środa, 3 czerwca 2015

Egzaminy końcowe

Zakończenie roku szkolnego w amerykańskim liceum składa się z trzech faz. Faza pierwsza cechuje się zadaniem uczniom projektu. W dzienniku musi się znaleźć ocena za kreatywną twórczość, o czym nauczyciele przypominają sobie pod koniec roku. Panuje powszechne lenistwo, zarówno wśród młodzieży jak i wśród grona pedagogicznego. Dostajemy mnóstwo godzin lekcyjnych na pracę nad projektem i tylko od nas zależy, jak je wykorzystamy. Efektem jest tyle telefonów na ławkach, ilu uczniów w klasie. Ludzie oglądają filmy, rozmawiają, byłam świadkiem gry w siatkówkę i w kalambury - w obu przypadkach nauczyciele dołączyli do zabawy. W fazie pierwszej również oglądamy filmy.

Druga faza rozpoczyna się lekko ponad tydzień przed zakończeniem roku szkolnego. Rzeczywistość budzi nas wiadrem zimnej wody. Nagle okazuje się, że nie zaczęliśmy pracować nad żadnym projektem, a prezentacje mają się odbyć za trzy czy cztery lekcje. Jedni przykładają się do zadania i od świtu do nocy wyklejają plakaty, piszą eseje i tworzą prezentacje, inni idą po linii najmniejszego oporu (to ja) i w dniu prezentacji wychodzą na środek klasy z kartką w dłoni, na której mają lakonicznie zawarte w punktach, co mają powiedzieć, po czym improwizują i zdają lepiej czy gorzej. W fazie drugiej wychodzi na wierzch, kto oblewa klasę. W tym roku z angielskiego nie przeszłoby 17 osób na 23, gdyby nauczyciel nie kazał tumanom wszystkiego poprawiać. Nie był z tego faktu zadowolony, ale dyrekcja nie zgodziła się, aby tyle osób nie zdało. Tak to bywa w klasach, które są obowiązkowe - mało ambitni mają oceny w głębokim poważaniu, w 99% są to meksykanie.

Faza trzecia obejmuje cztery ostatnie dni szkoły. Piszemy wtedy testy końcowe. W piątek z lekcji, którą mamy jako siódmą, czyli ostatnią, w poniedziałek z szóstej i piątej, dzisiaj z czwartej i trzeciej, jutro z drugiej i pierwszej. Testy z przedmiotów obowiązkowych, tj. angielski, matematyka, historia, tworzone są przez dystrykt. W piątek pisałam test z angielskiego, był banalny, dziesięciolatek by zdał. Pytań było tylko 16, wszystko A, B, C, D, wystarczyło przeczytać trzy teksty ze zrozumieniem i voila. Historię i matematykę zdaję jutro, nie mam zamiaru się uczyć, na pewno zdam skoro angielski był taki łatwy. Natomiast nauczyciele nietypowych przedmiotów sami wymyślają testy. Są świadomi faktu, że gdyby sprawdzili naszą wiedzę z materiału z całego roku szkolnego, prawie nikt by nie zdał, więc zadają nam projekty. Na anatomię musiałam przygotować ulotkę z informacjami o osteoporozie, na psychologii prezentowaliśmy efekty eksperymentu badającego łamanie norm społecznych, o którym pisałam, na teatrze przedstawialiśmy sceny w duecie, a na tańcach pokazywaliśmy ułożoną przez nas choreografię.

plan egzaminów końcowych
Oficjalne zakończenie roku nie istnieje w USA. Nie słyszano o ubieraniu się na galowo, nie ma wysłuchiwania mowy dyrektora i oglądania przedstawienia o patronie szkoły, czy jakichkolwiek innych szopek dla zadowolenia nie wiadomo kogo, na pewno nie uczniów. Nie ma wręczania kwiatów nauczycielom ani siedzenia w klasie i otrzymywania świadectw z rąk wychowawcy. Ostatni dzień szkoły to dwa ostatnie egzaminy, potem wsiadamy w autobus i do widzenia. Wypis ocen szkoła przysyła pocztą kilka dni później. Z nauczycielami widzimy się po raz ostatni w dniu egzaminu z ich przedmiotu, dlatego proszę każdego o zdjęcie kilka minut przed wyjściem z klasy. Do kolekcji brakuje mi tylko dwóch, mam nadzieję zdobyć je jutro. Oby nauczyciel historii był w szkole, dzisiaj widziałam zastępcę w jego klasie. Popiersia na stronach Yearbooka to nie to samo.

Bardzo ciężko żegnać się ze wszystkimi, których poznałam. Łza kręci się w oku, kiedy wychodzę z klasy i wiem, że nie zobaczę danego nauczyciela przed długi, długi czas lub i nigdy. Wczoraj po raz ostatni opiekowałam się dziećmi rodziny nr 1. Aż mnie serce bolało, kiedy się z nimi żegnałam. Niby tylko tam pracowałam, ale przywiązałam się do nich jak nie wiem co. Obiecałam wpaść w odwiedziny, kiedy wrócę do Teksasu. W drodze do domu zrobiło mi się smutno, ale cóż na to poradzić, trzeba się pożegnać, życie toczy się dalej. Kto wie, ile niespodzianek spotka mnie w najbliższych miesiącach.

Z nauczycielką tańca

Z nauczycielką anatomii

Z nauczycielką psychologii

Z nauczycielem teatru

Prawie się rozpłakałam przy dodawaniu tych zdjęć.

13 komentarzy:

  1. Przyznam, że też się wzruszyłam. Masz takie lekkie pióro i fajnie przekazujesz emocje. M.

    OdpowiedzUsuń
  2. Koniecznie napisz czy rzeczywiście wszystkie końcowe egzaminy są takie proste. Gdy czytałam o systemie szkolnictwa w USA to właśnie te egzaminy końcowe mnie przerażały. Uważałam, że jeśli w ciągu roku szkolnego nie ma tak dużo sprawdzianów i kartkówek (jak w Polsce) to materiał na koniec jest ogromny, a końcowe testy to niczym egzamin gimnazjalny z trzech lat.

    OdpowiedzUsuń
  3. Test (wielokrotnego czy jednokrotnego wyboru, były odejmowane punkty za złą odpowiedź?) z angielskiego polegał na przeczytaniu tekstu i udzieleniu odpowiedzi na jego podstawie? Czy to oznacza, że nie trzeba było mieć żadnej szerszej wiedzy i wystarczyło tylko przeczytać coś ze zrozumieniem? Ten tekst dotyczył jakiejś lektur, bądź działu, który omawialiście w roku szkolnym? Wiem, że praktycznie każde moje zdanie kończy się pytajnikiem, ale zdziwiło mnie to, że te trudne amerykańskie egzaminy końcowe mogą mieć taką formę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1. Nie były odejmowane. 2. Tak 3. Dokładnie tak ;) 4. Nie, był to tekst o tym, jak wybrać odpowiednie studia.

      Też mnie zdziwiła taka forma egzaminu, byłam pewna, że będzie trzeba napisać esej czy coś w tym stylu.

      Usuń
  4. Czy mi się wydaje czy Twoja koleżanka z Chin ma dwa różne buty?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ponieważ kupiły dwie pary z przyjaciółką i się wymieniły.

      Usuń
  5. Patrząc na zdjęcie z Twoją nauczycielką tańca ciężko określić czy jest u was zimno czy ciepło :) Ty krótkie spodenki i top, Mirabell długie spodnie i sweterek, a Sophie krótkie spodenki i bluza z długim rękawem :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Rzeczywiście, przytyłaś. Przy swoich koleżankach i nauczycielach wyglądasz jak potwór-mutant.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przesadzaj, co? Moim zdaniem Marysia wygląda normalnie. I bardzo ładnie!

      Usuń
    2. PRZESADZASZ! Fajnie się krytykuje będąc anonimem nie? Żadna z osób na zdjęciach nie ma problemu z wagą, ŻADNA! Marysia jest wysoką dziewczyną, a nie grubą! I według mnie Marysia wygląda bardzo dobrze (btw, bardzo ładnie Ci w rozpuszczonych włosach). Bardzo ciekawe jak ty wyglądasz anonimie krytyku i czy chociaż w połowie jesteś tak wysportowany jak Marysia.

      Usuń
    3. Ty za to wyglądasz i brzmisz jak przygłup

      Usuń
  7. Śliczna sukienka:-) według mnie wyglądasz dobrze

    OdpowiedzUsuń

Drogi czytelniku,
tutaj możesz śmiało wyrazić swoją opinię. Jednak zanim to zrobisz, weź pod uwagę, że większość informacji na tym blogu to też opinie, takie same jak twoja. Nie musisz im wierzyć, nie muszą ci się podobać, ale musisz je szanować. Amen i zapraszam do komentowania :)