środa, 10 czerwca 2015

Zakupowa sobota z Virginią, sernik i dance recital

Znowu mam zaległości na blogu, ale ostatnie dni mojego pobytu w Ameryce są tak pełne atrakcji, że nie mam czasu skleić choćby zdania. Dzisiaj wstałam o szóstej rano, więc korzystam z okazji i piszę.

W sobotę zrobiłyśmy "Jenn & Maria Day". Zostawiłyśmy Jeffa z dziećmi w domu i pojechałyśmy na miasto - zakupy, jedzenie, załatwianie sprawunków. Najpierw wstąpiłyśmy do banku, ponieważ musiałam zamknąć konto utworzone dwa miesiące temu. Potrzebne mi było jedynie do zdania GED, musiałam potwierdzić, że mieszkam w Teksasie, za pomocą wyciągu bankowego. Pracownik mnie pamiętał, więc powiedziałam, że wracam do kraju i jestem zmuszona zamknąć konto. Podczas przeprowadzania procedur komputerowych zauważył, że w ogóle konta nie używałam. Zmyśliłam, że potrzebowałam zapasowej karty, gdyby polska nie zadziałała. Nie żeby go to obchodziło.

Na lunch udałyśmy się do Cheesecake Factory. Hości przywieźli mi ich sernik dwa razy, kiedy jedli tam ze znajomymi, a ja zajmowałam się Coltem i Liamem (to dużo powiedziane, bo wychodzili na spotkania w nocy, więc dzieci już spały). Opisywałam go kiedyś, jaki jest pyszny. Ponieważ restauracja znajduje się w północnej części Austin, bardzo oddalonej od nas, to nigdy nie jeździmy tam na dinner, bo zanim byśmy dotarli na miejsce, Colt i Liam wściekliby się z głodu i ze zmęczenia. Jenn mnie rozpieszcza pod koniec wymiany i udajemy się wszędzie tam, gdzie mam ochotę, lub tam, gdzie kiedyś chciałam pojechać i już zapomniałam.







W restauracji spotkałyśmy się z Virginią - przyjaciółką host mamy. Na początku podano nam dwie bagietki - brązową i białą. Ta pierwsza była pyszna, słodka, bo barwiona karmelem. Zamówiłyśmy jedzenie "family style", powszechnie praktykowane na Hawajach - kilka dań stoi na środku stołu i każdy nakłada to, na co ma ochotę. Nastawiłam się na ósmy cud świata, tak wychwalana jest ta restauracja, ale się rozczarowałam. Przystawki były pyszne - smażone kulki z krewetek oraz zawijane warzywa na sposób azjatycki naprawdę mi smakowały. Jako dania główne zamówiłyśmy chińską sałatkę z kurczakiem oraz jakiś makaron z warzywami. Na sałatce nie było prawie nic oprócz sałaty i klusków ryżowych, które smakowały jak wafle ryżowe, czyli nijak. Makaron był zwykłym makaronem z kawałkami kiszonych śliwek i brokułami, zawierał śladowe ilości orzechów i ewentualnie warzyw. Virginii i Jenn smakowało, mi w sumie też, było w porządku, ale sama ugotowałabym lepsze.


W USA picie składa się w 90% z lodu, za to można prosić o dolewkę dowolną ilość razy.
Można też poprosić bez lodu.

Wydaje mi się, że restauracja ta słynie z serników, jak sama nazwa wskazuje, a nie z normalnego jedzenia. Polskich serników (najlepszych na świecie, według mojej stronniczej opinii) nie przypominają, ponieważ biały ser jest tu nieznany, a to w końcu główny składnik sernika, więc zastępują go cream cheese, który jest tak do niego podobny jak frytki do ziemniaków. Jednak tak samo jak frytki smakują dobrze, sernik jest pyszny. Wpiszcie w Google "cheesecake from cheesecake factory" i sami się przekonajcie. Ślinka cieknie na sam widok.



mój sernik - kokosowo-karmelowo-czekoladowy

sernik Virginii o smaku Oreo



Po jedzeniu pojechałyśmy na zakupy do centrum handlowego "Domain", które znajduje się na zewnątrz - nie jest budynkiem, ale rządem sklepów. Jenn i Virginia kupiły trochę ubrań, ja nic nie kupiłam, mam już wystarczająco wiele gratów i nie wiem, jak przytaszczyć je do Polski, ale coś wymyślę. Chodziłam z nimi i rozmawiałam, oczekując na opuszczenie galerii, ponieważ sklep, do którego chciałam pójść - Hobby Lobby - znajduje się w innym centrum handlowym - Southpark Meadows. Spędziłam w nim prawie godzinę, buszując między alejkami i oglądając dosłownie wszystko. Co tydzień dostaję od nich kupon na -40% na jeden produkt w normalnej cenie, więc postanowiłam kupić jedną rzecz, nie za ciężką, abym dała radę zabrać ją do Polski. Zdecydowałam się na silikonową formę do pieczenia cake pops - ciastkowych lizaków.


ciekawa ławka

Na kolację zjadłam jabłko - obżarłam się sernikiem do tego stopnia, że na myśl o dużej porcji jedzenia mdliło mnie.

Wieczorem pojechałyśmy do Performing Arts Center, czyli coś pomiędzy domem kultury a teatrem, na dance recital jednego z miejscowych studio tanecznych. Recital to pokaz wystawiany po zakończeniu sezonu, gdzie tancerze pokazują wszystkie tańce, których nauczyli się przez dany rok. Był to pierwszy recital, jaki było mi dane obejrzeć na żywo i bardzo mi się podobał. Daleko mu było do poziomu Dance Moms, ale wbrew pozorom nie cały kraj tańczy jak Maddie Ziegler. Szkoda, że nie udało mi się pojechać na żaden konkurs taneczny lub wystąpić w recitalu czy czymś podobnym, ale mój rok i tak był fantastyczny. Zamiast tańca pograłam w tenisa i bardzo mi się podobało.




Wspominając o Hawajach w jednym z poprzednich akapitów przypomniałam sobie, że ktoś prosił w komentarzach o porównanie rożnych stanów. Muszę was rozczarować, nie mam zielonego pojęcia o innych stanach, może o Hawajach bym coś wiedziała, ale na tym moja wiedza się kończy. Sami Amerykanie znają tylko ten stan, w którym mieszkają. Dla przykładu powiem, że ludzie z północy myślą, że na południu każdy nosi strój kowboja i jeździ konno do pracy i do szkoły. Może wam się to wydawać dziwne, ale pomyślcie sobie, ile byście napisali, gdyby ktoś was poprosił o opisanie wszystkich krajów Europejskich. Znając mnie, nie wymieniłabym nawet wszystkich państw. Tak samo ma się sprawa ze stanami. Ale jestem pewna, że w internecie znajdziecie wiele informacji. Polecam poszukać blogów innych wymieńców, to będzie najlepsze źródło, ponieważ miejscowi patrzą na świat inaczej niż europejscy nastolatkowie, a dla was druga z perspektyw pewnie okaże się ciekawsza.

3 komentarze:

  1. Chyba zepsuł Ci sie zegar odliczajacy powrót do Polski, albo już wróciłaś :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaka Maddie ,przecież najlepsza jest Sophia Lucia :D

    OdpowiedzUsuń

Drogi czytelniku,
tutaj możesz śmiało wyrazić swoją opinię. Jednak zanim to zrobisz, weź pod uwagę, że większość informacji na tym blogu to też opinie, takie same jak twoja. Nie musisz im wierzyć, nie muszą ci się podobać, ale musisz je szanować. Amen i zapraszam do komentowania :)