wtorek, 26 maja 2015

Okropna pogoda, burze i woda

Znacie to uczucie, kiedy deszcz pada przez trzy tygodnie, telefon budzi was w środku nocy ostrzegając przed tornadem, kierowca autobusu szkolnego podrzuca każdego pod drzwi, aby nikt nie został porażony piorunem, deszcz pada tak obficie, że nie widać nic, wyschnięta rzeka po latach wraca do życia, ludzie tracą domy lub zyskują nieplanowane baseny w ogrodzie, a w internecie roi się od akcji charytatywnych na pomoc poszkodowanym? Mieszkańcy Teksasu też nie, jednak zmieniło się to kilka dni temu.

http://wiadomosci.onet.pl/swiat/gubernator-teksasu-wprowadzil-stan-wyjatkowy/21s51x

Z indywidualnej perspektywy wygląda to inaczej niż w wiadomościach. Moje miasto, Buda, znajduje się na południu Teksasu, więc aleja tornad nas nie sięga. Od czasu do czasu dolatuje jakaś trąba, wtedy każdy posiadacz iPhone'a zostaje potraktowany brutalnym sygnałem z ostrzeżeniem. Jeśli jesteśmy w szkole, przenoszną nas do klas bez okien. Co prawda nie widziałam ani jednego tornada, ale grasowały w okolicy z pięć razy. Dwa dni temu o drugiej w nocy obudził mnie alarm w telefonie, co wkurzyło mnie dość mocno, bo dźwięk jest przeraźliwy. Wyłączyłam te alarmy już dawno temu, nie mam pojęcia, dlaczego ten się włączył. Hości dostawali alarmy cały poprzedni wieczór, ja nic nie dostałam. Nie wiem, co się stało z moim telefonem w nocy, że zadzwonił. Na szczęście tornado i powódź nie doszły do naszego domu, nie widziałam też zniszczeń w okolicy.

W drodze do szkoły pokonujemy most wybudowany nad mini kanionem. Rzeką, która już nie istnieje. Nie istnieje od dawna. Jednak po ostatnich ulewach zmartwychwstała i płynie szybko silnym prądem. Codziennie jest większa, codziennie w autobusie słychać "och" i "ach". Takiej pogody Teksas nie doświadczył od dekad. Zeszłego lata cieszyłam się, że przyjechałam do stanu susz i upałów, a tu proszę, deszcz specjalnie dla mnie. Jestem ciekawa, kiedy przestanie padać. Na razie się na to nie zapowiada.

Wczoraj znów pracowałam, jak zwykle babysitting. Z okazji "Memorial Day" (dzień upamiętniający wszystkich poległych za ojczyznę), pojechałam z Giną i jej czwórką dzieci do jej rodziców. Tam zjedliśmy tradycyjny amerykański dinner - domowe hamburgery i hot dogi, fasola na słodko, surówka i sałatka ziemniaczana. Na deser arbuz. Bardzo się cieszyłam, że z nimi pojechałam, bo w domu jadłabym resztki z niedzielnego przyjęcia urodzinowego Colta - ochydny tort i pizzę. Mniam! Teraz rozumiecie mój ból.

Wracając do tematu: do domu, w którym opiekuję się dziećmi, musiałam się dostać zaraz po szkole. Od przystanku autobusowego musiałabym przejść jakieś 300-400 metrów. Podczas wsiadania do autobusu na parkingu szkolnym cieszyłam się, że przestało padać i będę mogła normalnie dojść do celu, ale w drodze do naszej dzielnicy tak się rozpadało, jakby ktoś wylewał wodę wiadrami. No to po mnie, pomyślałam, kiedy piorun trzasnął nieopodal. Na szczęście kierowca autobusu ulitował się nad nami i podwiózł każdego pod same drzwi. Przebiegłam dziesięć metrów i wbiegłam do garażu lekko mokra. Nigdy nie doświadczyłam aż tak obfitych opadów.

Kiedy przejeżdżaliśmy przez dzielnicę, gdzie mieszkają rodzice Giny, rowy były pełne wody. Kałuże w ogrodach zamieniły się w jeziora. Na szczęście nikomu woda nie dostała się do domu, ale wyglądało to jak druga Wenecja. W mojej dzielnicy nikomu nie grozi powódź, ale w innych bywa kiepsko. Trenerka tenisa straciła prawie wszystko w powodzi, zbieramy dla niej pieniądze: https://www.crowdrise.com/coachcook/fundraiser/devipuckett

A przy okazji, tytuł tego filmu, który oglądamy na historii to "United 93".

Ze snapchatu Susi:

17 komentarzy:

  1. Szkoda że już niedługo wyjeżdzasz :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tam się cieszę jak niewiem co! Mam już dość USA

      Usuń
  2. Ale my nie mamy dość Twoich postów z Ameryki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, dziękuję, bardzo się cieszę :) nie zapomnę o blogu!

      Usuń
  3. Lot 93! Oglądaliśmy ten film na 1 roku studiów na angielskim (bo ćwiczeniowca zapomniał zabrać plyty z serialem Przyjaciele). Po filmie nawiązała sie rozmowa czy to rzeczywiście był zamach terrorystów czy raczej spisek rządu USA.

    OdpowiedzUsuń
  4. obiecaj,że nas nie zostawisz ! :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Jest już taniec Chloe do układu Ryan. Czy nadal interesujesz się Dance Moms?

    OdpowiedzUsuń
  6. Czy to prawda ze podczas wymiany nie można byc z chłopakiem z USA? XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, znam kilka osób, które znalazły tu chłopaka, jedną osobiście - Mai z Wietnamu

      Usuń
  7. Odpowiedzi
    1. Tak ma, mariakrasowska

      Marysiu dodawaj częściej snapy!! :)

      Usuń
  8. Muszę się podzielić tym że post został świetnie napisany, widzę , że twoje umiejętności się rozwijają ^^

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo chciałabym jechac w przyszłym roku na wymianę, ale boje sie, ze moja host rodzina bedzie mnie za bardzo kontrolowac ;/

    OdpowiedzUsuń
  10. Oglądałam dzisiaj "Wiadomości" i jak powiedzieli o burzach, ulewach i tornadach w Teksasie, to od razu pomyślałam o Tobie, czy wszystko z Tobą okej i czy nie zalało wam domu.

    OdpowiedzUsuń
  11. jak się w tych warunkach sprawdzają te szkieletowe domy amerykańskie, nie odfruwają?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli trąba trafi w dom, to odfruwają. Jednakże trąba nie jest czymś, co pojawia się nagle, jej pojawienie się jest przewidywalne i ludzie są o tym ostrzegani. W pasie występowania trąb, ludzie budują piwniczki - schrony do których mogą się bezpiecznie schować. Jeśli trąba trafi na ich dom, to nawet, gdyby był zbudowany z cegły tak jak w Polsce - dach i tak zabierze i narobi szkód. Budowa domu szkieletowego tam, trwa tyle samo czasu, co naprawa dachu u nas. Ponieważ domy są ubezpieczone, amerykanie w krótkim czasie wprowadzają się do nowego domu. Trochę inaczej niż u nas, bo w Polsce, w tych miejscach, które np. zostały zalane w 2010 r. składki ubezpieczeniowe poszybowały w górę co jest pewnym zaprzeczeniem idei ubezpieczeń.

      Usuń

Drogi czytelniku,
tutaj możesz śmiało wyrazić swoją opinię. Jednak zanim to zrobisz, weź pod uwagę, że większość informacji na tym blogu to też opinie, takie same jak twoja. Nie musisz im wierzyć, nie muszą ci się podobać, ale musisz je szanować. Amen i zapraszam do komentowania :)