niedziela, 13 kwietnia 2014

Wyprawa do Warszawy #1 - Amerykańskie Targi Edukacyjne 2014

Witajcie :)
Dzisiejszy post będzie o moim przedwczorajszym wyjeździe na Amerykańskie Targi Edukacyjne (tu macie link ze szczegółami: http://educationusa.pl/22/amerykanskie-targi-2014/40/v16/). Dowiedziałam się o nich już ponad miesiąc temu dzięki grupie wymieńców na facebooku. Na początku w ogóle nie brałam pod uwagę możliwości wyjazdu, z dwóch przyczyn. Po pierwsze, jestem z Rzeszowa, więc perspektywa tłuczenia się autokarem przez 6 godzin po polskich drogach niezbyt do mnie przemawia. Po drugie, uznałam że do studiów została mi jeszcze masa czasu, więc nie miałam motywacji. Ale kiedy przyjaciółka zaproponowała mi wspólny wyjazd, po prostu nie mogłam odmówić :D Ado, z tego miejsca dziękuję ci za wyciągnięcie mnie na te "warsztaty". Dzięki tobie w ogóle jadę na wymianę, a jeśli się okaże, że dostanę się na Harvard za twoją zasługą, to nie wiem, jak ci się odwdzięczę. Albo wiem. Postawię ci gorącą czekoladę xD Na razie mogę jedynie powiedzieć: (RAFAELLO)

Planowałam wyjazd na Targi od marca, odliczałam nawet dni. Razem z Adą zrobiłyśmy listę miejsc, które musimy "zwiedzić". Uprzedzam was, że odstaję od kryteriów normalności pod wieloma względami (co pewnie zauważycie jeszcze nie raz :D) więc prezentowała się ona nieco inaczej, niż sobie wyobrażacie:

  1. Starbucks (gdyż nie ma go w Rzeszowie)
  2. Bubble Tea (kocham <3 Ale oczywiście tego w Rzeszowie też nie ma!)
  3. Burger King (nigdy tam nie byłam, czas nadrobić zaległości. Oto kolejna rzecz, której nie ma w Rzeszowie)
  4. Makaroniki (mam na myśli te francuskie ciasteczka, które z resztą kilkakrotnie próbowałam zrobić sama, ale nie potrafię upiec takich ślicznych, jak te oryginalne. Jeszcze nie xD A tak btw, to ich też się nie da dostać w Rzeszowie)
  5. Pijalnia czekolady Wedel (zgadnijcie co: tego też nie ma w Rzeszowie -,-)

Wnioski: 1. w stolicy województwa podkarpackiego brak nowoczesnych lokali gastronomicznych; 2. moje plany odchudzania wciąż są tylko planami xD Ale wróćmy do tematu. Fakt, że niedługo znajdę się w stolicy zupełnie sama dotarł do mnie dopiero dzień przed wyjazdem. Poszłam wcześnie spać, bo musiałam się obudzić o 2:00 w nocy. Godzinę później miałam autobus, w którym trochę pospałam, ale niezbyt dużo. Sporą część drogi przegadałam z Adą, dlatego podróż minęła mi bardzo szybko. Dojechałyśmy na dworzec centralny o 8:00, do Targów zostało półtorej godziny.

Najpierw postanowiłyśmy pójść do Starbucksa na kawę. W domu sprawdziłam na mapach Google, gdzie to się mniej więcej znajduje, ale po przyjeździe okazało się, że orientowałam się raczej mniej niż więcej. Po okrążeniu całych podziemi pod skrzyżowaniem i wyjściu na każdy możliwy sposób zdecydowałyśmy się sprawdzić w internecie adres lokalu. Całe szczęście, że na dworcu było wi-fi. Udało nam się dotrzeć do Starbucksa i kupiłyśmy sobie Frappucino - ja karmelowe, a Ada czekoladowe. Nie był to dobry pomysł (choć pod względem smaku byłam jak najbardziej usatysfakcjonowana), ponieważ na dworze było zaledwie kilka stopni, a nasze napoje składały się głównie z lodu. Brrr... Mi się nic nie stało, bo przez całą zimę ćwiczyłam w domu akrobatykę przy otwartym oknie kilka razy w tygodniu (i i tak było mi gorąco xD), ale Adę rozbolało gardło i pod koniec naszego wyjazdu ledwo mówiła :(
moje karmelowe Frappucino <3
Później poszłyśmy na przystanek i marzłyśmy w oczekiwaniu na autobus, który spóźnił się chyba z 10 minut. Gdy do niego wsiadłam to myślałam, że mi ręce odpadną, zwłaszcza że przez cały czas trzymałam w nich lodowate Frappucino. Ale przynajmniej pojechałyśmy w dobrą stronę, a to już duża część sukcesu. Teraz trzeba było tylko wysiąść na dobrym przystanku. Udało się! Co prawda po wyjściu z autobusu była 9:27 a ja byłam przekonana, że Biblioteka Uniwersytecka znajduje się na drugim końcu ulicy xD Ku mojemu zaskoczeniu okazało się, że budynek stoi kilka metrów za mną, a ja się nie zorientowałam :D
Biblioteka Uniwersytetu Warszawskiego
W końcu weszłyśmy do środka. Przedstawiciele różnych uniwersytetów z USA mieli tam swoje stanowiska i odpowiadali na wszystkie pytania. Nie wiedziałam o co mogłabym zapytać, więc od razu poszłyśmy na trzecie piętro na salę wykładową. Przechodząc przez bibliotekę byłam zachwycona jej rozmiarami i ilością książek oraz czasopism wszelkiego rodzaju. Mogłabym siedzieć tam i czytać przez cały dzień. Doszłyśmy na górę i zajęłyśmy miejsca na sali w oczekiwaniu na pierwszą prezentację.
plan targów (ja byłam tylko na części dla licealistów)
Jako pierwsi wypowiadali się studenci, którzy wyjechali do USA na studia i wrócili już do Polski. Jeden z nich skończył Harvard, a co do pozostałej dwójki, to niestety wyleciało mi z głowy xD Opowiadali o realiach studiowania w Ameryce, życiu na kampusie, pokazywali różne zdjęcia i ogólnie było dużo śmiechu. Przekonałam się, że studiowanie w Stanach JEST możliwe i niekoniecznie musi być drogie. Po prezentacji zeszli na parter, tam gdzie byli przedstawiciele uniwersytetów, ambasady i organizacji Education USA i byli tam aż do końca targów, więc można było z nimi pogadać, ale o tym później :)
Na samym końcu siedzi profesor z USA, który prowadził drugi wykład, pozostała trójka to byli studenci.
Część drugą posta napiszę w ciągu najbliższych kilku dni, bo sporo mi tego wyszło :) Sama nie lubię czytać długich notek, więc was również nie będę do tego zmuszać. Do zobaczenia, a raczej napisania!

4 komentarze:

  1. więcej, więcej, WIĘCEJ! Proszę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziewczyna Boston University, a chlopak 3 od lewej chyba coś w Nevadzie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda, że nie skontaktowałaś się ze mną i Julią, też się tam spotkałyśmy. :)

    PS. U mnie również wpis o pobycie na targach!

    OdpowiedzUsuń
  4. 1. Mam nadzieję, że ta gorąca czekolada będzie z bitą śmietaną :D
    Chociaż po naszym przytulaniu w tej kawiarni (i nieomal rozbiciu kubka) stwierdzam, że chyba trzeba pójść do tego drugiego lokalu.
    2. Mam zamiar wybić ci to odchudzanie z głowy i dopnę swego.
    3. Stwierdzam iż, hipsterzysz się ;)
    4. Moje gardło już w pełni zdrowia, ale miodu i czosnku mam chyba dość na całe życie
    5. Nie ma to jak szukanie Biblioteki Uniwersyteckiej, stojąc pod Biblioteką Uniwersytecką
    6. (RAFAELLO)
    Dla dobra społeczeństwa pozostanę anonimowa.

    OdpowiedzUsuń

Drogi czytelniku,
tutaj możesz śmiało wyrazić swoją opinię. Jednak zanim to zrobisz, weź pod uwagę, że większość informacji na tym blogu to też opinie, takie same jak twoja. Nie musisz im wierzyć, nie muszą ci się podobać, ale musisz je szanować. Amen i zapraszam do komentowania :)