środa, 20 maja 2015

Babysitting 24/7

W niedzielę rano pojechałyśmy z Jenn do Costco. Jest to odpowiednik polskiego Makro, uwielbiam ten sklep. Największym atutem są degustacje - porcje typowo amerykańskie, stoisk przynajmniej dziesięć. Tym razem oferowali ciastka z kremem cytrynowym, smakowe masła, czipsy z salsą z karczochów, bagietkę z sosem pomidorowym, czekoladę naturalnie słodzoną w czterech smakach, mini babeczki z czekolady, krakersy, jogurty pitne, muffinki, serki waniliowy i truskawkowy oraz dwa zaskakujące produkty: proszek witaminowy, który wsypywano do butelki i wręczano klientowi (tak, cała butelka napoju!) oraz kiełbasę! Polską kiełbasę! Do górnej półki było jej daleko, ale przypominała polski wyrób.


W Costco kupiłam paczkę Pop Tarts w trzech smakach, 2,4 kg za 8,39$. W Ameryce słodycze są okropne, wszystko smakuje jak plastik i wiele dałabym za Milkę, lody z miejscowej cukierni, Ptasie Mleczko i placek od babci. Wyjątkiem są właśnie Pop Tarts, do tego Reese's i lody Ben&Jerry's. Upolowałam także serię "Niezgodna" za 45$, to prawie 40% zniżki.

Po południu poszłam do pracy. Rodzina nr 3, której dziećmi się opiekowałam, poleciła mnie nowej rodzinie - nr 4. Wybierali się na wesele i potrzebowali opiekunki od 16:00 do 23:30. Wesele zaczynało się o 17:00, kończyło o 23:00 - Amerykanie nie mają pojęcia, co to znaczy dobra impreza. Nikt tu nie baluje do białego rana, nie ma poprawin, wszyscy są przemili dla każdego napotkanego nieznajomego, ale większość nie ma prawdziwych przyjaciół, choć sądzi, że ma ich mnóstwo. Tylko jacy przyjaciele widują się raz na kwartał, kiedy mieszkają w tym samym mieście? Nie mówiąc już o rodzinie, z którą spotykają się jedynie na dwugodzinnych przyjęciach urodzinowych w restauracjach, na Thanksgiving, Boże Narodzenie i Wielkanoc. Oczywiście nie mówię o każdym, jest wiele wyjątków, ale znaczna część społeczeństwa funkcjonuje w ten sposób. Z braku towarzystwa w USA jest największy procent osób z depresją. Tęsknię za Polską. Jeszcze tylko 20 dni, hurra!

Opiekowałam się dwoma dziewczynkami, dwu- i pięciolatką. Pierwszy raz były to tylko dziewczynki i powiem wam, że było super. Chłopaków zazwyczaj sadzam przed telewizorem i pilnuję, aby nie podpalili domu i nie zatopili garażu, za to z nimi bardzo fajnie spędziłam czas. Zagrałyśmy w grę planszową, pobawiłyśmy się w ogrodzie, zbudowałyśmy fort, a kiedy młodsza poszła spać, ze starszą założyłyśmy salon piękności. Po długim zabiegu miałam cztery rodzaje szminek i błyszczyków na ustach oraz trzy różne pudry i róże na policzkach. Bawiłyśmy się świetnie!

Logan i Reese


Wieczorem dostałam SMS od rodziny nr 1 odnośnie pracy w kolejnym tygodniu. Potrzebowali opiekunki od poniedziałku do piątku, więc stwierdziłam, że czemu nie, więcej kasy dla mnie plus mam okazję zabić nudę. Zgodziłam się i jestem zadowolona, nie brakuje mi na nic czasu, a kasa przypływa. Ostatnio umieram z nudów. W szkole niewiele się dzieje, pracujemy nad projektami, które choć są ciekawe, to praca jest żmudna i monotonna. Wolę słuchać ciekawych wykładów nauczycieli niż sama znajdować informacje. Czasami (bardzo często) nie mam ochoty pracować, więc wyciągam telefon i zajmuję się wszystkim, co normalnie załatwiłabym po szkole, z odpowiadaniem na wasze komentarze i oglądaniem subskrybowanych kanałów YouTube na czele. Kiedy i to odfajkuję, uczę się hiszpańskiego z Duolingo aż bateria w telefonie zejdzie poniżej 10%. W skutek tego po przyjściu do domu nie mam nic do roboty - mogę tylko oglądać TV, choć i to mnie nudzi, i żreć niedobre amerykańskie świństwa. Gdy nie pada, idę na basen, ale tak się składa, że ostatnio leje jak z cebra.
prognoza pogody dla mojego miasta

Zrobiłam dla was kilka zdjęć amerykańskich słodyczy. Wyszydźmy je razem.

"Ciasto kokosowe. Jak domowe!"
Nie sądzę.

Ciasto z orzechami pekan. Także "jak domowe".

MegaLoad. Jeden słodycz nie wystarczy. Zbudujmy z nich piramidy.

Jaki pyszny kolorowy cukier na patyku!

Obrzydliwe żelki. Kwaśne. 

Wierzcie lub nie, ale Twix za wielką wodą smakuje inaczej. Gorzej.
Żeby nie było, że zrzędzę jak stara wiedźma, wstawię zdjęcia tych nielicznych słodyczy, które lubię.




Wczoraj wieczorem znalazłam sobie ciekawe zajęcie, które uwolniło mnie w pewnym stopniu od nudy i monotonnych dni. W zeszłym roku założyłam konto na stronie coursera.com, gdzie oferowane są kursy uniwersyteckie z różnych dziedzin. Wystarczy jedno kliknięcie i jest się zapisanym na dany kurs. Od tamtej pory dostaję od nich maile, i choć wszystkie idą do spamu, to ostatnio natknęłam sie na jeden z nich i odwiedziłam stronę ponownie. Co prawda w tamtym roku nie ukończyłam choćby jednego kursu, ale teraz się to zmieni. Znalazłam bardzo ciekawe kursy z interesującymi mnie zagadnieniami: jeden o sztuce negocjowania, a drugi o fizyce, zatytułowany "How things work", czyli "jak działają rzeczy". Tłumaczy zachowanie przedmiotów w naszym wszechświecie, między innymi mówi o prawach Newtona. Teraz w wolnym czasie oglądam filmiki profesorów ze słynnych uniwersytetów i uczę się. Nie sądziłam, że kiedykolwiek zrozumiem fizykę, a tu proszę, dwa filmiki i bam!, olśniło mnie. Nareszcie pojęłam różnicę między szybkością a prędkością oraz wiele innych zagadnień. Najchętniej zapisałabym się na wszystkie kursy, ale wiem, że jeśli zacznę zbyt wiele, nie skończę żadnego. Zacznę od tych dwóch.

35 komentarzy:

  1. Fajne te kursy. Szkoda, że w Polsce nie ma takich.
    A może Marysiu, skoro nauka przychodzi ci z łatwością wybierzesz się na filologię angielska? W Rzeszowie? Przyjmą cię z twoją amerykańską matura. Poniżej link do strony, gdzie opisane są wymagania.
    wwa/filw.ur.edu.pl/rekrutacja/i-stopniologia-angielska

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie sądzę, aby mi się ta filologia go czegokolwiek przydała, ale dziękuję za informację :)

      Usuń
    2. Możesz być nauczycielką :D Przecież lubisz dzieci :P

      Usuń
  2. naleze do nielicznych, którzy nie lubia slodkiego. w ogole. ale nawet bez próbowania widac, ze te amerykanskie sa wstretne. wierze na słowo i na oko. w Polsce wschodniej duszno od rana, a w polaczeniu z fotkami chemicznych słodyczy robi sie niedobrze. pozdr i lece do pracy...

    OdpowiedzUsuń
  3. Chętnie sama zaopiekowała bym się tymi dziewczynkami są takie urocze :)
    Jeśli chodzi o amerykańskie słodycze, zgadzam się z Tobą, że są ohydne, natomiast uwielbiam reese's w każdej postaci oraz lody ben and jerry's :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ostatnio całą trylogię niezgodnej, na jednej z polskich księgarni internetowych kupiłam za 45 złotych ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow, drogie są w US książki. U nas w, najdroższym z możliwych, empiku zestaw Niezgodnej kosztuje coś koło 60/70 zł. Zbankrutowałabym tam xD

    OdpowiedzUsuń
  6. Ile masz wzrostu?:-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Eh, pamiętam Twoje pierwsze posty na tym blogu. Jak rozwiązywałaś testy, myślałaś, że nie pojedziesz do USA bo jakiś tam test na jakaś tam chorobę wyszedł pozytywny, jak odliczałaś 100 dni do wyjazdu. Teraz jeszcze tylko 20 dni do powrotu do kraju. Bardzo szybko, moim zdaniem, ten czas minął.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem też, ale szczerze mówiąc bardzo chcę wracać. Nie tyle z tęsknoty za Polską (choć tęsknię), po prostu mam dość USA, wszystko mi tu zbrzydło.

      Usuń
  8. Jaką miałaś średnią pod koniec 3 klasy gimnazjum? Jak wspominasz gimnazjum?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba 5.0
      Okropnie, z małymi wyjątkami :) nie było tak źle, ale trafiłam na klasę pajaców i inteligentnych inaczej

      Usuń
    2. A w liceum trafiła Ci się lepsza klasa? Czy w liceum panuje inna atmosfera niż w gimnazjum? Wiem, że wybralas biol-chem i gdybyś jeszcze raz miała wybrac to powtorzylabys to?

      Usuń
    3. Też w gimnazjum miałam okropną klasę, a jak nie chciałam jeździć na wycieczki klasowe to moja mama mówiła że jestem aspołeczna xd ale ponoć gimnazjum to najgorszy okres w życiu i w moim przypadku to prawda haha

      Usuń
    4. W liceum miałam super klasę. Zupełnie inna atmosfera! Powtórzyłabym ten wybór.

      Usuń
  9. Co ile dni myjesz włosy?

    OdpowiedzUsuń
  10. Amerykańska kultura od zawsze fascynyję Europejczyków, tymczasem Amerykanie nie mają pojęcia gdzie jest Kraków. Czy to nie dziwne ? Jednak najśmieszniejsze dal mnie jest to co pisałaś o jedzeniu, kiedy Polscy turyści szukają w marketach akurat tego co kupiliby w Biedronce. Jedną z niebywale korzystnych rzeczy jest to, że książki które u nas dopiero co wyszły, tam są już " po promocji ". Jak ktoś lubi to może wykupić prawei całą bibliotekę.
    Co do imprez to chyba moglibyśmy się od nich czegoś nauczyć - mam na myśli nie poijanie się do nieprzytomności, jednak jako przyszły pedagog, nie wyobrażam sobie, że ludzie mieszkający od siebie trzystat metrów mogą się spotykać raz do roku. Często narzekamy, na nasz kraj, na tradycje, kulturę, ale kiedy już wyjedziemy za granicę to brakuje nam tego co nasze.

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie będziesz już korzystać z snapchata dla fanów?

    OdpowiedzUsuń
  12. czy Ty też nie możesz się doczekać jak Chloe będzie tańczyć do utworu Bianca Ryan?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic o tym nie wiem, ale na pewno będzie super!

      Usuń
    2. https://www.youtube.com/watch?v=LIMo3K159LQ
      tutaj jest zapowiedź :)

      Usuń
  13. Hej :D możesz napisać ile dostajesz za godzine opieki nad dziećmi ? proszę odpisz :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Jak wrócisz do Polski, od razu nagraj filmik o salcie machowym ;) bardzo prosze :) i mam wielką nadzieje, że w wakacje zorganizujesz warsztaty :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O ja też bardzo chce filmik o machowym :)

      Usuń
  15. Wiesz, że tydzień temu był Flanagan w polsce i podpisywał książki ❤️❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. OMG serio?? uwielbiam jego książki, a nie wiedziałam :/

      Usuń
  16. Hej Marysiu. Nie wiem jakie masz aktualnie plany odnośnie studiów i czy wgl jakieś masz. Nie proponuje filologii jak ktoś tu powyżej bo kierunek ten od lat jest oblegany, a na rynku pracy filologów (zwłaszcza po angielskim) jest już przesyt. Prawdę mówiąc, jak pewnie już sama się orientujesz, dużo ludzi ten angielski w mniejszym bądź większym stopniu zna. Dlatego sama znajomość języka (i to tak chodliwego jak angielski) bez żadnego innego 'wiedzowego' zaplecza nie robi już wrażenia. Stąd moja propozycja, abyś rozważyła może jakieś studia ekonomiczne (na rynku pracy dużo ofert z tej BARDZO szerokiej branży i dosc duze zapotrzebowanie na tworzenie nowych miejsc pracy <- czyli coś dla tych co myślą o stworzeniu własnego przedsiębiorstwa :)) , ale po angielsku (tak są takie w Polsce). Na kierunkach po angielsku jest zazwyczaj duże obcokrajowców którzy od początku studiują w Polsce oraz obcokrajowców którzy przyjeżdżają do polski w ramach Erasmusa, z którego ty również mogłabyś skorzystać :) na kierunkach po angielsku również trzeba uczyć sie języka obcego wiec mogłabyś kontynuować hiszpański (w przeciwieństwo do szkoły można wybrać sobie język i jego poziom nauczania). Tak jak pisałam nie wiem czy jesteś zainteresowana studiowaniem czegokolwiek (i to w Polsce). Pomyślałam jednak, że o tym napisze bo to świetne wyjście dla tych co angielski juz dobrze znaja, a nie chca sie w edukacji 'cofać' i powstrzymywać potencjału poprzez wybór kolejnej filologii, psychologii, zarządzania po polsku lub innego kierunku z dupy jak archeologia antyczna, która nijak ma się do polskich realiów. Dziś i to nawet w naszej kochanej Polsce jest już dość dużo do wyboru i szkoda byłoby nie skorzystać z możliwości studiowania za darmo (bądź relatywnie niskie pieniądze, oczywiście w porównaniu do zagranicy). Jest wielu którzy rezygnują ze studiów właśnie dlatego, że sucha teorii, że nudne, że nieprzydatne, że każdy jeden głupi na te studia ciśnie... A przecież jest tyle możliwości by urozmaicić sobie 'nudę' (którą jakoś trzeba przetrwać) : liczne kursy, dodatkowa praca czy właśnie wymiany zagraniczne. Nikt nie karze studiować 5 dni w tygodniu po 8 godzin (nawet na studiach stacjonarnych jesy dużo więcej czasu dla sb niz jak to jest gdy chodzi się do szkoły). Teraz w czasie studiowania można pracować, rozkręcać własny biznes i poznawać obce kraje. Ten papierek, który teraz wielu uważa za niepotrzebny (a zazwyczaj mówią to osoby po tych kierunkach jak filologie, pedagogiki i psychologie, gdzie nie mogą znaleźć pracy w zawodzie bo na rynku już przesyt) może okazać sie kiedyś ratunkiem. Czy warto 'poświęcić' 3-5 lat swojego życia? Czy rzeczywiście te 3 lata ciągną się w nieskończoność? Czuję, że rozpisałam się niemiłosiernie. Za wszystkie błędy przepraszam cb i twoje czujne oczy :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "w przeciwieństwo do szkoły można wybrać sobie język i jego poziom nauczania" To akurat chyba zależy od szkoły, bo u mnie na przykład jest sześć języków do wyboru (angielski, niemiecki, francuski, rosyjski, hiszpański i łacina) na różnych poziomach. I wcale nie uczę się w żadnym dużym mieście czy też wojewódzkim.

      Usuń
    2. Masz rację w szkołach można wybierać, ale w większości są to właśnie poularne języki jak: angielski, niemiecki, rosyjski, francuski, hiszpański. A wybór jest między podstawa, poziomem średnim i poziomem zaawansowanym. Nie wiem jak jest w twojej szkole, ale w moich okolicach właśnie tak to wyglądało jeśli chodziło o gimnazjum i liceum (miejscowość też niewielka) . Natomiast na studiach (w moim przypadku) wybór był juz zdecydowanie większy zarówno jeśli chodzi o języki (coraz popularniejsze chiński, japoński, tureckiej itd.) jak i poziomy oraz tematyke. Nie uczysz sie jezyka jak w szkole tylko słówek specjalistycznych. Język, poziom (od a1 do c2) i tematyke programu (biznesowe, prawnicze, medyczne, związane z budownictwem itd.) możesz sb dobrać.

      Usuń
  17. Powiem ci, że kupowałam parę razy picollo w niemieckim sklepie i było przeohydne. Miało zupełnie inny smak niż nasze polskie. Albo też fantaw Chorwacji jest dużo smaczniejsza i bardziej wyrazista niż w Polsce.

    OdpowiedzUsuń
  18. I narobiłaś mi ochoty na te pyszności. Paczka z USA już się właśnie kompletuje :)
    Kurde, oni mają takie dobre słodycze, no ciężko się powstrzymać od ich jedzenia. Od czasu do czasu funduję sobie takie przyjemności. Rozkminiłam, gdzie przesyłka jest za rozsądne pieniądze i USBOX spełniło moje preferencje cenowe i usługowe, bo niczym nie musiałam się martwić, prócz doborem właściwego smaku m&m's ;))

    OdpowiedzUsuń

Drogi czytelniku,
tutaj możesz śmiało wyrazić swoją opinię. Jednak zanim to zrobisz, weź pod uwagę, że większość informacji na tym blogu to też opinie, takie same jak twoja. Nie musisz im wierzyć, nie muszą ci się podobać, ale musisz je szanować. Amen i zapraszam do komentowania :)