc nie będę pisać o tym na blogu. Potem przerobiłam te filmiki i wrzuciłam je na YT, dodałam opisy i zabrałam się za czytanie gazety "Pierwszy milion", która leży na mojej półce już z miesiąc i nikt jej nie rusza. Doszłam AŻ do 21 strony... ale trochę się dowiedziałam. Jeśli chcecie kupić sukienkę zaprojektowaną przez siebie, wejdźcie tu: http://placefordress.com/. Potem wysłałam maile do różnych wydawnictw w sprawie mojej książki, przerobiłam 18 rozdział i miałam czas, żeby poczytać "Uczennicę Maga". Następnie wyrzuciłam do śmieci szkolne zeszyty (mwahahaha!) i przygotowałam książki do sprzedania. Teraz tylko muszę się wybrać rowerem do antykwariatów i je sprzedać. Wieczorem pojechałam z mamą rowerem do Reala i do ToysRus, żeby kupić coś kuzynce na chrzciny. Znalazłyśmy takie fajne krzesełko:


Myślę, że to będzie nawet fajny prezent. Moja mama chciała kupić złote kolczyki, ale ja się uparłam, że lepiej kupić coś praktycznego. Jak wróciłyśmy do domu, to była już 22. Byłam wykończona, więc szybko (jak na mnie xD) się umyłam i pół godziny później padłam półmartwa na łóżko. Oczywiście mój kochany mózg nie dał mi zasnąć jeszcze przez 40 minut, bo koniecznie musiał wymyślać nowe rozdziały mojej książki! Jakby nie mógł tego robić w dzień! W każdym razie zasnęłam po 11.

A to podsumowanie 18 dnia wyzwania:

Sport:
rower - 90 minut

Jedzenie:
śniadanie: musli z jogurtem naturalnym
obiad: kurczak z warzywami i kolorowym makaronem
przekąski: jabłko, koktail truskawkowo-jagodowy z otrębami, borówki amerykańskie (oczywiście nie wszystko na raz)
kolacja: 4 plastry cukinii w bułce i kapusta z marchewką i z kiełbasą

Ocena:
-5

pod spodem jest jogurt, ale go nie widać :D

to samo, co wczoraj

i jak tu jeść słodycze, skoro pod nosem takie pyszności?

Love cukinia forever <3