piątek, 12 czerwca 2015

Ostatnie zakupy, pożegnanie Lary, dinner z Virginią

We wtorek z samego rana przyszła do mnie Lara, która mieszka w dzielnicy obok. Porozmawiałyśmy przez chwilę, po czym odprowadziłam ją do domu, ponieważ znam skrót przez las. Tego dnia zrobiło się upalnie i o dziewiątej rano ledwo dało się oddychać na zewnątrz. Droga do mnie zajęła Larze 40 minut, nie chciałam, aby wracała tak długo, więc pokazałam jej trzy razy krótszą. W lesie zrobiłyśmy ostatnie zdjęcia oraz nacieszyłyśmy się naturą.



Potem Jenn pojechała do dentysty, a mnie zawiozła do Walmartu. Musiałam kupić słodycze i generalnie wszystko, czego jeszcze nie kupiłam, a co chciałam zabrać do Polski. Wzięłam ze sobą duży koszyk na kółkach i naładowałam tyle artykułów, że musiałam któreś z nich odłożyć z powrotem na półkę z powodu braku miejsca w bagażu. Chyba, że... No właśnie, zawsze jest jakaś opcja. Stwierdziłam, że skoro biorę dwa bagaże podręczne, to co to za różnica, czy będą duże czy małe. Poleciałam na stoisko z torbami i kupiłam wielką torbę sportową za 14$. Potem pojechałyśmy do HEB na zakupy spożywcze, odwiozłyśmy je do domu, zabrałyśmy Jeffa i chłopców, i pojechaliśmy na lunch do japońskiej restauracji. Taki lunch mogłabym jeść codziennie, czuć, że jest świeży i zdrowy.



Po powrocie do domu spakowałam się, bagaż podręczny ważył 35 kg - 15 w walizce, 20 w torbie. Jednak dzięki takiemu rozwiązaniu nie musiałam ubierać wszystkich ciuchów na siebie, jedynie dwóch polarów nie dałam rady nigdzie wepchnąć, więc taszczyłam je po lotniskach. Przydały się w samolocie, kiedy klimatyzacja próbowała nas zamrozić. 



Wieczorem przyjechała do nas Virginia, Jenn ugotowała ostatni obiad w stylu hawajskim specjalnie dla mnie. Wszystko było pyszne, na pewno w którymś momencie stęsknię się za kuchnią japońską. Na deser zjedliśmy bananowe lody Ben & Jerry's oraz dwa smaki jakiejś innej firmy - zielona herbata oraz masło orzechowe z czekoladą. Pycha! Po jedzeniu dostałam prezent od Jenn i Virginii - naszyjnik w kształcie Teksasu!


8 komentarzy:

  1. Jejku, jak miło, że tle dla Ciebie zrobiły.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mówili nic, że za dużo waży bagaż podręczny?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic. Nikt tego nie sprawdza. Przeszukali mi całą torbę, ponieważ podejrzane były duże ilości organicznego materiału, ale to było jedzenie a nie bomba, więc nic nie mówili.

      Usuń
  3. Ale śliczny naszyjnik, uwielbiam takie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Właśnie, też jestem ciekawa czy bez problemu przeszły te bagaże :D

    OdpowiedzUsuń
  5. To wszytko jest i smutne, i radosne. Czytałam tego bloga od samego początku, a teraz ten rozdział się skończył... Życzę ci samych sukcesów! Będe nadal śledziła twojego bloga:-)

    OdpowiedzUsuń

Drogi czytelniku,
tutaj możesz śmiało wyrazić swoją opinię. Jednak zanim to zrobisz, weź pod uwagę, że większość informacji na tym blogu to też opinie, takie same jak twoja. Nie musisz im wierzyć, nie muszą ci się podobać, ale musisz je szanować. Amen i zapraszam do komentowania :)