środa, 19 listopada 2014

Kanapka z serem i z keczupem

Dziś przed rozpoczęciem lekcji poszłam do biblioteki, aby w ramach wolnego czasu poczytać książkę na wygodnym pufiastym fotelu. (Czytam teraz "Krew Olimpu".) Kiedy tak sobie siedziałam zatopiona w lekturze, podeszła do mnie jedna z bibliotekarek, która już mnie zna, ponieważ jestem częstym gościem w bibliotece. Co prawda mnóstwo uczniów spędza czas w tym miejscu, więc dziwię się, że pamięta moje imię, ale bardzo mnie to cieszy. Ku mojemu zaskoczeniu przyniosła dla mnie książkę, i to nie byle jaką, ale "Percy Jackson's Greek Gods!" (jakkolwiek to przetłumaczyli na polski). Chciałam ją przeczytać już od dawna, więc strasznie się ucieszyłam. W naszej bibliotece można zamawiać książki przez internet, jeśli jest jakaś książka, którą chcielibyśmy przeczytać, wystarczy wypełnić formularz online i zaopatrzyć się w cierpliwość. Biblioteka stara się spełniać zachcianki jak największej ilości uczniów i regularnie kupuje nowe książki. Pani bibliotekarka powiedziała, że zobaczyła w formularzu, iż chciałam przeczytać tą książkę, więc ją zamówiła, ale musi minąć sporo czasu, zanim zamówienie zostanie zrealizowane, więc pożyczyła tą książkę dla mnie z biblioteki z innej szkoły. Niesamowite, jak amerykańska szkoła troszczy się o ucznia! P.S. Zaczęłam już czytać tą książkę i stwierdzam, że Rick Riordan przerósł samego siebie w ubarwianiu historii żartami.
format A4, cegła jakich mało
Po szkole zostałam na klub szachowy, jeszcze w weekend zapisałam się na późniejszy autobus przez internet, aby nie zapomnieć zrobić tego później. Zapisałam się także to na wszystkie późniejsze daty, żeby nie wyleciało mi z głowy, więc do końca 2014 roku nie muszę się tym przejmować. Ku mojemu zdziwieniu w tym roku pozostały tylko dwa spotkania klubu szachowego; w przyszły wtorek mamy przerwę z okazji Święta Dziękczynienia, a tydzień przed Bożym Narodzeniem piszemy końcowe egzaminy z całego półrocza na każdym z przedmiotów. Gra jak zwykle była fantastyczna, kocham szachy, raz przegrałam, raz wygrałam. Zauważyłam, że o wygranej decydowały pojedyncze nieprzemyślane ruchy, co bywało frustrujące, zwłaszcza kiedy zrobiłam coś naprawdę głupiego. Szachy to jedyna znana mi gra, w której nie działa szczęście, wszystko zależy ode mnie. Czasami aż czuję "przegrzanie mózgu" od myślenia.

W domu zabrałam się za odrabianie zadania domowego, nauczycielki od psychologii i anatomii jak zwykle zadały zadanie tego samego dnia. Czasami przez kilka dni z rzędu nie mamy nic zadane z żadnego przedmiotu, a jednego dnia wszyscy nauczyciele zawalą nas stosem kserówek do wypełnienia i zadaniami do napisania. Zadanie z anatomii było standardowe, czyli musiałam wypełnić kserówki z lukami na podstawie prezentacji w internecie. Jeśli mamy coś zadane w tej klasie, to w 99% przypadków właśnie to. Łatwe i nieskomplikowane, tyle że czasochłonne. Jednak nigdy bym nie podejrzewała, że zwykłe kopiowanie informacji z ekranu na kartkę może być tak efektywne. Naprawdę wiele w ten sposób zapamiętuję!

Na psychologię musiałam napisać analizę dziennika snów, opisać moje zwyczaje jeśli chodzi o długość i jakość snu, budzenie się w nocy, czynności wykonywane przed snem i masę innych rzeczy. Na szczęście nauczyciele pozwalają nam pisać na komputerze, w tym przypadku było to nawet wymagane, więc zajęło mniej czasu. Jutro muszę dokończyć analizę i do tego przygotować kolaż obrazujący moje sny. Nie chce mi się przeszukiwać aż tak wielu gazet, żeby znaleźć to, o czym śniłam, o ile w ogóle mam w domu jakieś gazety, więc pewnie wytnę byle co, żeby tylko jakoś wyglądało. Przecież nikt nie sprawdzi, co mi się śniło, mogę naklejać co mi się żywnie podoba. Na koniec muszę opisać jeden sen (tu też uruchomię wyobraźnię) i przeanalizować go z punktu różnych podejść psychologicznych.

Wczoraj wieczorem, kiedy położyłam się spać, naszła mnie taka ochota na kanapkę z żółtym serem i z keczupem, że aż zapisałam to na kartce z dziennika snów, aby nie zapomnieć. Dziś zrealizowałam moje marzenie i na kolację przyrządziłam nie jedną, a dwie kanapki z serem i keczupem! A co mi tam! (Użyłam wafli ryżowych, żeby nie opychać się glutenem.) Niebo w gębie! Dawno nic mi tak nie smakowało, po prostu palce lizać! Nie mam pojęcia, dlaczego naszła mnie ochota na absolutnie przeciętną kanapkę ze zwykłym wędzonym serem i najnormalniejszym w świecie keczupem, ale dawno nie jadłam nic tak pysznego! Normalnie miałam ochotę napisać Odę do Kanapki i Pieśń ku Czci Sera i Keczupu. Jestem tak szczęśliwa z powodu tej prostej kanapki, że aż opisuję to na blogu. Chyba powinnam skonsultować się z lekarzem lub farmaceutą.

20 komentarzy:

  1. Uwielbiam Twojego bloga;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieję, że dzięki tej wspaniałej przygodzie, znajdziesz natchnienie na napisanie książki na ten temat. Z chęcią ją pochłonę. Masz naprawdę wielki talent.

    OdpowiedzUsuń
  3. ... gdyż każda kanapka niewłaściwie stosowana może zagrażać twojemu życiu lub zdrowiu. :D
    Hejter wita :D ja już nie mogę się doczekać aż ta książka wpadnie w moje rączki, trzymam tylko kciuki aby była w twardej oprawie bo miękką rozwalę :D
    Jeśli chodzi o głupawkę to i tak nic nie pobije mojej i Martyny głupawki na 2 godzinach hisu ( historii i społeczeństwa), taaa... wyniknął z tego : "Piernik21" ( moje genialne skojarzenie do jednej z dat :D ) oraz to że prawie się udusiłyśmy ze śmiechu a Andersen patrzył się na nas jak na wariatki :D
    Czytaj "Krew Olimpu" bo moja wredność może spowodować, że cie przypadkowo zaspojleruję :P a tego przecież nie chcemy :)
    Mam nadzieję, że Hejter wypełnia swoje obowiązki należycie :P
    Ja się już jaram sobotą bo jest premiera trzeciej części igrzysk :D więc raczej to odpada + w piątek jest półmetek więc nawet jeśli bym próbowała coś pogadać w sobotę to byłabym zbyt padnięta, a ty pewnie i tak gdzieś pojedziesz więc Hejter rezerwuje sobie czas na niedzielne popołudnie ( u ciebie przedpołudnie :P ) jeśli się da oczywiście.
    Btw. Prawdopodobnie Hejter spędzi kolejny sobotni wieczór z piratami :D <3
    Pozdrowienia od Hejtera który idzie pisać jakieś coś o Soplicowie z "Pana Tadeusza" na polski :)

    OdpowiedzUsuń
  4. czytam twojego bloga, bardzo lubie to robic i ciesze sie, ze piszesz regularnie. Musze jednak z przykroscia stwierdzic, ze piszesz bardzo infantylnie. Chcesz pisac ksiazki, zajmowac sie tym na co dzien, a piszesz jak 13 letnie dziecko. Zabierz sie za porzadna literature, Bułhakowa czy Hemingwaya, a nie za "Percy'ego Jacksona". Na tym poziomie pozostaje twoja mentalnosc.

    ps to nie hejt, ale jak to sie ladnie nazywa konstruktywna krytyka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ok, konstruktywna krytyka jest, ale ja nie zgadzam się, że "Percy Jackson" nie jest "porządną" lekturą. Wujek Rick ( Rick Riordan ) napisał na prawdę genialne książki nie chodzi mi już o samą historię, niektórym osobom może się wydawać dziecinna, ale o to jak ona jest skonstruowana, nie nudzi, bawi czytelników i nie pozwala się oderwać od książki. W mojej opinii tylko osoba o niesamowitej wyobraźni potrafiła połączyć mitologię i współczesne czasy w taki sposób. Wybacz dla mnie wujek Rick pod tym względem jest mistrzem pisania. Pod postacią "zwykłej" książki przekazał nam wiedzę na temat mitologii greckiej, rzymskiej i egipskiej, cóż mimo tego, że w szkole miałam mitologię i uwielbiałam te lekcje mojej nauczycielce nie udało się przekazać tyle co jemu. Owszem można się zaczytywać "porządną" literaturą ale jaki to ma sens jeśli się nie będzie czerpać z tego przyjemności ? Czytałam "Starego człowieka i morze" Ernesta Hemingwaya i mimo omawiania tej książki na lekcjach dalej twierdzę, że ta lektura była nudna i nie wniosła za wiele do mojego życia, niestety.
      Dodatkowo, czy wszystkie książki są poważne, no niestety nie wydaje mi się, ale wiesz jestem tylko prostym zjadaczem ciastek, więc mogę się mylić. Moim zdaniem książki powinny cieszyć zarówno czytelnika jak i autora, sama próbowałam pisać i według mnie najlepszym sposobem na dobra książkę jest pisanie tego co samemu chciało by się przeczytać, czyli na 99.9% w przypadku Marysi czegoś zabawnego, interesującego i lekkiego, pozwalającego uciec z tego świata.
      No i ostatnia rzecz każdy ma inne gusta Ty możesz lubić poważne książki, Marysia Percy'ego, a ja np. Mikołajka, który notabene jest książką dla dzieci ale dorośli również chętnie po niego sięgają ( jeśli oczywiście czytają książki ). Wszyscy mają inne gusta a o nich się nie dyskutuje.
      Pozdrawiam Hejter :)
      Ps. Następnym razem zalecam zastosowanie polskich znaków i wykorzystanie dużych/wielkich (niepotrzebne skreślić) liter, czyta się zdecydowanie prościej.

      Usuń
    2. Anonimowy 13:39 to się nazywa "konstruktywna krytyka" w wydaniu polskim, czyli *lubię czytać twojego bloga, ale piszesz beznadziejnie* A dlaczego to niby Marysia ma czytać tzw. poważną literaturę? Czy sądzisz, że osoba, która czyta takie książki napisze potem książkę, którą będzie chciała czytać młodzież?

      Usuń
    3. >piszesz bardzo infantylnie

      A po kiego grzyba tu zaglądasz??? Wiesz, ile w necie naukowych, poważnych, trudnych - no jednym słowem odpowiednich do twego poziomu;) - stron? Jak można być tak INFANTYLNYM, aby tracić czas na czytanie i komentowanie bloga, pisanego tak od serca, prosto, ciekawie ;-))))) Do dzieła, weź się za pisanie recenzji Ulisessa ...

      Usuń
    4. pff wiecie co? czytam tego bloga, bo interesuje mnie to, jak wyglada zycie w stanach, zwyczaje etc i nie krytykuje bloga samego w sobie. co w takim razie nazwiecie konstruktywna krytyka? jak skomentuje brak przecinka? bycie pisarzem, nawet mlodzierzowym, oznacza dobra znajomosc jezyka, ale tez struktury pisania. nie polega to na pisaniu 10-20 stron dziennie. tu chodzi o logike, o konteksty, o jakas gre z czytelnikiem. nie wystarczy pisac od serca czy ciekawie - jasne, to tez jest wazne i to bardzo, ale tyle nie wystarczy. sadze, ze marysia jest bardzo ciekawa osoba, ale sadze, ze powinna sie ksztalcic w kierunku literaturoznawstwa. ludzie troche dystansu, naprawde. nie slodzmy jej tylko. jezeli rzeczywiscie chce pisac, to spotka sie z roznymi koemntarzami. probuje pomoc, nie hejtowac

      Usuń
    5. Ale to nie jest książka! To po prostu luźne myśli dnia codziennego, dzielenie się wrażeniami minionego dnia. No już widzę, jak wieczorem do mamy, siostry, brata, czy psiapsiółki zamiast prostymi słowy, rzucasz rozwiniętymi, przemyślanymi, cudnie stylistycznie złożonymi zdaniami z wyszukanym słownictwem; no czysta perfekcja niczym w przemówieniu wysokiej klasy językoznawcy rozbrzmiewa w domach, gdzie nastolatek ma plany zostać dziennikarzem, pisarzem, aktorem, itp, itd ;))) Marysia pisze ładnie, poprawnie i za to jej chwała.

      Już sobie wyobrażam: ja do kumpeli w Polsce, że mnie naszło na taką czy ową kanapkę, a ona na to: ok, ale tak stylistycznie bardziej wzniośle mi to przekaż i struktura tej wypowiedzi ...:))))))))

      Usuń
    6. rowniez Nie chodzi o to, by kanapkę opisywać nieslychanymi metaforami. Nie chodzi mi o bloga, Marysia wspominała, ze chce pisać książki. Nie wystarczy dobrze pisać, trzeba coś o języku wiedzieć. Swoją droga, jestem bardzo ciekawa Marysia co o tym sądzisz

      Usuń
    7. >Nie chodzi mi o bloga

      No ale o nim się wypowiadasz (czy inny hejter:))
      To tak jakby wytykać prostą wymianę zdań na co dzień komuś, kto planuje być np charyzmatycznym mówcą,

      Nie czytałam ksiazki Marysi (czy jakichkolwiek fragmentów) , a sama lubię literaturę pisną wysokiej klasy językiem. Jesli masz uwagi na ten temat, to jak najbardziej nawet całkiem negatywna recenzja jest dopuszczalna. Marysia, jak kazdy twórca musi i krytykę wziać na klatę.

      Natomiast uczestniczenie w codziennych rozmówkach, słuchanie (no, dokładniej: czytanie) ciekawostek z życia uczennicy z Teksasu w kontekście "literatury wyższej" , po to by wyciągnać wniosek, że autorka o języku polskim niewiele wie, to czepialstwo najwyższej klasy ;(

      Jak super modelkę, tudziez prezesa wielkiej firmy zobaczysz gdzieś w parku, domowym zaciszu w zwykłym, tanim dresie (ale czystym, nie dziurawym), nie omieszkaj oznajmić światu, jaki to obciach ...,

      Usuń
    8. jezyk to jedna sprawa - tutaj akurat chodzi mi o bloga. naprawde brakuje mu dojrzalosci

      nieznajomosc literatury to druga. marysia napisala, ze chce od razu po liceum zajac sie pisaniem. tutaj potrzebne sa studia

      Usuń
    9. >Nie chodzi mi o bloga, Marysia wspominała, ze chce pisać książki.
      >jezyk to jedna sprawa - tutaj akurat chodzi mi o bloga

      Jednym słowem, drogi anonimku, sam nie wiesz o co tak naprawdę ci chodzi, z wjątkim tego, że chodzi o ... krytykę Marysi.
      Wiem, wiem, to tak z troski o jej losi;)))

      >naprawde brakuje mu dojrzalosci, tutaj potrzebne sa studia

      Czy jak dojrzejesz i skończysz studa będzie szansa na to, że krytykując czyjś język zaczniesz sam się nim jako tako poługiwać używając chociażby dużych liter???
      Uczył Marcin ...


      Usuń
    10. lol serio sie czepiasz uzycia WIELKICH liter?
      to jest straszna hipokryzja, bedziecie bronic wszystkiego, a to co mowie to konstukrywna krytyka. czytam tego bloga, i poprostu daje jakis feedback, a nie slodzenie

      Usuń
  5. Odwal sie od Percy'ego Jacksona! To jest genialna ksiazka! Ps Uwielbiam twojego bloga Marysiu :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Przeczytałam hurtem 3 notki wstecz, bo jakoś zabrakło mi ostatnio czasu na regularne czytanie i piszę tu, bo myślę że gdzieś niżej już raczej nie zaglądasz :) Nie chcę rzucić hejtem, bo lubię Twojego bloga, drażni mnie tylko pewna rzecz. Chciałam zwrócić uwagę, że czasem zbyt często wszystko przedstawiasz jako "w Ameryce". Być może się czepiam, nie wiem, ale byłam w NY i CT rok temu i mieli dużo lepsze od polskich galerie handlowe, a McDonald's i KFC, którychh Ci brakuje był na każdym rogu. A jeśli chodzi o sieć księgarni to poszukaj Barnes&Noble - jest nawet większa od Empiku. Nowsze książki są też czasem w Target. Nie oceniaj wszystkiego miarą Teksasu, bo co stan to inne sklepy i zwyczaje, a Twój obraz Ameryki czasem bywa dla niej bezpodstawnie krzywdzący ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. zgadzam się całkowicie z przedmówcą

    OdpowiedzUsuń
  8. >Nie oceniaj wszystkiego miarą Teksasu

    A czym niby? - "miarą księżyca" ? ja tam, wierzę, że jak Marysia poleci na Marsa to solidnie opisze to z perspektywy ... Marsa, a skoro jest w Teksasie, to nie będzie oceniać zwiedzanych miejsc miarą Alaski czy NY. :) O tym możesz poczytać, gdzie indziej, tudzież napisać o innych stanach posta ze swojej perspektywy.

    Hiii, hiii, "nie krzywdź" Marysiu galerii, w których nie ma porządnej ksiegarni, małych sklepików, czy też mc donalda. I zabieraj się do do głebokiego, studium analitycznego o stanach, co by uszczęśliwić zawiedzionych;))))

    A poważnie, bądź SOBĄ i nic nie zmieniaj !!!! (no co najwyżej, jakiś błąd językowy, jeśli się przypadkiem wkradnie),

    OdpowiedzUsuń
  9. Drogi Anonimie, nie oczekuję że Marysia będzie opisywała każdy poszczególny stan, bo doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że mieszka w Teksasie i to właśnie o Teksasie będzie pisać :) Drażni mnie tylko, że gdy pisze o tym jednym stanie używa zwrotu "u nas w Ameryce". Teksas to nie Ameryka. Ameryka to 50 odrębnych stanów i w każdym panują różne zwyczaje. Gdziekolwiek pojedzie, nawet do Sydney w Australii, nie powinna się wypowiadać o całym kontynencie w kontekście jednego miasta które widziała, i tyle.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Drogi czytelniku,
tutaj możesz śmiało wyrazić swoją opinię. Jednak zanim to zrobisz, weź pod uwagę, że większość informacji na tym blogu to też opinie, takie same jak twoja. Nie musisz im wierzyć, nie muszą ci się podobać, ale musisz je szanować. Amen i zapraszam do komentowania :)