Wczoraj kupiliśmy choinkę i postawiliśmy ją w salonie. Jeszcze w sklepie zaczęłam kręcić filmik o kupowaniu choinki w USA (tak, wzięłam się za to!), dziś skończyłam, gdy hostów nie było w domu. Jak wrócili, to wyciągnęliśmy wszystkie pudła z bombkami i ubraliśmy choinkę. Szczerze mówiąc moja polska choinka podoba mi się o wiele bardziej, trochę marne mają tu bombki, na dodatek większość nie jest okrągłych. Zawiesiliśmy mnóstwo aniołków, laleczek, reniferków, różnokształtnych cosiów itp. Ciekawostka: w USA nie ma łańcuchów choinkowych, a przynajmniej żadnego do tej pory nie spotkałam. Dziwne. Nie ma także zwyczaju wieszania cukierków na choince, wielki minus dla Amerykanów! Ozdobiliśmy także kominek:
Później wyszliśmy na zewnątrz i udekorowaliśmy dom. Przy chodniku wbiliśmy cukrowe laski i kolorowe lampki, przed wejściem postawiliśmy choinkę. Jeff wyciągnął z garażu drabinę i powiesił lampki na dachu, Jenn zajęła się krzakami w ogrodzie, Colt się wygłupiał, a ja w tym czasie ćwiczyłam salto machowe i pogadałam z mamą na skype. Obie nasze paczki są w drodze i niedługo się wyminą, nie możemy się już doczekać!
Po południu wyszłam na werandę za domem i zabrałam się za korektę książki, zostało mi tylko 6 rozdziałów i mam zamiar popracować jeszcze dziś przed snem. W tym tygodniu koniecznie muszę skończyć i rozpocząć proces wydawniczy! Mam problem z jednym z rozdziałów, gdzie nie mogę się zdecydować, czy użyć czasu przeszłego czy teraźniejszego, oba pasują i nie pasują w tym samym stopniu, mieszając mi w głowie. Zmieniałam to już parę razy i dalej mi się nie podoba, wrócę do tego na samym końcu i dokonam ostatnich poprawek. Im dalsze rozdziały tym mniej poprawiam, czasami sama się wciągam w opowieść, kiedy czytam zapomniane już fragmenty. To znaczy, że stworzyłam coś zdatnego do czytania.
Wieczorem zjedliśmy obiad, tym razem ugotowany przez host mamę, jak to zazwyczaj robimy w niedziele. Ryż, kurczak w sosie sojowym i gotowana kukurydza - mniam! Ale muszę ograniczyć to jedzenie, bo zaczynam tyć! Jemy dużo w restauracjach i fast foodach, gdzie wszystko jest zalane serem żółtym i mega kaloryczne. Ale jak pójdę do szkoły to powinno być lepiej, jutro chyba zacznę treningi tenisa, co dodatkowo pomoże w zgubieniu dodatkowych kilogramów, najlepiej tak z 4 lub 5!
Na koniec ciekawe zdjęcia host braci, które udało mi się pstryknąć:
Coltowi się umarło :D |
Liam w świątecznym ubranku <3 |
Zazdroszcze tej wymiany i w ogóle wszystkiego z akrobatyki :-) Dzieki,ze zalozylas tego bloga i kanal zwariowani-bez ciebie nie umialabym nic z akrobatyki.
OdpowiedzUsuńO.czym jest twoja ksiazka? Jaki ma tytul? O wymianie tez napisz ksiazke jesli.chcesz <3 kocham cie
OdpowiedzUsuńWyspa X - sprawdź mojego drugiego bloga
UsuńJej! Świetne zdjęcia teksanskich świąt :-P
OdpowiedzUsuńLiam taki słodziaczek <3 Widzę, że przygotowania do świąt idą pełną parą. No i prawidłowo :d Myślisz, że host mama pozwoli Ci zrbić parę potraw na wigilię. Podobno nie często obchodzi się Ameryce wieczór wigilijny :d Mam nadzieję, że host rodzinka pozwoli ci zrobić taką swojską wigilię ^^ Pozdrowionka ^^
OdpowiedzUsuńNie chce mi się gotować, ale pierogi zrobię na bank. Zjemy je pewnie 25 grudnia.
UsuńPodoba mi się to, że tak często dodajesz posty. Nie przestawaj opisywać swojego życia, bo naprawdę masz się czym chwalić (:
OdpowiedzUsuńJa na taką przygodę dopiero pracuję i czekam. Zapraszam do siebie :P
http://thegyc.blogspot.com/
Ale słodki ten mały w wersji mikołajowej :) a jak przebiega twoje rozstanie z siostrą, tęsknicie?
OdpowiedzUsuńtrochę, ale mamy skype
Usuńchoinka i japonki, mega śmiesznie haha
OdpowiedzUsuń