niedziela, 7 czerwca 2015

ARE YOU EXCITED TO GO BACK TO POLAND?!

Nie mam pojęcia, ile razy zadano mi to pytanie w ostatnich tygodniach. Mam wrażenie, że więcej niż kultowe "jak tam w szkole?" podczas imprez rodzinnych. Uwielbiam oba tak samo. Susi ma identyczny problem, wydaje mi się, że wszyscy wymieńcy przez to przechodzą. Ale ileż razy można odpowiadać na to samo pytanie? Na początku starałam się wyjaśniać ludziom, jak się czuję, ale po jakimś czasie zaczęłam odpowiadać "tak" lub "nie" (w zależności z kim rozmawiam; staram się dopasować odpowiedź do odbiorcy) i uzasadniam jednym zdaniem. Dalsi znajomi zaczęli pytać mnie o uczucia związane z powrotem do Polski już miesiąc temu, teraz nadeszła salwa od tych bliższych. W samochodzie od Jenn, na Skypie od przyjaciółki. Nie mam żadnych pretensji, bardzo mi miło, że się o mnie troszczycie, ale proszę o odrobinę litości. Odpowiem wam w poniższym akapicie, abym nie musiała powtarzać się sto razy w najbliższych dniach. I niech mnie ktoś zapyta jeszcze raz, czy cieszę się, że wracam do Polski, to zapytam, jak wasze oceny.

Angielskie określenie, którego użyłabym, aby opisać moje uczucia, to "bittersweet", w tłumaczeniu "gorzko-słodkie". Z jednej strony nie mogę się doczekać, kiedy wsiądę do samolotu. Pewnych rzeczy mam już dość, na przykład jedzenia mrożonek w domu lub gigantycznych porcji w restauracjach - nie ma nic pomiędzy. Chcę zjeść coś domowego, najlepiej schabowego z surówką i zupę jarzynową. Chcę biały ser, domowe lody, Milkę, placki od babci, grilla, twarożek, kefir, pierogi, naleśniki, krokiety, sałatki, kanapki z ciemnym chlebem, kawę mrożoną z Thermomixa, placki ziemniaczane, racuchy, gołąbki, pomidorową, rosół, itd. Nie znoszę domu-klatki, nie mam gdzie pójść, nie mam koleżanek w okolicy. Chcę mój rower, rolki, hulajnogę, pokój z linami i drążkiem, koleżanki i autobusy. Chcę zobaczyć całą rodzinę, a szczególnie kuzynów i kuzynki, którzy mieli tylko kilka miesięcy, kiedy wyjechałam. No i tęsknię za Mają jak za białym serem.

Z drugiej strony będzie mi brakowało wielu rzeczy. Wyjazd do restauracji raz na jakiś czas jest bardzo przyjemny, nie ukrywam. Pogoda polepszyła się, temperatura nie spada poniżej 20 stopni w nocy, w dzień jest 33. Mam basen pod nosem (choć teraz jest zatłoczony jak autostrada w wakacyjny weekend). Masło orzechowe stało się częścią mnie, choć mojej wadze nie sprzyja. Mam fajnych hostów i na pewno będę za nimi tęsknić. Nie wiem, co zrobię bez moich zagranicznych koleżanek - chyba będziemy skypować codziennie. Zabraknie mi także Dance Moms w dniu premiery, nie wspominając już o języku angielskim, który kocham i chciałabym mówić w nim na co dzień. Uwielbiam to, że jest nieformalny, do każdego zwraca się "you" i łatwiej się wyraża. Sophie czuje się podobnie, więc wspólnie wymyśliłyśmy, że przy każdej okazji będziemy mówić po angielsku - czy to przy zakupie biletu do kina, czy to w McDonaldzie. Szykuje się masa zabawy!

O wiele bardziej chcę wracać niż zostać. Chcę zacząć w życiu coś nowego, rozpocząć sprzedaż książki (o tym już wkrótce), zrobić spotkania z widzami i fanami oraz warsztaty, nakręcić nowe odcinki Zwariowanych, pojechać na obóz akrobatyczny i nad morze. Przede wszystkim chcę SCHUDNĄĆ. Mam dość tłuszczu na całym ciele, głównie na brzuchu - tak się tyje w Ameryce, jest to wina chemikaliów. Chcę móc robić przejścia i skoki szpagatowe bez ograniczeń warstwy tłuszczowej. To mój cel na wakacje. Kiedy schudnę, zabiorę się za nowe filmiki.

Poczuj się jak exchange student:













70 komentarzy:

  1. Właśnie zdałam sobie sprawę, że nigdy nie pytalam czy trudno bylo ci przywyknąć do innych miar od tych w układzie SI xd nie wiem czy to nie będzie czasem należało do tych irytujących pytań...Uważasz, że system ten jest lepszy od tego w Europie? Czy na początku miałaś z tym problem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Europejski jest bez porównania lepszy, wszystko jest logiczne i oparte na dziesiątkach. W USA jest masakra, stopa ma dwanaście cali, trzy stopy to jard, mila ma 18XX stóp czy jardów, pogubić się można.

      Usuń
  2. W Teksasie nie ma metra ani autobusów? Na tych wszystkich amerykańskich filmach zawsze to bardzi widać, a ty mówisz, że zawsze musisz prosić wszystkich o podwózkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że w miastach są jakieś środki komunikacji publicznej (choć mogę się mylić) , ale Marysia mieszka w niewielkiej miejscowości Buda i to na osiedlu z domkami jednorodzinnymi a te osiedla są bardzo rozległe bo i domy i posesje duże. U nas w Polsce w małych miejscowościach tez nie ma tramwajów i autobusów miejskich (dobrze, że sa pks i przewoźnicy prywatni). Wydaje mi sie ze w Ameryce ludzie zarabiają wystarczająco dużo by pozwolić sobie na samochód (właściwie nie jeden samochód i do tego prawko od 16 roku życia więc młodzież dostaje swoje pierwsze auta dość wcześnie). Jeśli masz pieniądze na samochód i paliwo jest dosc tanie i duzo osob ma samochody to raczej tez nie korzystalabys często z komunikacji publicznej. A mówiąc o filmach masz chyba na mysli duże miasta jak New York i metro. W dużych miastach się to sprawdza bo są duże korki i nie każdy miałby gdzie 'garażować' swój samochód. USA jeśli chodzi o komunikację publiczna zdecydowanie nie dorównuje Europie, ale tak jak mówię ma to swoje przyczyny i chyba tez nie dokonca sprawia Amerykanom problem.

      Usuń
    2. Nie oszukujmy się - Marysia mieszka obecnie na zbyt wielkim zadupiu, żeby walnęli tam metro czy autobusy. W większych miastach są takie ekscesy, jednak na wygwizdowiu to się nie opłaca.

      Usuń
    3. Nikt na świecie nie buduje komunikacji na prowincji. Komunikację (w tym metro) buduje się w metropoliach, bo tylko tam ma to sens.
      Z tego co się dowiedziałem, wszyscy wymieńcy mieszkają poza metropoliami i myślę, że ma to sens.
      Twierdzenie, że amerykanie zarabiają dużo i dlatego stać ich na samochody jest błędem. W USA samochody są po prostu tanie, również paliwo jest tanie.
      Poziom zmotoryzowania jaki mamy obecnie w Polsce, w USA był osiągnięty kilkadziesiąt let temu, gdy nie tylko nas nie było na świecie, ale także naszych rodziców - jesteśmy, jak w tym powiedzieniu "wiele lat za murzynami"

      Usuń
    4. oki, dziękuję bardzo

      Usuń
  3. O co chodzi z tym płaceniem i niewliczonym podatkiem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ceny w sklepach są pokazane bez podatku, więc przy kasie płaci się więcej niż jest napisane

      Usuń
    2. Do tej pory spotkałam się z tym w Czechach przy kupnie piwa... A dużo wynosi ten podatek? Szok przy kasie może bym wielki?

      Usuń
    3. 6% więc porównując do 23% VATu to jest w zasadzie nic.

      Usuń
    4. Dziękuję za informacje. Wiem, że w UE nie może byc niższa niż 15% i czysto teoretycznie nie wyższa niż 25%. A czy w USA obowiązują stawki obniżone jak nasze 5% na spozywke czy wszystko leci po 6%? 6% to rzeczywiście mało... Z zakupów za 50, podatek 3. Da się żyć :))

      Usuń
    5. Podatek jest inny w każdym ze stanów. W teksasie jest to 8,25%, za to spożywcze artykuły są nieopodatkowane. Na Hawajach płaci się chyba 4%. Jednak na Hawajach płaci się podatek dochodowy do stanu, a w Teksasie nie.

      Usuń
    6. Lol cała rozmowa nakłoniła mnie do czytania o podatku dochodowym w USA :))

      Usuń
    7. W NY z tego co pamiętam też było 8,25%

      Usuń
    8. Nie porównujcie wysokości podatku. W Polsce jest wiele podatków pośrednich i zanim dojdzie do sprzedaży i naliczenia VAT, to co najmniej drugie tyle fiskus pobierze wcześniej. Zatem TAX w wysokości 8,25%, to zaledwie ułamek tego co płacimy w Polsce. Zauważcie, że w niektórych sklepach w Polsce np. Makro, Selgross - ceny równiez podane są bez podatku.

      Usuń
  4. Właśnie skąd się wziął ten sposób zapisywania daty? Jest to dla mnie kompletnie niezrozumiałe xd albo idziemy od najniższych wartości 07.06.2015 albo od najwyższych 2015.06.07... A nie jakies cyrki z dniami w środku! :D gdy zaczęłam oglądać seriale i byly właśnie zapowiedzi kolejnego odcinka to nie umiałam na początku ogarnąć co za liczby oni podają przecież nie ma 23 miesiąca xdd

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytam trzeci obrazek i nie rozumiem o co chodzi bo przecież nie pasuje do USA... dopiero po minucie się zorientowałam ze to flaga Wielkiej Brytanii i nie dotyczy to ciebie i twojej wymiany do USA xd nice try troll-Marysiu :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marysia sama nie robila tych obrazkow ale przeciez w 100 % ten obrazek pasuje do Stanow Zjednoczonych.. w US przeciez posluguja sie innymi miarami i 12 godzinnym systemem. Wiec jaki troll ? ��

      Usuń
    2. Chyba chodziło jej o to ze używanie tych miar jest charakterystyczne dla reszty świat a nie dla Hamburgerii wiec prędzej powinno być 'using the 12 hour clock... Itd.' bo trzeba w 'murrice używać ichniejszych miar. Nie wiem po co to pisze to jest tak z dupy i nikogo to nie interesuje ... Tak czy siak luzuj majty bo stwierdzenie nice try nie jest jakieś obraźliwe tylko jest humorem internetowym obrońco uciśnionej Marysi. To że to nie ona projektowała obrazki jest raczej oczywiste patrząc na jej 'graficzną działalność'.

      Usuń
    3. Powyższy komentarz jednoznacznie wskazuje na to, że czytelnikami bloga jest nie tylko młodzież, a być może i dzieci, pewnie też i dorośli, być może ich rodzice, ale również margines społeczny.
      Gratuluję Marysiu bloga, bo docierasz do bardzo szerokiego grona czytelników. Naprawdę nie jest łatwo zainteresować czytelników począwszy od intelektualistów, a na marginesie społecznym skończywszy - Tobie się to udało.

      Usuń
    4. Jak dobrze, że wśród nas są też elitarne jednostki. Prócz tego, że niosą kaganek oświaty dla ciemnoty to potrafią bezbłędnie ocenić po jednym komentarzu kto należy do marginesu społecznego :* internety to niedawno waćpannie dyliżansem dowieźli? Póki co tylko czyste, poprawne, dziewicze i nieskalane rejony zwiedzilaś? I teraz nie ma to jak pseudointelektualne komentarze łechtajace ego? Wyższość nad prymitywami internetu musi być zaznaczona! Aż mi szkoda Was hrabiny z poprawną polszczyzną i nienagannym zachowaniem. Musicie się tarzać w internecie w tym plebejskim brudzie z marginesem społecznym. Pewnie ciężko brodzić w tak płytkim bagienku intelektualnym. W życiu doradzam więcej dystansu... Przyda się.

      Usuń
  6. Pozwól, Marysiu, że teraz trochę pojęczę na twoje podejście. Nie rozumiem twojego szumu o gluten. Tyle ludzi codziennie żyje w głodzie i haruje jak wół, żeby dostać marną miseczkę ryżu. Tyle ludzi umiera codziennie, bo nie miało tyle szczęścia, co ty i nie miało, co do gara włożyć. A ty psioczysz, że gluten, że ci się cera popsuje, że ci skład nie pasuje - i hops, do kosza. Zero szacunku dla jedzenia. Zgadzam się z kimś, kto post wcześniej przytoczył Pop Tarts. Jedne słodycze wcinasz bez jojczenia, a równie okropne pod względem składu oczerniasz. Składy podobne, oba "obrzydliwe". Jak już coś krytykujesz to proponuję chociaż uzbroić się w odpowiednie argumenty. Jeśli coś ci nie smakuje, nie zrzucaj tego na zły skład.
    Gluten, gluten, gluten. Wiesz, że niektóre rzeczy leżą w psychice?
    Kiedyś przeprowadzono eksperyment. Jednemu dziecku z afrykańskiej wioski dano koszyk cukierków i owoców. Ono, zamiast jak urodzony hipokryta dać dyla i zeżreć samemu, zawołał wszystkie dzieci z okolicy/wioski i poczęstował wszystkich po kolei, dbając o to, aby każdy coś z tego koszyka dostał. Pytanie dnia - co by w tej sytuacji zrobiła Jaśnie Pani Marysia? Wywaliła cukierki i zjadła owoce. Tak wygląda na naszych oczach twoje podejście. (chodzi mi tu o sytuację, kiedy wywaliłaś cukierki, które dostałaś w prezencie).
    Kolejnym "niedopatrzeniem" są twoi fani. Obiło mi się o uszy, że ci na fanach nie zależy, że robisz to dla siebie. Co w takim razie mają znaczyć stwierdzenia w stylu "spotkania z fanami, warsztaty"?
    Książka. Książką nie wyżyjesz. Nie oszukujmy się - tematyka nie jest szalenie kreatywno-oryginalna. W sam raz dla dzieci w przedziale wiekowym 5-10 lat.
    Studia i wiedza ze szkoły wbrew pozorom nieraz się przydaje, więc nie rób ze wiedzy szkolnej wsi, śmierdzącej łajnem na kilometr, bo wiele, z tego, co stamtąd wyniesiemy jest potrzebne.
    Już widzę, jak wszelcy "miłośnicy" twojego bloga rzucą mi się na szyję z dzikim "co cię to obchodzi, nie znasz jej". Nie obchodzi mnie to, bo to będzie świadczyć jedynie o ich niedojrzałości. I o tym, że nie umieją przyjąć konstruktywnej krytyki.
    Nie dziwię się, że przez takich ludzi, jacy są wychowywani na takich powierzchownych i idiotycznych zasadach jak dziś w Polsce są postrzegani jak kompletni zjebusy. Amen.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z tym, że wiele siedzi w psychice, ale co ma fakt prawdziwego uczulenia na gluten do tego, że niektórzy na świecie głodują???

      Usuń
    2. Kilka ostrych słów, ale muszę się zgodzić. Tez nie rozumiem tej akcji z glutenem.. Chyba ze chorujesz na celiaki i masz nietolerancje glutenu to ok... Jednak w innym przypadku radzę tak ochoczo nie krzyczeć że gluten to zło w najczystszej postaci bo czyta cie wiele młodych osob, które mogą nie mieć takich problemów (tych co mają problem to około 1% populacji) a zaczną swirowac na punkcie glutenu. Przeprowadzono wiele badań i u jednych eliminacja glutenu sie sprawdziła a u innych nie. To nadal dość kontrowersyjny temat ze zbyt duża ilością mitów i niepotwierdzonych badań, aby tak twardo obstawiać przy swoim i pośrednio wpływać na innych. Być może to nie ma związku ale czytałam o przypadku w którym blogerka weganka w posredni sposob wpłynęła na stan zdrowia swojej czytelniczki która całkowicie odmienila swoja dietę (była jednak zbyt mloda i nie wiedziala o żywieniu tyle ile jej idolka). Nie skończyło się to zbyt dobrze dla tej młodej dziewczynki w okresie wzmożonego wzrostu i dojrzewania. I zastanówmy się co by zrobila twoja fanka (tak, tez nie lubię tego słowa) gdy przeczyta, że gluten to zło. Wejdzie na internet i poszuka, że musi zrezygnować z produktów zbożowych. Koniec z chlebem, płatkami owsianymi, kukurydzianymi, ryżem, czekoladą itd.? Początek diety paleo? Dla osób w wieku 8-16 lat (ile mogę mieć twoi czytelnicy) nie wiem czy to dobry pomysł,aby przeprowadzali eksperymenty żywnościowe rezygnując z produktów które tak naprawdę są im bardzo potrzebne. Warto przeprowadzić sobie 2 miesięczne sprawdzenie czy gluten jest rzeczywiście problemem jednak większość osób nie odczuwa zmian. Natomiast całkowita rezygnacja z zbożowych produktów juz może mieć wpływ, tym bardziej jeśli osoby te zapomną ze jeżeli z czegos sie rezygnuje to co innego trzeba wyprowadzić by byla równowaga.

      Usuń
    3. Mam takie samo zdanie jeśli chodzi o szkole... Jakie to teraz stało się popularne krzyczeć, że szkoła do niczego, studia niepotrzebne a matura to bzdura i wszystko śmierdzi. Od kiedy kształcenie i rozwijanie się jest czymś złym? Studia to narzędzie do pozyskiwania wiedzy i kształtowania swojej osobowości a nie gwarant życia w luksusie z pensja conajmniej 6000zl miesięcznie i 'prestiżem' we wsi. Jeśli ktoś tego nie zrozumie to studia rzeczywiście na nic mu sie zdają. Nie wiem czy to z tym życiem z pisarstwa to na poważnie, ale jeśli tak to życzę ogromnego powodzenia. Nasza nieczytająca młodzież jak nic pobiegnie do księgarni o ile tylko będzie to kolejny grey, dotyk crossa, beautiful bastard czy inne kosogłosy, niezgodne, zmierzch, intruzy... Jedna wielka sieczka razy pińćset o jednym i tym samym. Nie zapominaj o nieporadnej głównej bohaterce niczym Mary Sue z blogasków, klasycznym miłosnym trójkącie (najlepiej z wyborem między zoofilia a nekrofilią). Przy tych żelaznych zasadach może się udać. Warto też nadać angielskie tytuły, imiona i miejsce akcji bo polski jest teraz passe. W zasadzie promowanie niechęci do studiów może przynieść więcej dobrego niż złego. Może w końcu część osób zrezygnuje i nie będzie tworzyła sztucznego tłumu na uczelniach i windowała statystyk GUSu.

      Usuń
    4. Szczerze? Po serii Marysi o zdrowym żywieniu, jej postach itd. pomyślałam "nie no, gluten to naprawdę zło, już nie będę tego jeść". I tak się stało. Zero chleba, zero czekolady... Cieszę się, że mama mi powiedziała co i jak i dzięki niej teraz jem normalnie. Owszem, Ty możesz mieć jakąś tam małą nietolerancję na gluten (np. dlatego, że masz coś z tym nosem...), no ale u mnie wcale nie było lepiej, ja tylko sobie WMÓWIŁAM, że czuję się dobrze, że niejedzenie glutenu coś daje etc. I tyle. Cieszę się, że z tym skończyłam, teraz jem z glutenem (ale bez przesady), jednak staram się jeść więcej owoców, mniej słodyczy.
      Zgadzam się z innymi co do Ciebie. Masz bardzo optymistyczne podejście do życia, ale trochę za optymistyczne. Myślisz, że wydasz książkę i po tygodniu znajdzie się na pierwszym miejscu w rankingu najlepszych książek? Myślisz, że zrobisz prawo jazdy w pięć minut, że doświadczenie w jeździe nie jest potrzebne? To się grubo mylisz. Nawet jeśli będziesz dobrze jeździła to inni nie muszą. Często jeżdżę z moim tatą, który dzięki wieloletniemu stażu cało uchodzi z różnych sytuacji (które za przeproszeniem powodują debile). W niektórych momentach Cię podziwiam, w innych strasznie mnie denerwujesz. Twierdzisz, że chcesz zostać pracodawcą. Ale jak? Na szczyt idziesz powoli, lecz jeśli chcesz to możesz stać się szefem. Ty zakładasz, że od razu nim będziesz. Ciekawe jak? Najbardziej irytuje mnie Twoja dziecinność, wywyższanie się, a także fakt, że odpisujesz na komentarze, które mówią, że jesteś wspaniała. Niby lubisz dyskusje, ale sama w nich nie uczestniczysz. Pozdrawiam Cię.

      Usuń
    5. Cenna uwaga z tym, że to co na drodze nie zależy tylko od nas, ale i od innych również, a nawet w dużej mierze. Prawko mam od roku i mimo że jeżdżę praktycznie codziennie to nadal nie czuje sie wyborowym kierowca bo niektóre sytuacje na drodze potrafią mnie zaskoczyć i gdyby nie obecność taty lub mamy w wielu przypadkach to nie wiem jakbyn zareagowała w ciągu tych kilku sekund. Nauczenie się prowadzenia samochodu a odnalezienie się na drodze w nieksiazkowych sytuacjach to dwie różne rzeczy.

      Usuń
    6. Jeżeli nie podoba ci się gluten, Marysiu, to za każdym razem, kiedy masz pisać niepotwierdzone, szkodliwe informacje - ugryź się w język, napisz o czymś innym. Dzieci nie szukają teraz wzoru do naśladowania w rodzinie, najbliższych tylko w tak nieodpowiednich osobach jak ty. Rezygnują z glutenu, nie wychodzi im to na zdrowie.
      Wiedza jest ważna. To, że ty tego nie zauważasz - hm, trudno. To ciebie świat zrani, nie nas.
      Uwielbiam twoje posty i blog, ale naprawdę, twój tok rozumowania, ogromna dziecinność i naiwność bywają denerwujące. Masz 18 lat, a zachowujesz się nieraz jak 10-latka.
      Radzę nie pokładać zbyt wielkich nadziei, że do dyskusji włączy się Marysia. Ona przemilcza takie sprawy, nigdy nie porusza tych tematów. Odpowiada tylko (nie licząc pytań, które w większości są tak bezsensowne, że prosi to o pomstę do nieba) na przesłodzone komentarza dzieciąt, które widzą w niej wzór.

      Usuń
    7. Kto jest uczulony na gluten nie je glutenu, a kto nie jest je gluten. Koniec. Jeżeli Marysia jest uczulona powinna go unikać(podobno sie źle potem czuje), a gluten to nie jest dla wszystkich zło, dla niektórych zło to np. orzechy. A więc kiedy dla mnie orzechy są złem, nie mówię wszystkim tego dookoła, po prostu ich nie jem.

      Usuń
    8. Marysia odpowiada tylko na pytania. Dosłownie pytania! Z pytajnikiem na końcu! Czyż nie? :) reszta się nie liczy... Jakieś plebsowe wypowiedzi...

      Usuń
    9. Niech niektórzy nie traktują tutaj alergii czy uczulenia na równi z chorobą i nietolerancja. Uczulenie na orzechy czy inne produkty to nie to samo co np. Nietolerancja glutenu czy przebialkowanie i problemy z laktozą. Gluten to temat niewiadomy - jest wielu zwolenników jak i przeciwników jak i ludzi którzy mają do tego podejście neutralne. Ja tylki radzę być ostrożna przy głoszeniu tez, których nawet dietetycy nie są w stanie jednoznacznie ani potwierdzić ani obalić. Teraz jest moda na fit i wiele osób po przeczytaniu kilku artykułów i książek czuje się ekspertami. Jak grzyby po deszczu pojawiają się samozwańczy dietetycy i instruktorzy fitness, którzy potrafią swoimi radami rozwalić nam stawy, organizm i środowisko hormonalne.

      Usuń
    10. Marysia nie wypowiada się jako ekspert od glutenu, a jedynie wyraża na jego temat własną opinię dotyczącą jej osoby i na bazie jej doświadczenia.
      Zarzucanie Marysi nawracania czytelników na dietę bezglutenową jest paranoją, szczególnie komentatorki/komentatora piszącego cztery komentarze wstecz: "Jeżeli nie podoba ci się gluten, Marysiu, to za każdym razem, kiedy masz pisać niepotwierdzone, szkodliwe informacje - ugryź się w język, napisz o czymś innym".

      Usuń
    11. Faktycznie, komentarz: „Jeżeli nie podoba ci się gluten, Marysiu, to za każdym razem, kiedy masz pisać niepotwierdzone, szkodliwe informacje - ugryź się w język, napisz o czymś innym" - trąci paranoją. Właściwie to ten komentarz jest tysiąckroć szkodliwszy, od rzekomo szkodliwych informacji jakie pisze Marysia, a czy są to informacje niepotwierdzone, zupełnie nie.
      Gluten to mieszanina białek roślinnych. Bardzo łatwo jest go wydzielić z mąki nawet w warunkach domowych – możecie spróbować, jest to łatwe i stosuje to każdy młyn do badania ilości glutenu w mące. W wyniku doświadczenia uzyskacie coś, co bardzo przypomina gumę do żucia. Po tym, gdy zobaczycie co uzyskaliście, odejdzie wam ochota na produkty z mąki wysokoglutenowej.
      Gluten dodawany jest do wielu produktów spożywczych ze względów technologicznych, jego duża ilość w mące również jest korzystna dla technologii produkcji. Ze zdrowiem nie ma to nic wspólnego, wręcz przeciwnie, jeszcze kilkadziesiąt lat temu, nikomu do głowy by nie przyszło, by go dodawać do np. mięsa. Mąka w tamtych czasach również zawierała małą ilość glutenu i dopiero działania tzw. naukowców m.in. w IUNiG, doprowadziły do uzyskania wysokoglutenowych odmian zbóż.
      Chorzy na celiakię nie mogą zjeść nawet niewielkich ilości glutenu. Natomiast ci, którzy nie są chorzy na tę chorobę, mogą jeść gluten, jednak u wszystkich prędzej czy później jakieś objawy się pojawią, gdyż gluten jest w tej chwili dodawany prawie do wszystkiego i we współczesnym pożywieniu znajduje się go zbyt wiele.

      Usuń
    12. Mi nic nie dzieje się od glutenu i nie znam jakiejkolwiek osoby, która by go nie tolerowała. Rozumiem, że są takie osoby. Ale bez jaj. Zachowujemy się jakby ten gluten to co najmniej gówno było. Gluten był i będzie, tego się nie zmieni. To tak jakbyście wszyscy na chama próbowali z wszystkich ludzi zrobić wegetarian.

      Usuń
    13. Ok spoko gluten może i jest w jakiejś części szkodliwy, nie będę sie kłócić bo specjalista ze mnie żaden. Apeluje jednak aby nie popadać w paranoje. Myślicie, że reszta rzekomo zdrowych produktów nie ma jakiś dodatków? Gluten ktoś odkrył i o glutenie głośno, a ile jest świństwa którego ktoś się jeszcze nie dopatrzyl, albo za mało się o nim krzyczy? Jakby ktoś się zagłębił i zapedzil to doszedlby do wniosku, że wszystko jest szkodliwe i może zabić wiec najlepiej umrzeć śmiercią glodową. Pamiętajcie tez za za każdą akcja 'precz glutenowi', 'tylko u nas zjesz dania bezglutenowe! ' stoi marketing. Całe eco i zdrowa żywność taka droga, takie ładne ma naklejki, etykiety i spoty reklamowe. Myślicie, że bezglutenowe jedzenie sprzedawałoby się lepiej gdyby nie fala krytyki i straszenie rychłą śmiercią od glutenu? Podobnie jak z tym szamponem bez silikonu. Straszna moda teraz. Jedna marka przed drugą wyścig szczurów o klienta. Wiadomo zdrowie najważniejsze wiec to najlepszy punkt by bombardowac klientów. Prześcigają się w głoszeniu oswieconej prawdy o szkodliwości glutenu i silikonu i ich genialnych produktach, które ocalą ludzkość przed zagładą za jedyne 9,99. Warto dbać o siebie i o swoje zdrowie. Jednak nie szalejmy za bardzo bo nawet nie zdajemy sobie sprawy, że często uczestniczymy w marketingowej szopce, a szkodliwość niektórych SMIERCIONOSNYCH produktów może być mniejsza niż jedna kawa zbożowa w miesiącu. Potem czyta się na blogach dajmy na to o pielęgnacji włosów, że nie wolno spinać włosów gumką bo je łamie, a spać tylko w aksamitnej pościeli by nie zagniatac i przyczyniać sie do lamliwosci.... Litości! Sami z siebie robimy niewolników.

      Usuń
    14. Otoz to. Ludziom bardzo latwo wmowic, ze cos jest szkodliwe, albo wrecz przeciwnie wplywa na zdrowie pozytywnie. W ramach przykladu, znam starsza pania, ktora przysiega, ze jej serce bije mocniej i ona sama jest silniejsza po zjedzeniu sosu pomidorowego do makaronu :) Co do glutenu, to mnie najbardziej przekonuja badania naukowe, a te wcale nie sa jednoznaczne. Na przyklad przeprowadzono podwojnie slepa probe (czyli ani badani, ani przeprowadzajacy badanie nie wiedzieli, kto z badanych jest w ktorej grupie), ktora wykazala, ze nietolerancja glutenu siedzi glownie w glowie. Na poczatku wszystkim badanym na dwa tygodnie wycofano gluten kompletnie i WSZYSCY czuli sie lepiej. I to by moglo wskazywac na ogolna szkodliwosc glutenu, czyz nie? Ale duzo ciekawsza jest dalsza czesc badania. Po dwoch tygodniach czesci badanych zaczeto podawac duze ilosci glutenu, czesci male ilosci glutenu, czesci dla odmiany bialko serwatkowe i zero glutenu, a czesci placebo, czyli zero i glutenu i bialka serwatkowego. Za to wszystkim powiedziano, ze dostaja gluten. I tu ciekawostka, znowu WSZYSCY poczuli sie duzo gorzej z objawami typu bole brzucha, zmecznie, pogorszenie stanu cery i ogolnego samopoczucia, takze ci, ktorzy wcale glutenu nie przyjmowali. Ciekawe, prawda?

      Usuń
    15. Do obrońców glutenu.
      Czy wy jesteście piekarzami, młynarzami, rolnikami, czy tylko lobbujecie dla nich, a może wg klasyfikacji Lenina: jesteście pożytecznymi idiotami?
      Odnoszę wrażenie, że ci sami, którzy bronią jak twierdzy wiary w edukację powszechną, bronią też niezbędności glutenu w piramidzie żywieniowej.
      Gdybyście się jednak sami edukowali, nie na powszechny sposób używając: wzroku, słuchu i ręki z długopisem, lecz użyli głowy do myślenia oraz nóg do przejścia do biblioteki (byliście tam kiedyś?), to może o glutenie dowiedzielibyście się więcej i nie wypisywali takich bredni jak:
      „Rezygnują z glutenu, nie wychodzi im to na zdrowie”;
      „Kto jest uczulony na gluten nie je glutenu, a kto nie jest je gluten”;
      „radzę być ostrożna przy głoszeniu tez, których nawet dietetycy nie są w stanie jednoznacznie ani potwierdzić ani obalić”;
      „tych co mają problem to około 1% populacji”;
      „Gluten, gluten, gluten. Wiesz, że niektóre rzeczy leżą w psychice”.

      Nie gluten w swej istocie jest szkodliwy dla tych pozostałych 99% ludzi, którzy nie chorują na celiakię, choć jak podają epidemiolodzy większość przypadków celiakii pozostaje nie rozpoznana, lecz nadmiar glutenu.
      Temat glutenu na tym blogu już był wałkowany i zawsze budził wiele emocji. Pisał już ktoś o modyfikacji zbóż, a nawet w tym poście, ktoś powołuje się na nasz krajowy wkład w zwiększanie ilości glutenu w zbożach. Każdy składnik w nadmiarze jest szkodliwy. Zwykłą solą kuchenną można zabić człowieka w krótkim czasie, nie mówiąc o mnóstwie innych składników znajdujących się w każdej kuchni.
      Gluten to białka, które niszczą człowieka powoli, ale bardzo skutecznie, dlatego dobrze, że jest ta dyskusja, bo wielu być może sięgnie do książek, lub nawet do Internetu i zacznie poszerzać własne horyzonty na ten temat.
      Praktycznie każda teoria naukowa ma zwolenników i przeciwników, dlatego powoływanie się na dietetyków, co to ani nie mogą potwierdzić, ani nie mogą obalić, jest nieporozumieniem.
      Zastanówcie się, czy jest dobrze, gdy jakiegoś składnika w pożywieniu przybywa w krótkim czasie setki razy więcej. W diecie naszych dziadków była powiedzmy jedna jednostka glutenu, a obecnie jest kilkaset jednostek, a nawet w bardzo wielu przypadkach - kilka tysięcy jednostek glutenu.
      Ludzki organizm nie jest przystosowany do przyswojenia tej kleistej mazi.
      I jeszcze jedno. Spece od preparatów uzupełniających wszystkie braki w organizmie, już dawno oferowali by gluten do suplementacji, gdyby był potrzebny - to a propos: „rezygnacji z glutenu, co nie wychodzi na zdrowie”.
      Czy słyszał ktoś o uzupełnianiu glutenu w diecie?

      Usuń
    16. Do autora komentarza zwracającego się do obrońców glutenu (swoją drogą...serio?)
      Zarzucasz innym, że biblioteka jest im obca, ale mimo... powiedzmy to oczytania, masz problemy z czytaniem ze zrozumieniem i co najważniejsze wyciąganiem wniosków z przeczytanych treści! Z tego co ja widzę to nikt nie napisał by jeść gluten na potęgę i zrobić glutenowi zaszczytne miejsce w piramidzie żywieniowej. Niektórzy nawet zgadzają się co do jego szkodliwości. Jak sama napisałaś wiele źródeł mówi o szkodliwości glutenu i jest to potwierdzone. To na co zwracają tu uwagę osoby (między innymi również te, których wypowiedzi wyrwane z kontekstu zacytowałaś) to ostrożność w podchodzeniu do tego tematu. Produkty zbożowe zawierają szkodliwe substancje jak gluten, lektyny, kwas fitynowy, inhibitory enzymów i jest to niezaprzeczalny fakt. Zwróćmy jednak uwagę, że zawierają również i potrzebne, pozytywne składniki (W jednych produktach będzie więcej składników negatywnych, a w innych pozytywnych). Nie można jednoznacznie stwierdzić, że dany produkt zbożowy jest w 100% zły i w 100% każdej jednej osobie na ziemi zaszkodzi. Osoby z nietolerancją glutenu odczują efekty jego odstawienia, osoby, które tych problemów nie mają mimo, ze ich nie odczują to również mogą wyjść na tym lepiej (szkodliwe dla wszystkich w mniejszym lub większym stopniu, a czynników od których to zależy jest masa). Ważne jest jednak, aby każdy podszedł do tych spraw indywidualnie. W danym okresie życia dla danej osoby będzie wskazane spożycie produktów zbożowych ze względu na znajdujący się w nich błonnik, minerały i witaminy. Częste spożywanie produktów zbożowych (których na rynku jest od groma) jak każdy się domyśla może zaszkodzić. Nasza polska kuchnia w dużej mierze opiera się na zbożowych produktach więc z przeholowaniem nie trudno zwłaszcza, że nasz organizm nie potrzebuje aż tyle zbóż. Gdy piszemy, że produkty zbożowe są złe to dajmy ludziom alternatywę i powiedzmy co jest lepsze, że jak już to warto wybierać pełnoziarniste. Należy stosować urozmaicone diety! Tymczasem ludzie przeczytają, że zboża są złe i całkowicie je odstawiają. Na kolejnej stronie przeczytają, że kolejny produkt jest szkodliwy i kolejny odstawiają. I dochodzimy do momentu, w którym ich jadłospis jest bardzo ograniczony. I choćby był nie wiem jak zdrowy to może okazać się, że będzie w nim brakowało kilka minerałów i witamin, które o zgrozą będą się znajdować w tych szkodliwych produktach. Dlatego już wolę, gdy jest napisane, że należy ograniczać, ale nie odstawiać! Piszesz, że ludzie nie czytają i nie potrafią się uczyć. Ludzie czytają! Tylko niekoniecznie wystarczająco by dobrze poznać dany temat. (nie ma się co dziwić, materiałów jest od groma). Zasugerują się krótką wzmianką i zaczynają wprowadzać zmiany, które niekoniecznie mogą im wyjść na dobre. Jest również grupa, która czyta na potęgę i myśli że odkryła prawdę objawioną, a reszta to durne, niedoinformowane prymitywy. Zwłaszcza działa to na młode osoby, które chłoną wszystko co wyda im się mądre i stosowne. Co najgorsze traktują wszystko jako niepodważalne informacje (Kiedyś uważali, że papierosy są zdrowe i wiemy jakie to miało skutki). Nie lubię tego badziewnego i prostego wyrażenia, że białe to białe, a czarne to czarne, ale jak widać wiele osób zaczyna tak traktować przedstawiane im wiadomości. Coś jest całkowicie złe, a coś jest całkowicie dobre. Nie ma odcieni szarości (przepraszam za kolejny utarty i nudny frazes). Ty też należysz do grupy osób, którym ktoś mądry powiedział, że szkolnictwo, edukacja powszechna w 100% jest do bani, a każdy kto śmie twierdzić inaczej jest jakimś chorym, obłąkanym obrońcą glutenu? W takim razie może czas pozwać tą najgorszą, śmierdzącą łajnem edukacje powszechną, że wychowała takie osoby jak ty, ja, Marysia i inni tutaj obecni? Może warto zacząć stawiać przed sądem piekarzy, młynarzy i rolników za to, że zabijają ludzi glutenem? Trochę więcej wyciągania wniosków z przyswajanych treści radzę i podchodzenie do nich z rezerwą

      Usuń
    17. Drogi oskarzycielu glutenu :P
      "Bronie" glutenu dlatego, ze wiem, ze Marysie czyta duzo dzieciakow, ktore traktuja ja jako idolke i wyrocznie. A nieumiejetnie stosujac diete niskoglutenowa moga sobie zrobic kuku. Tak sie sklada, ze mieszkam w Stanach, a tu od paru lat dieta bezglutenowa stala sie bardzo modna. W niemal kazdym sklepie i restauracji sa dostepne opcje dla bezglutenowcow (stad wiem, ze Marysia tez gluten lubi :P i swoje wybory usprawiedliwia rzekomym brakiem opcji). I o ile jest to duzy plus dla takich osob, jak znana mi dziewczynka z zespolem Crohna, to dla wielu osob, zwlaszcza tych wciaz rosnacych i sie rozwijajacych, bezmyslne stosowanie diety bezglutenowej bywa niebezpieczne. W zwiazku z powszechnoscia tego zjawiska tutaj, juz wiele wiele razy natknelam sie na publikacje naukowe, czy alarmy lekarzy mowiace o niedoborach wywolywanych taka dieta. Owszem, glutenu sie nie uzupelnia, ale zboza posiadaja mnostwo blonnika, witamin i mikroelementow i eliminujac gluten, naraza sie na powazne niedobory. Powinno sie wtedy jesc duzo kasz, takich jak gryka czy komosa ryzowa, duzo wiecej warzyw. A u wiekszosci dzieciakow niestety wyglada to inaczej. Wiekszosci populacji gluten nie szkodzi, wiec przecietna nastolatka go eliminujaca, najczesciej nieumiejetnie, robi sobie krzywde.

      Usuń
    18. Ech... powiem tyle, to jest bardziej do komentarza o paranoi między innymi. W dzisiejszych czasach blogerzy, youtuberzy mają naprawdę duży wpływ na młodzież, która widzi w nich ideał i słucha ich rad zamiast rodziców (chodzi mi o to, że ignoruje rodziców). Marysia owszem komentowała gluten, ale też radziła, żeby spróbować go nie jeść.

      Usuń
    19. Zgodzę się z przedmówcą i dodam, że rozmowa bardzo się ożywiła i trochę odskoczyla od innych rzeczy które są prezentowane na blogu. Wierzę, że Marysia dostrzeże ze przy tej rozmowe jest dużo uogolnien i nie wszystkie zrzuty dotyczą jej osoby. Rozmowa ma tutaj dość silny i twardy charakter które bardzo kontrastują do łagodnych treści na blogu.

      Usuń
  7. Wiele osób ma tutaj rację. Lubię Cię Marysiu i lubię czytać Twoje posty, w których (jak to inni nazywają) znajduje się trochę dziecinnego i naiwnego optymizmu. Czasami wywołuje to uśmiech politowania, a czasami daje motywacyjnego kopa i budzi lekką pewność siebie i wiarę w swoje możliwości. W zasadzie dlaczego mamy podchodzić do życia z ciągłymi pretensjami i malkontenctwem? Myślę, że dobrze, że wśród nas znajduje się kilka osób patrzących na świat przez różowe okulary. Nie jestem jednak pewna czy to do końca jest dobre dla tych osób, zwłaszcza w mniej kolorowej Polsce z dość żelazną, twardą rzeczywistością. Myślę też, że w naszym kraju jeszcze długo nie będzie się tolerowalo niepokornego 'na pewno mi się uda, należy mi się bo jestem tego wart'. Ogólnie nie lubię tego stwierdzenia 'bo w Polsce... Bo u nas... Bo tutaj' jednak nie zaprzeczycie, że jest w tym trochę racji. Uważam jednak że powoli się to zmienia dzięki szerzącej sie globalizacji i powszechnemu multiculti i naszemu młodemu pokoleniu. Powoli uczymy się doceniać innych, prawić komplementy i dostrzegać własną i innych wartość. To jedna z tych rzeczy, której warto nauczyć się od stereotypowych 'zadufanych w sobie' Amerykanów chwalących wszystkich i wszystko. Jednak bądźmy od nich mądrzejsi i róbmy to z umiarem. Nie karmy się sztuczną życzliwością ale i nie wylewajmy żółci jak to my Polacy potrafimy. Zwracam się teraz do Ciebie Marysiu abyś nie czuła się przytłoczona licznymi i niepochlebnymi komentarzami. Mam nadzieje, że ich również nie zignorujesz 'bo to tylko anonimy którzy mnie nie znają i boją sie nawet twarzy pokazać'. To takie powszechne traktowanie anonimow... A przecież za każdym anonimem kryje się człowiek. Wiele z tych komentarzy zostało napisane nie tyle z nienawiści co z czystej życzliwości. Pamiętaj o tym, że masz wielkie szczęście, że twoi czytelnicy potrafią skręcić więcej niż 2 pochlebne zdania. mają swoje zdanie i angażują się do rozmowy opartej argumentami. Dziękuję Ci za ten blog, za te posty, za filmiki na yt i że dzielisz się swoim życiem z nami. Gratuluję dokonań! Życzę kolejnych sukcesów i przede wszystkim wytrwałości i tez trochę pokory. Jeszcze nie raz w życiu spotkasz się z krytyką i niejedna sytuacja zweryfikuje Twoje poglądy. Ważne jest co z tego wyniesiesz.

    OdpowiedzUsuń
  8. Zawsze mnie zastanawiało jak to jest z tym USA i jedzeniem. Można tam kupić wszystko więc co za problem kupić ziemniaki, pierś z kurczaka i warzywa na surówkę? Nie chce mi się wierzyć że nie ma tam takich rzeczy. W USA nie ma warzywniaków? Tak duży kraj, tylu ludzi ale zamiast warzyw biedni muszą fast foody jeść? Ziemniak i kapusta to jakieś danie elitarne, trudno dostępne?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślałam dokładnie tak samo na początku. Niestety kiedy spróbowałam ziemniaków, nie miały w ogóle smaku, pamietam nasze miny z Mirabelle. Kiedy zrobiłam sałatkę z kurczakiem to mięso było kruche i smakowało jak trociny. Warzywniaków nie ma, giganci jak Walmart i HEB zmiotli ich z powierzchni ziemi. Kto ma kasę, jedzie do restauracji, a kto nie ma, ten do fast foodu i je mrożonki z HEB.

      Usuń
    2. Ok Walmart zmiotl warzywniaki, u nas tez można zaobserwować ekspansję i rosnący monopol marketów, ale przecież są tam stanowiska z warzywami. Zgodzę się ze może nie będą one tej samej jakości co z straganu czy małego warzywniaka ale jednak nie do końca jest się skazanym na fast foody. Czy w Teksasie nie ma szału na zdrową żywność i bycie fit, nie ma Eco ryneczkow, eco sklepów i innych bajerów. Rozumiem, że to droższe i bardziej uciążliwe ale chyba istnieje cień szansy na zdrowy odżywianie.

      Usuń
    3. Szansa jak najbardziej jest, jednak nie wtedy, kiedy jest się zależnym od host rodziny. Jenn np. kupuje wszystko organiczne, jak jedziemy do restauracji to też nie byle jakiej, ale brakuje mi polskiego jedzenia.

      Usuń
    4. Oczywiście, że sieci handlowe niszczą warzywniaki, a to co u nich można znaleźć na stoiskach, to właściwie powinno znaleźć się na śmietniku. Idźcie w Polsce do marketu i zobaczcie co tam leży. Mimo tego, ktoś to kupuje. I tu jest pies pogrzebany. Sami sobie jesteśmy winni, nie mamy czasu na przetwarzanie produktów na jedzenie i wolimy coś gotowego. To co mamy obecnie w kraju, w USA miało miejsce kilka dekad temu. To co jest u nich dzisiaj, przyjdzie i do nas. Wybieramy łatwiznę i to nas gubi. Najgorsze jest to, że bardzo często jesteśmy tego nieświadomi.
      Do gotowego jedzenia dodawane są produkty, które nas uzależniają. Nie mamy szans na wygranie z przemysłem spożywczym. Tylko jednostki o poziomie świadomości umożliwiającym analizę tego co się dzieje i wyciągnięcie wniosków, są w stanie jakoś tam bronić się przed zalewem śmieciowego jedzenia.

      Usuń
  9. Hej :) mam prośbę-pytanie. Czy ktoś kto zna trochę USA stworzylby charakterystyki poszczególnych stanów (wiem, że jest ich dużo wiec jak nie wszystkich to część). Chodzi mi nie o takie suche informacje jak stolice, powierzchnie itd. Tylko o takie rzeczy jak fakt, że Idaho to ziemniaczany stan :) ciekawi mnie jaki stan jest uważany za totalna wieś, a jakie za prestiżowe. Który stan z jakim się nie lubi, z jakiego się żartuje (jak np. U nas żarty Katowicach i Sosnowcu). Jeśli ktoś już gdzieś takie coś widział to poproszę o linka :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tam słyszałam, że prestiżowa jest Kalifornia, a za totalną wieś uważa się Pensylvanię :)
      Ale też chętnie bym coś takiego zobaczyła :)

      Usuń
    2. O tak, podpisuje się obiema rękami za tym pomysłem!

      Usuń
    3. Z najbiedniejszymi stanami kojarzy mi sie Kentucky, Arizona, Alabama, południowo Karolina i... I nie wiem :)

      Usuń
    4. Słyszałam coś, że w Georgii najmniej się zarabia, więc może to jest najbiedniejszy stan? Cóż, byłoby świetnie, gdyby Marysia opublikowała taki wpis. Chyba że byłby ktoś inny chętny :) Sama osobiście mam parę źródeł, którymi mogłabym się podzielić, więc jak coś to napomknąć w komentarzu, bo często wchodzę na bloga ;)

      Usuń
    5. Jak najbardziej tak, uważam, że to świetny pomysł! Blogi o wymianie do USA chcąc nie chcąc zrzeszają ludzi, którzy interesują się tym krajem. Jak dla mnie świetna sprawa. Marysia opisuje nam Teksas, a inni wymiency mogliby podzielić się wiadomosciami z innych stanów. Często pytamy jak wygląda dany kraj w oczach cudzoziemców... A jak wyglądają stany w oczach Amerykanow, co sądzą o swoich stanowych sasiadach? Jeśli tylko Marysia nie uzna, że robimy jej tu spamowy bałagan to poproszę o linki (również z anglojęzycznych stron) :)

      Usuń
  10. Marysiu lubisz oglądać stare amerykańskiego filmy z lat 40-50.?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy żadnego nie widziałam, ale nie sądzę, żeby mi się podobały.

      Usuń
    2. Jeśli żadnego nie widziałaś to nie nastawiaj się od razu negatywnie. Polecam buntownika z wyboru, 12 gniewnych ludzi, bonny and clyde, tramwaj zwany pożądaniem, na wschód od edenu, nabrzeże. Czy ktokolwiek tutaj widział te filmy?

      Usuń
    3. dwunastu gniewnych to klasyka, chyba kazdy powinien poznać to dzieło

      Usuń
  11. Mam dokładnie tak samo! Wszyscy znajomi, nauczyciele, rodzina.... Niektórzy nawet pytają mnie kilka razy o to samo!

    OdpowiedzUsuń
  12. Marysiu, o której godzinie wylatujesz i z jakiego lotniska? :) Bardzo chciałabym móc cię śledzić na flightradarze (stronie, gdzie w czasie rzeczywistym pokazuje wszystkie loty na świecie)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę że Marysia ma cię w dup** pozdrawiam

      Usuń
    2. Też tak myślę, ale jakieś pomysły czemu? Przecież nie pytam jej o jakieś tajemnice narodowe

      Usuń
    3. Marysia wiele osób ma w głębokim poważaniu.
      A ja nie rozumiem, co jest szkodliwego w tym, że ktoś z czytelników chcę się nacieszyć widokiem jej lecącego samolotu w internecie.
      Pewnie myśli, że tłum jej "fanów" zleciałby się na lotnisko.

      Usuń
    4. Według zegara na blogu powinna wylecieć jutro, poszukaj lotnisk w pobliżu albo odnajdź na blogu na jakie lotnisko w sierpniu przyleciała, bardzo prawdopodobne, że leci z tego samego.

      Usuń
    5. Gdyby Marysia miała kogokolwiek z czytelników w głębokim poważaniu, nie prowadziłaby tak wspaniałego bloga. Ten, kto pisze, że Marysia ma kogoś w d..., prawdopodobnie sam ma tam wszystkich, bo ludzie prawie zawsze mierzą własną miarą.

      Usuń
  13. Marysiu, gratuluję ci udanego bloga, prześledziłam blogi innych osób z wymiany i takich dyskusji, jak pod twoimi postami nigdzie nie ma, co świadczy tylko jak duże emocje wzbudza twoje pisarstwo, tym bardziej nie mogę się doczekać twojej książki

    OdpowiedzUsuń
  14. Hej mam bardzo ważne pytanie dla mnie i co podchodziłaś do tego testu nazywał sie on chyba Graham chodzi mi o ten w którym zdajesz szybciej liceum i czy pisalaś Sat i składałaś podania do Amerykańskich uczelni tak jak kiedys mowiłaś że chcesz? Bd bardzo wdzięczny za odp :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na blogu w postach znajdziesz wszystkie odpowiedzi ;* szukanie nie boli

      Usuń
    2. Marysia już zrezygnowała ze studiów XD Ma już ODPOWIEDNIK średniego wykształcenia więc sam rozumiesz .... Zresztą do żadnej dobrej uczelni ani w Polsce ani w Ameryce z tym świstkiem i tak się by nie dostała.

      Usuń
    3. Bez przesady 'z tym swistkiem' ... Poza tym dobra uczelnia to nie wszystko. Jeśli podczas rozmowy o pracę będziesz miał dobrą uczelnie na dyplomie, a na pytania z zakresu swojego kierunku odpowiesz gorzej od studenta co ma na dyplomie uczelnie z koziej wólki to odpowiedz sobie na pytanie kogo zatrudnia. Mowa głównie o kierunkach technicznych gdzie wiedza jest ważne, a nie nazwa uczelni. Poza tym nie każdy musi zostac pracownikiem. To, że Marysia nie zamierza iść na studia może wielu osobom (w tym mi) wydawać sie dziwne i nieco nierozsadne. Jednak to jej decyzja i tak naprawdę nikomu nic do tego. Jest mnóstwo osób bez studiów i matur i dają sobie świetnie rade w życiu. Marysia jak na swój wiek osiągnęła więcej niż przeciętny 18 latek. 2 języki obce biegle, książka na wydaniu, kilka osiągnięć w gimnastyce (?) i przede wszystkim życiowe doświadczenie między innymi z pobytu w USA i kontaktu z obcokrajowcami. Uważam że nie powinna się 'zatrzymywać' i jednak wybór jakiś studiow (czy to w kraju czy za granicą) bądź kursu byłby dobra decyzja. Juz nawet nie chodzi o naukę dla samej wiedzy i papierka mile widzianego u pracodawców ale o kontakt z ludźmi na uczelniach i możliwości samorozwoju. Ale jak już mowilam to jej decyzji i być może ma już inne,ambitniejsze plany co do rozwijania swojej osoby. Jeśli tak to życzę powodzenia i dalszych sukcesów. Zwracam się również do was wssystkich, nie tylko do Marysi: nie dajecie sobie wmówić że wasze osiągnięcia są słabe, gorsze i do niczego! A dyplomy i świadectwa to byle jakie świstki.

      Usuń

Drogi czytelniku,
tutaj możesz śmiało wyrazić swoją opinię. Jednak zanim to zrobisz, weź pod uwagę, że większość informacji na tym blogu to też opinie, takie same jak twoja. Nie musisz im wierzyć, nie muszą ci się podobać, ale musisz je szanować. Amen i zapraszam do komentowania :)