sobota, 1 listopada 2014

Trick-or-treating

Nareszcie nadeszło Halloween! To moje drugie ulubione święto w roku, zaraz po Bożym Narodzeniu i na równi z urodzinami. Przygotowania zaczynają się już we wrześniu. W sklepach pojawia się halloweenowe wszystko: ubrania z nietoperzami, słodycze w kilkukilogramowych worach z setkami miniaturowych batonów w środku, pomarańczowe naczynia z wzorami, kostiumy dla każdego, nawet dla psów, dynie oraz zestawy do ich wycinania, filmy o Halloween, kolorowanki dla dzieci, dekoracje do domów i ogrodów, np. wielkie pompowane koty do postawienia przed domem i duchy do powieszenia na drzewie. Króluje "pumpkin spice" - jedzenie o smaku dyni z cynamonem, przypominające ciasto marchewkowe i piernik. W Starbucksie widziałam frappucino pumpkin spice, w Bath&Body Works kupiłam mydło pumpkin spice, w H-E-B sprzedają ciasta i muffinki pumpkin spice, podsumowując - pumpkin spice wszędzie. Przed domami pojawiają się szkielety w taczkach, pompowane dynie, pajęczyny na drzewach i groby. Sklepy zarabiają, ludzie wydają, wszyscy są szczęśliwi i podekscytowani.
dekoracje w naszym domu i moje wiaderko na słodycze 


Nareszcie przychodzi ten dzień: 31 października. W szkole podstawowej mojej host mamy dzieci przychodzą w kostiumach, zbierają cukierki w klasach i organizowane są dla nich halloweenowe zabawy. Powiedzenie "cukierek albo psikus" to "trick or treat", a chodzenie po domach nazywane jest "trick-or-treating". Mój starszy host brat - Colt - przebrany był za "Captain America", młodszy - Liam - za Spidermana. Dowiedziałam się od hostów bardzo ciekawej rzeczy: do szkół nie wolno przynosić nawet zabawkowej broni. Piankowe miecze, plastikowe sztylety i pistolety nie są tolerowane. Nie wolno także nosić masek ani nakryć głowy.

W mojej szkole, aby uniknąć ludzi przebierających się za śmierć, niedźwiedzie, mumie i inne "groźne postacie" (pod których kostiumem można by, o zgrozo!, ukryć broń i zastrzelić całą szkołę!) ustanowiono w dniu Halloween "Disney Day". Kto był przebrany za coś innego, maszerował do dyrektora. Jak już wczoraj pisałam, przebrałam się za Myszkę Minnie. Niewielu uczniów wzięło udział w "Disney Day", a jeśli ktoś już się przebrał, to w większości przypadków za myszki Minnie i Miki. Jednak kiedy do szkoły uczęszcza 2500 osób, zdarzyły się także inne przebrania, często bardzo ciekawe. Znacie mnie - nie przeżyłabym, gdybym nie zrobiła sobie z nimi zdjęć!

fryzura myszki Minnie

ktoś z Toy Story, nie oglądałam tej bajki, oraz Luna Lovegood z Harry'ego Pottera

Susi z Hiszpanii jako Pocahontas


moja koleżanka Victoria jako Elsa z Olafem

ta dziewczyna przebrała się za Reese's - popularne czekoladki z masłem orzechowym
w sumie nie Disney, ale nikt się nie czepiał

z Tori z lekcji Teatru

z Jimin - ona akurat się nie przebrała

wygłupy z Ashley na tańcach
Na psychologii dwoje uczniów rozdawało torebki ze słodyczami. Oczywiście zrobiłam zdjęcie, jakże by inaczej! Na ostatniej lekcji, którą jest angielski, przyszła do nas nauczycielka przebrana za czarownicę i rozdawała lizaki.

paczka z psychologii - moja ręka dla porównania wymiarów
Po powrocie ze szkoły zjedliśmy obiad, a raczej pseudoobiad, ponieważ host tato przywiózł meksykańskie fast-foody z Taco Bell. Zamówiłam tylko jedno taco, ponieważ wiedziałam, że wieczorem pochłonę tonę słodyczy. Kiedy zaszło słońce, czyli ok. 18:45, ponieważ u nas zmiana czasu będzie dopiero dzisiaj w nocy, włożyliśmy nasze kostiumy i wyruszyliśmy na Trick-or treating.

z host mamą i host braćmi
Było naprawdę fantastycznie! Ulice były zatłoczone jak popularne deptaki w Polsce, każdy miał inny kostium, jedni mieli genialne przebrania od stóp do głów, inni ograniczyli się do malowania twarzy. Niektóre domy były naprawdę fajnie udekorowane! Aby było wiadomo, do których domów należy zgłaszać się po cukierki, Amerykanie wymyślili taką oto zasadę: jeśli światło nad drzwiami wejściowymi się świeci, to można śmiało pukać. Średnio świeciło się w co trzecim domu. Jednak do drzwi podchodziło się tylko w mniejszych uliczkach, do których przychodziło mało osób, ponieważ przy głównej ulicy na naszym osiedlu, a przy tym najbardziej zatłoczonej, dorośli siedzieli na podjazdach na ławkach i leżakach z miskami pełnymi słodyczy w rękach, więc wystarczyło iść chodnikiem i zbierać słodkości. Nie trzeba było nawet mówić "trick or treat!".

tłok na ulicy
Przy tejże głównej ulicy znajdowały się także atrakcje, choć nieliczne. Mieszkańcy jednego domu, którzy mieli całkiem spory ogród jak na Amerykę, urządzili na swojej posesji Dom Strachów. Kolejny Nawiedzony Dom zajmował pół ulicy i chodnik, zbudowany był z kilku namiotów. Każdy mógł tam wejść, myślałam, że trzeba będzie zapłacić za wstęp, ale nie trzeba było. Oczywiście skorzystałam z atrakcji, w Polsce nie spotkam czegoś podobnego. W namiotach było mnóstwo dymu i niewiele światła, ledwo widziałam zakręty. W pewnym momencie zza ściany wyłonił się człowiek z piłą motorową. Nie mam pojęcia, czy naprawdę ją uruchomił, czy też ktoś inny puścił dźwięk, w każdym razie brzmiało to bardzo realistycznie. Za kolejnym zakrętem nawiedziła mnie Śmierć z toporem w ręce, pukając mnie owym narzędziem zbrodni w plecy. Dalej spotkałam mumię, która odwróciła moją uwagę, a za plecami pojawił się kolejny straszny gość. Było wspaniale! Piszczałam kilka razy, ale wyszłam z uśmiechem na twarzy. Moi hości nie weszli do środka, bo host bracia się bali, więc im wszystko dokładnie opisałam.





ja i host brat Colt (wyszłam tragicznie -,-)
selfie Annabeth xD

Po obejściu części ulic wróciliśmy do domu, wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do innej dzielnicy, w której hości kiedyś mieszkali. Chcieli mi pokazać jeden dom, powiedzieli, że ma bardzo fajne dekoracje. Mieli rację! Przed domem zbudowano cmentarz oświetlony mnóstwem świateł oraz ustawiono znak z informacją, na jaką częstotliwość należy ustawić swoje radio. Ustawiliśmy odpowiednią stację, leciały tam upiorne dźwięki, a światła na cmentarzu migały w rytm muzyki. Świetnie to wyglądało, nakręciłam filmik, ale było ciemno, więc nie wiem, czy coś na nim widać. Tak czy inaczej wrzucę do na YouTube i wam pokażę.

Na koniec pozostałe zdjęcia:
moje słodycze - uzbierałam całe wiadro!



Po rozpuszczeniu uszu Myszki Minnie :)
kucyki to fryzura mojego dzieciństwa, dalej mi w nich do twarzy :d

Colt jako Captain America

12 komentarzy:

  1. Uffff nareszcie! Marysiu! Czytam Twojego bloga od samego początku, tylko z drobną przerwą. Ale ponieważ piszesz prawie codziennie (I chwała ci za to!) to takie 3 tygodnie przerwy narobiły mi niesamowitych wręcz zaległości i dopiero dziś udało mi się dotrzeć do najnowszego postu!
    Przede wszystkim: byłaś genialną Minnie! Ubolewam, że w Polsce Halloween jest tak bardzo zgnębione przez kościół i moherowe berety :( To przecież świetna zabawa!
    Cieszę się też, że udało Ci się zmienić rodzinę :D Mam pytanie: szkołę też musiałaś zmienić, czy została ta sama?
    Strasznie Ci zazdroszczę tej wymiany i uwielbiam czytać Twoje posty. Dodam, że tak jak ty, chciałabym kiedyś napisać i wydać własną książkę :)
    No i jak łatwo się domyślić, bardzo chciałabym też wyjechać na wymianę :D Z tym że moim chytrym planem jest po wyjeździe zostać jeszcze na studia i najlepiej w ogóle nie wracać.
    Strasznie się rozpisałam :P Życzę Ci wszystkiego dobrego i czekam na kolejne posty :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahahah świetnie wyszłaś jako Annabeth, naprawdę super pomysł na strój :D Halloween to taka fajna tradycja, szkoda, że w Polsce jej nie ma, choć pewnie u nas trudniej byłoby ją egzekwować, bo dużo ludzi mieszka w blokach, a poza tym to przecież "niechrześcijańskie" jest *wzdycha* A Colt wyszedł przeuroczo jako Captain America, normalnie lepiej niż filmowy :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Marysiu, mam pytanie. Czy po zmianie host rodziny zmieniłaś też szkołę? Jeśli nie to masz do niej teraz bliżej czy dalej?

    OdpowiedzUsuń
  4. a co się stało z Mirabell ?

    OdpowiedzUsuń
  5. Marysiu mialas kiedys chlopaka??? <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Marysiu czy moglabys poda strone na ktorej ogladalas dance moms? Wiem ze ktod kiedys pytal ale nigdie nie moge znalezc

    OdpowiedzUsuń
  7. Skąd masz koszulkę "Camp-Half Blood"? :) <3

    OdpowiedzUsuń

Drogi czytelniku,
tutaj możesz śmiało wyrazić swoją opinię. Jednak zanim to zrobisz, weź pod uwagę, że większość informacji na tym blogu to też opinie, takie same jak twoja. Nie musisz im wierzyć, nie muszą ci się podobać, ale musisz je szanować. Amen i zapraszam do komentowania :)