Dzisiaj rano ponownie wybrałyśmy się z host mamą na zakupy, ponieważ przeceny wciąż trwały i chciałyśmy pójść do sklepów, które były zamknięte poprzedniego dnia z okazji święta. Nic nie kupiłam, ponieważ wszystkie fajne sklepy były otwarte w nocy i nie potrzebowałam nic więcej, za to fajnie spędziłyśmy czas. Wzięłyśmy ze sobą Colta i Liama, co utrudniało zakupy, ale dzięki temu odkryłam genialny sklep.
Build-a-Bear Workshop to coś, czego nigdy nie zapomnę. Ktoś miał fantastyczny pomysł na biznes. Jest to sklep z pluszakami, gdzie dziecko tworzy własną zabawkę krok po kroku. Mój host brat Colt został klientem, więc dokładnie opiszę wam cały proces:
- Wybór pluszaka - na początku dziecko wybiera misia, którego chciałoby mieć. W ofercie są zwykłe misie, misie-króliki, kucyki pony, a w czasie świąt - misie-renifery, tego ostatniego wybrał Colt. Wszystkie stoją na wystawie, aby były dobrze widoczne. Po dokonaniu wyboru z kontenera wyciąga się skórę pluszaka, która jeszcze nie jest wypchana.
- Tworzenie charakteru - ze skórą podchodzi się do wielkiego ekranu i ze specjalnej rury wyciąga się materiałowe serce. Należy położyć je na ekranie i zeskanować metkę pluszaka, wtedy serce jest do niego przypisywane. Wybiera się cechy charakteru misia, które są w sercu zapisywane.
- Dodatki - przed wypchaniem skóry należy wybrać dodatki, które zostaną włożone do pluszaka. Oczywiście za odpowiednią opłatą. Specjalna maszyna nagrywa wybraną piosenkę lub dźwięk na niewielki okrągły przedmiot, który następnie umieszczany jest w nodze pluszaka i gra, kiedy się go naciśnie. Colt wybrał świąteczną piosenkę o Mikołaju. Innym dodatkiem jest bijące serce, wkłada się je do klatki piersiowej pluszaka, po ściśnięciu serce bije i wydaje bijący dźwięk przez kilkanaście sekund. Trzecim dodatkiem jest zapach, coś w stylu choinki Wunder-Baum zawieszanej w samochodzie. Jest wiele zapachów, dziewczynka przed nami wybrała truskawkowy, Colt nic nie wybrał, ponieważ host mama mu nie pozwoliła.
- Wypychanie misia - ze skórą i z dodatkami podchodzi się do maszyny, w której wiruje wata. Pracownik prosi o wszystkie dodatki, które mają być umieszczone w pluszaku. Następnie dziecko bierze do ręki serce i pracownik mówi mu, co ma z nim zrobić, np. "Przyłóż je do czoła, aby o tobie myślał, przyłóż je do serca, aby cię kochał, potrzyj je o skórę, aby cię rozpoznawał..." i wiele innych. Po zakończeniu rytuału miś jest wypychany, pracownik pyta, czy chce się dobrze wypchanego misia, który będzie samodzielnie stał, czy może mięciutkiego misia do przytulana. Wypchana skóra zostaje zaszyta i pluszak jest gotowy.
- Akt urodzenia - misia kładzie się na kolejnym ekranie, maszyna go rozpoznaje, można prześwietlić go i zobaczyć "wnętrze", co wygląda tak, że obrazki z cechami charakteru pojawiają się w obrazku misia na ekranie. Niesamowite! Potem misia trzeba nazwać, podać swoje dane osobowe jako rodzica, na zakończenie maszyna drukuje akt urodzenia dla naszego pluszaka.
- Ubrania - ostatnim krokiem jest dokupienie ubranek dla misia. Wybór jest tak duży jak w normalnym sklepie z ubraniami. Są sukienki, spodenki, bluzeczki, spódniczki, piżamy, szlafroki, czapki, szaliki, stroje kąpielowe, okulary, buty, wrotki, smycze, opaski do włosów, torebki i wiele innych. Są także ubrania tematyczne na Boże Narodzenie lub z "Krainy Lodu".
- Teraz wystarczy zapłacić i można zacząć się bawić!
Tak wyglądał sklep:
|
część misiów, z których można było wybierać, pod spodem kontenery ze skórami |
|
sklep |
|
tworzenie osobowości, rury z sercami |
|
ubrania z "Krainy Lodu" |
|
Colt wypycha "Rudolpha" |
|
buty |
|
renifer i pani reniferowa |
|
Colt z Rudolphem, właśnie mierzył okulary w którymś ze sklepów |
Potem poszliśmy do wielu innych sklepów, między innymi do sklepu z butami dla dzieci. Host mama przypomniała sobie, że kiedy kupiłam u nich świecące buty dla Colta, powiedzieli jej, że jeśli przestaną świecić zanim dziecko z nich wyrośnie, to wymienią je na nowe, identyczne, w tym samym rozmiarze. Okazało się, że nie mieli już tego modelu, więc ku naszemu zdumieniu dali nam inne, lepsze, wyglądające jak samochody policyjne, do tego o rozmiar większe! Myślałam, że po prostu jakoś wymienią baterię, a oni dali kompletnie nową parę butów. Nasz dzień stawał się coraz lepszy.
W drodze powrotnej zajechałyśmy do P. Terry's, czyli tego miejsca z organicznymi hamburgerami, aby kupić lunch przez drive-thru, zamówiłyśmy jedną kanapkę dla Jeffa i napoje gazowane, potem zajechałyśmy do Culver's, gdzie mają te frytki ze słodkich ziemniaków, o których kiedyś pisałam, aby kupić coś dla nas. Wzięłam sałatkę z serem blue cheese, bekonem, kurczakiem i żurawiną, aby zjeść coś bezglutenowego, była przepyszna, będę ją zamawiać za każdym razem!
W samochodzie host mama wpadła na "genialny pomysł, abym stała się sławna". Wymyśliła, żebyśmy kręciły filmiki o życiu w USA, pokazując wszystkie święta i okazje, ona będzie mnie kamerować, a ja będę mówić. Zaczęłam się zachwycać razem z nią, żeby utrwalić jej przekonanie o genialności tego pomysłu. Nie żebym nie wpadła na to wcześniej ;) Ale nic jej nie mówiłam, jeśli uwierzy, że to jej pomysł, to będzie o wiele chętniej mi pomagać i brać we wszystkim udział. Żałowała tylko, że nie sfilmowałyśmy Black Friday, Thanksgiving i Halloween, ale wiele przed nami. Ciekawe, co z tego wyjdzie, często piszę o genialnych planach, których nigdy nie realizuję, głównie z braku czasu, lenistwo się dokłada. Dzisiaj jedziemy kupić choinkę i będziemy ją ubierać, mamy zamiar nakręcić o tym filmik.
Po południu poszłam pobiegać, chyba jeszcze o tym nie pisałam, najwyżej się powtórzę: odkryłam basen w naszej dzielnicy, obok niego znajduje się park i plac zabaw. Basen jest zamknięty, otwierają go na wiosnę, za to z reszty można korzystać. Poćwiczyłam gwiazdę bez rąk, jakaś pani z psem mnie pochwaliła, potem wróciłam do domu okrężną drogą i odkryłam fajną ulicę, gdzie ludzie mieli ogromne ładne domy. Kilka ulic jest aktualnie w budowie, osiedle jest nowe i wciąż się rozrasta. Weszłam do jednego z domów w budowie, ponieważ było późno i pracownicy poszli do domu, a host mama powiedziała mi, że każdy może wchodzić na budowę. Dom wyglądał bardzo ciekawie, na razie nie zabudowali ścian, więc między belkami wszystko było widać. Budowa wygląda identycznie jak w "Domu nie do poznania" i idzie w podobnym tempie. Po kilku dniach budowy ma się już dach.
Wieczorem zbudowaliśmy wspólnie z hostami chatkę z piernika. W sklepie kupiliśmy cały zestaw, wystarczyło otworzyć pudełko i skleić domek za pomocą polewy, a potem go ozdobić. Strasznie mi się to podobało, czułam się jak architekt w bajce o Jasiu u Małgosi. Dekorowałam jedną ze ścian, przeciwną zajęła się host mama z Liamem, trzecią host tato z Coltem, oni także zrobili dach, czwarta ściana została pusta. Moja strona wyszła ładnie, ich części przypominały raczej nawiedzony dom, który ktoś obrzucił papierem toaletowym, więc wspólnie się z nich śmialiśmy. Taki domek to wspaniałe zajęcie dla całej rodzinki, jak spotkacie w sklepie coś podobnego, polecam kupić.
|
moja strona |
|
strona Jenn i Liama |
Później zapakowałam paczkę do Polski, wyszło mi 20 pounds i 10 ounces, ilekolwiek by to nie było, chyba z 9 kg. Cena - 127$, dodajcie sobie to do rachunku, jeśli wyjeżdżacie na wymianę. Mimo wszystko wysłanie paczki jest tego warte, muszę zobaczyć minę Mai, kiedy weźmie do rąk te wszystkie odlotowe rzeczy, które jej kupiłam. Większa część paczki jest właśnie dla niej, ale co ja poradzę, że w sklepach mają tyle genialnych gadżetów dla dzieci!