sobota, 8 listopada 2014

W 80 dni dookoła Ameryki

Jestem w USA już od 80 dni. Co prawda nie objechałam tego wielkiego kraju dookoła, szczerze powiedziawszy większość Amerykanów nie może się pochwalić takim osiągnięciem, znaczna część odwiedziła jedynie najbliższe stany, jeśli jakieś w ogóle. Za to dostałam szansę przeżycia tych 80 dni w typowo amerykański sposób, dostrzegając po drodze nie tylko mnóstwo różnic, ale i podobieństw. Wiele jeszcze przede mną, jestem lekko rozdarta, ponieważ z jednej strony chciałabym wrócić do Polski i spotkać się z rodziną, z drugiej strony nie chcę opuszczać USA, chcę przeżyć wszystkie tutejsze święta, poznać znajomych z całego świata, pójść do jak największej ilości restauracji i sklepów, oraz, zabrzmi to dziwnie, chcę chodzić do szkoły. Szkoła rządzi! Anatomia, psychologia, teatr, tańce, historia... Uczymy się tylu ciekawych rzeczy, że każdego ranka idę do szkoły jak na wycieczkę do Centrum Nauki Kopernik. Z okazji tych 80 dni w najbliższych postach będę pisać o poszczególnych dziedzinach życia w USA, wyliczając ich plusy i minusy. Jutro opowiem wam o szkole, tematy na kolejne dni sami zaproponujcie w komentarzach.

Wczoraj nie napisałam posta, bo musiałam się nauczyć na 3 testy i quiz, więc zabrakło mi czasu na cokolwiek innego. Dzisiaj wstałam o 6 rano, żeby się jeszcze trochę pouczyć na psychologię. W szkole na historii poszliśmy do pracowni komputerowej, przez najbliższe kilka dni będziemy tworzyć w parach gazetę z lat dwudziestych. Na algebrze miałam sprawdzian, świetnie mi poszło, chyba dostanę 100%. Na psychologii także miałam sprawdzian, niestety poziom jest przerażająco wysoki i ciężko dostać dobrą ocenę. Zazwyczaj A dostają 2-3 osoby na całą klasę. Ale nie zależy mi na ocenach, chcę się po prosu jak najwięcej dowiedzieć.

Podczas lunchu siedziałam z Ashley i Micaelą na zewnątrz, pogoda nareszcie się poprawiła, zrobiło się chłodniej, coś w stylu ładnej pogody w Polsce pod koniec września. Na teatrze czytaliśmy sztukę "Everyman", omawiamy teatr średniowieczny, na anatomii mieliśmy sprawdzian z tkanek pod mikroskopami i dostałam 85%, także całkiem przyzwoicie. Na tańcach nic nie robiliśmy, więc rozmawiałam z Ashley (wyjaśnienie - mam dwie koleżanki o tym imieniu, z jedną jem lunch, z drugą mam tańce) i uczyłam się od niej hiszpańskiego, do tego jak zwykle się wygłupiałyśmy. Na angielskim mieliśmy quiz ze słownictwa, tym razem słowa zaczynały się od liter G i H. Poszło mi bardzo dobrze. Potem skończyliśmy czytać trzeci akt "The Crucible".

Po lekcjach wyszłam przed szkołę i czekałam na szkolny autobus, ale gdzieś był wypadek, więc wszystkie autobusy się spóźniły. Mój przyjechał pół godziny po czasie. Tutaj autobusy służą wszystkim szkołom w dystrykcie, więc najpierw odwożą dzieci z podstawówki, potem gimnazjalistów, a dopiero potem przyjeżdżają po nas, stąd spóźnienie. Przez te pół godziny rozmawiałam z chłopakiem z Ukrainy, który przeprowadził się tu 2 lata temu, chyba już kiedyś o nim pisałam, mamy razem psychologię. Jego autobus przyjechał wcześniej niż mój, więc później rozmawiałam z koleżanką z tańców.

Po szkole pojechaliśmy z hostami na kolację do Culver's - ulubionej fast-foodowej restauracji host taty z burgerami. Zamówiłam tosta z tuńczykiem, tak samo jak host mama, nie żałowali nadzienia, przy każdym gryzie trochę tuńczyka wylatywało bokiem. Do tego wsadzili tam ser żółty i pomidora, kanapka smakowała całkiem dobrze. Wzięłam także frytki ze słodkich ziemniaków, które są bardzo popularne w USA i je uwielbiam. Mają pomarańczowy kolor i można je pomylić z dobrze rozgotowanym jabłkiem z cynamonem, kolor jest identyczny i smak podobny. Na deser kupiliśmy lody, wybrałam czekoladowe z ciepłą czekoladową polewą (czekolada rządzi!), były jako takie, mogły by być lepsze, ale czekolada to czekolada, nie narzekam. Do posiłku dostaliśmy także kubki, które mogliśmy do woli wypełniać wybranymi napojami. Jeśli kogoś interesuje menu, załączam zdjęcie:


Dzisiaj na tańcach dowiedziałam się, że Ashley zna hiszpański, więc będę ją codziennie męczyć, żeby mnie nauczyła czegoś nowego. Uwielbiam uczyć się języków, przychodzi mi to z łatwością. Wymyśliłam, że będę robić "Hiszpańskie zdania dnia", na dziś jest to "Que es tu canción favorita?" - jaka jest twoja ulubiona piosenka, oraz "Me gusta la comida italiana" - lubię kuchnię włoską. Żeby nie było, że blog zamienia się z angielskiego w hiszpański, dodam też dwa angielskie wyrażenia specjalnie dla was:

Textbook - podręcznik. Mimo tego, czego mnie nauczyli w polskiej szkole, książka, której używamy na lekcji, to textbook, a nie handbook. Inna sprawa, że zazwyczaj nie używamy książek na lekcjach.

Restroom - toatela publiczna. Jeśli chcecie i iść do łazienki w szkole, sklepie restauracji, to używacie tego właśnie słowa, ewentualnie bathroom, ale to bardziej do łazienki w domu, choć niektórzy używają go czasami w odniesieniu do publicznych toalet. W życiu nie spotkałam się ze słowem "toilet".

13 komentarzy:

  1. Zrob post o rodzinie , jedzeniu (przyrzadzaniu go ) w ameryce :) pozdrawiamz! Widze ze dobrze ci u nowej host rodziny !

    OdpowiedzUsuń
  2. Super ze masz takie super ocenki ! Jak rozumiem,NIC nie moze Ci przeszkodzic :-) Baw sie dobrze :-) Widzialam ze dodalas nowy filmik! Pewnie przed wyjazdem nakrecilas troche a w Ameryce tez bedziesz nakrecac?

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja również lubię uczyć się języków, a hiszpańskiego od 3 miesięcy uczę się na własną rękę xD dlatego jestem jak najbardziej za umieszczaniem "zdań dnia" w twoich postach :) ps. uwielbiam twojego bloga <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Może do hiszpańskich zdań dnia mogłabyś (specjalnie dla mnie) dorzucić angielskie zdania dnia? Chodzi mi głównie o jakieś typowo amerykańskie zwroty, które poznałaś od przyjazdu :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Swietny pomysł ze zdaniami i wyrazeniami amerykańskimi. Marsiu, podawaj wszelkie przykłady róznic pomiedzy słownictwem podręcznikowym, którego uczymy się na lekcjach angielskiego, a faktycznie, potocznie uzywanymi zwrotami

      Usuń
    2. Ja też jestem za tym ;)

      Usuń
  5. Marysiu kiedy nowe odcinki o akrobatyce? Chcialbym zebys zrobila jakies cwiczenieze szpgatem ,bo go doskonale umiem albo ponadszpagatem w czym jestem po prostu BEST i nie wiem jak to wykorzystać 6 godzine umiem ,mostek ze stania ,ten ponadszpagat ,foczke,stanie na barku stanie na udach z bratem :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Marysiu robie szpagat i to nawet umiem ponadszpagat i jak robie zwykly to ugiac nogi nie moge bo mam zwrocone kolano w bok. Czy to zle (chodzi mi o skorpiona w lezeniu)

    OdpowiedzUsuń
  7. Myślałaś o tym aby pójść na studia taneczne ?

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja bym chciała posta o stosunkach panujących w amerykańskich rodzinach, czy legalizują związki tzn.biorą śluby, czy i jaki jest podział ról w małżeństwie, czy jest patriarchat jak w większości polskich rodzin, kto bardziej zajmuje się dziećmi, czy tak samo wychowują dzieci

    OdpowiedzUsuń

Drogi czytelniku,
tutaj możesz śmiało wyrazić swoją opinię. Jednak zanim to zrobisz, weź pod uwagę, że większość informacji na tym blogu to też opinie, takie same jak twoja. Nie musisz im wierzyć, nie muszą ci się podobać, ale musisz je szanować. Amen i zapraszam do komentowania :)