wtorek, 12 maja 2015

Relay for life

Nie lubię nadawać postom tytułów w języku angielskim. Po pierwsze dlatego, że przeszkadzają mi kiedy czytam cudze blogi, po drugie uważam, że skoro piszę po polsku, to nie powinnam robić wyjątków jeśli chodzi o tytuły, nie ważne jak często i jak mocno ciśnie mnie w ich stronę. Przyznam, że im dłużej jestem w USA, tym częściej mam na to ochotę. Od czasu do czasu wpada mi do głowy ciekawy idiom i kusi mnie, aby nazwać tak posta, jednak powstrzymuję się. Wiem, że wielu moich czytelników nie zna angielskiego lub nie ma wystarczająco wiele praktyki z wyrażeniami kolokwialnymi. Efekt byłby odwrotny od zamierzonego. Jednak tym razem zdecydowałam się na angielski tytuł, ponieważ mimo długiego namysłu nie zdołałam przetłumaczyć go na polski.

W niedzielę po południu pojechałyśmy z Jenn i z chłopcami na wydarzenie pod nazwą "Relay for life". Miało ono na celu upamiętnienie zmarłych na raka oraz pomoc tym, którzy walczą z chorobą. W całym kraju w tym samym dniu odbyły się podobne imprezy. Ludzie z różnych organizacji, od szkół po młodzieżowe grupy kościelne, sprzedawali różnie rzeczy, od ciastek po bransoletki i zbierali pieniądze, które następnie przeznaczą na poszukiwania lekarstwa oraz na pomoc chorym. Organizowane były także aukcje najrozmaitszych przedmiotów - od tortów po karty podarunkowe na siłownię. Z papierowych toreb uformowany był wielki pierścień, ludzie chodzili dookoła jako symbol wsparcia i walki. Każda torba zawierała puszkę z jedzeniem oraz świeczkę, a na niej napisane było imię osoby, która albo zmarła na raka albo wygrała z chorobą. W naszym mieście wydarzenie odbyło się w stołówce jednej ze szkół, która była przeogromna, toreb było kilkaset, może nawet tysiąc, więc pierścień był wielki. Pod wieczór zgaszono światła i zapalono świeczki, Szkot w spódnicy zagrał na dudach smutną melodię i wszyscy obecni przemaszerowali parę okrążeń wewnątrz pierścienia z toreb. Jenn siedziała z Liamem na krześle, za to ja zabrałam Colta do pierścienia, ponieważ bardzo chciał iść. Biedy, rozpłakał się przy wzruszającej melodii i powiedział mi, że tęskni za dziadkiem. Tato Jeffa zmarł właśnie na raka płuc kilka tygodni przed moim przyjazdem do nowych hostów.

Z moich koleżanek przyszły Susi i Lara. Susi przyjechała ze swoimi hostami, za to Lara z młodzieżową grupą z kościoła, do którego uczęszcza jej host rodzina. Grupa ta sprzedawała ciastka udekorowane różowymi polewami i posypkami. Usiadłyśmy na murze na zewnątrz, ponieważ wewnątrz muzyka grała tak głośno, że nie dało się rozmawiać. Spędziłyśmy tam ponad godzinę gawędząc przy muzyce z ciężarówki z lodami. Nakręciłam filmik z Larą odpowiadającą na pytania o Ameryce z serii "Obcokrajowcy o USA", bardzo fajnie wyszło. Mam mnóstwo filmików czekających na opublikowanie, ale się nie spieszę, bo po powrocie do Polski nadejdzie moment, kiedy mi ich zabraknie. Kiedy Susi pojechała do domu, wróciłyśmy z Larą do środka i przeszłyśmy trzydzieści pierścieni. Prawie ochrypłam od rozmawiania i przekrzykiwania muzyki, ale trudno. Trafiłyśmy w międzyczasie do więzienia - w kącie sali stała klatka, za opłatą 5$ wsadzali do niej na pięć minut osobę wybraną przez klienta. Host siostra Lary zapłaciła za nią, a że byłyśmy w trakcie konwersacji i nie chciałam przerywać, to wprosiłam się do środka razem z nią.

Przedszkole Colta i Liama także miało swoje stoisko. Nie wiem, co sprzedawali, pewnie jakieś jedzenie. Piszę o nich dlatego, że chcę wam pokazać poniższe zdjęcie - Liam na kolanach jego przedszkolanki.



6 komentarzy:

  1. Patrząc na zdjęcie przedszkolanki Liama zrobiło mi się smutno. Myślę sobie, że u nas nie znalazła by ona pracy, a już na pewno w takim zawodzie. W Polsce nie ma tolerancji dla osób otyłych, chociaż od paru ostatnich lat obserwuję, że zaczyna się to zmieniać, a to wraz z galopującym wzrostem otyłości w naszym kraju. Wygląd w stylu "spodnie rurki biodrówki i wypływające z nich sadło" jest standardem i nikogo nie dziwi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zgadzam się z tym, że w Polsce nie ma tolerancji dla osób otyłych. W życiu nie spotkałam się z takim problemem. Mnie raczej uderzył fakt, że ludzie w USA nie dbają o siebie i prawdopodobnie nie jedzą wartościowych posiłków.

      Usuń
  2. Sztafeta Zycia? Tak chyba najlepiej wygladaloby tlumaczenie. Fajna akcja, nie znalam jej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Marysiu, mam pytanie, które nie dotyczy tematu ;) Od czego najlepiej zacząć gimnastykę/akrobatykę (czymś to sie w zasadzie różni?) bo jestem początkujaca - "level 0"? Chodzi mi o ćwiczenia dla poczatkujacych, wierze że mam jeszcze sznse zrobić kiedyś przewrót w przód, tył itd.:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Między gimnastyką a akrobatyką była kiedyś bardzo duża różnica. Obecnie jest ona zacierana. Mówiąc w ogromnym skrócie i uproszczeniu - akrobatyka, to taka gimnastyka, gdzie dochodzą elementy tworzone w parach i zespołach kilkuosobowych,

      Usuń
    2. Nie zgadzam się tu z osobą wyżej. Ja ci to mogę wytłumaczyć tak w miarę najprościej ;)
      GIMNASTYKA - jest kilka rodzai gimnastyki. Jednak najczęściej gimnastyką nazywane jest po prostu rozciąganie. Jakieś szpagaty, mostki, przejścia w przód/tył. Jeśli jednak zajmujemy się tym bardziej na poważnie niż tylko w domu, wtedy możemy rozdzielić ją na poszczególne rodzaje.
      Jest gimnastyka sportowa, artystyczna, rehabilitacyjna, estetyczna, ale o tym możesz sobie sama więcej poszukać.
      AKROBATYKA - Opiera się ona po części na gimnastyce, która jest nam wręcz niezbędna do wykonania większości sztuczek. W akrobatyce bardzo ważna jest siła ramion, nóg, brzucha, równowaga i silna wola. Akrobatyką nazywamy jakieś salta, parkury itp.
      Od razu mogę Ci powiedzieć że musisz zacząć od gimnastyki. Najpierw trzeba się dużo porozciągać, żeby przejść do akrobatyki i robić salta itp. Poszukaj na YouTube jakiś ciekawych filmików z rozciąganiem i filmików na wzmocnienie mięśni całego ciała, bo to ważne. Ćwicz na przemiennie po 30min dziennie ;) Do tego też ćwiczenia na równowagę, które bardzo pomagają i są równie ważne jak rozciągające, bo przecież nie chcesz się zabić, tracąc równowagę przy jakimś ćwiczeniu :D
      Chodzę od wielu lat na taniec, połączony z akrobatyką i gimnastyką. Mam jakieś pojęcie o tym, możesz mi zaufać ;)

      Usuń

Drogi czytelniku,
tutaj możesz śmiało wyrazić swoją opinię. Jednak zanim to zrobisz, weź pod uwagę, że większość informacji na tym blogu to też opinie, takie same jak twoja. Nie musisz im wierzyć, nie muszą ci się podobać, ale musisz je szanować. Amen i zapraszam do komentowania :)