środa, 24 grudnia 2014

Meksykańskie jedzenie od rana do wieczora

Wczoraj cieszyliśmy się kolejnym dniem wolnym od szkoły, Jeff skończył nocne zmiany na najbliższe kilkanaście dni, więc mogliśmy gdzieś pojechać. Kilka godzin po śniadaniu, na które zjedliśmy breakfast tacos, po które host tato pojechał gdzieś do miasta, wyruszyliśmy do San Antonio. Wstąpiliśmy na lunch do meksykańskiego fast foodu, zamówiłam nachos z wieloma dodatkami, były bardzo dobre, ale nie zjadłam wszystkiego, bo porcja była typowo amerykańska - gigantyczna. Nie dziwię się, że Amerykanie są grubi, skoro pochłaniają takie porcje.

W San Antonio odwiedziliśmy mamę Jeffa. Wynudziłam się na śmierć. Wizyty u babci w USA nie mają nic wspólnego z tymi w Polsce. Po pierwsze, nikt nie musi przekonywać babci, że nie jest głodny (i tak wszyscy wiemy, że się nie da), ponieważ babcie nie gotują. To znaczy, na pewno są i takie, które gotują, ale ja mówię o moich doświadczeniach i wynikach dochodzeń. Tutaj je się w restauracjach, jeśli się z kimś spotyka. W domu gotuje się rzadko, a jeśli już, to część jedzenia zawsze jest z mrożonki. Zostaliśmy poczęstowani ciastem czekoladowym, które host dziadek dostał od kogoś w pracy. Produkcja: H-E-B. Nie robiliśmy kompletnie nic, host babcia sprzątała w kuchni, host tato spał, host mama pilnowała host braci, żeby nie zdemolowali domu, a ja oglądałam film puszczony przez host babcię i szczerze przyznam, że nigdy nie widziałam gorszej gry aktorskiej. Jenn popiera moją opinię. Tytuł filmu to The Gold Retrievers, absolutnie nie polecam.

Późnym popołudniem pojechaliśmy na "dinner" do restauracji meksykańskiej. Oto moje jedzenie, kolejna wielka porcja, której oczywiście nie dokończyłam:

Teksas graniczy z Meksykiem i żyje tu mnóstwo emigrantów z tego kraju, głównie nielegalnych. Dlatego meksykańskie jedzenie jest tak bardzo popularne. Na początku bardzo mi smakowało, ale mam go już dość. Nie ma żadnej różnorodności; każde danie składa się z dokładnie tych samych składników, różnica polega na tym, czy składniki leżą po prostu na talerzu, czy na nachosach, czy w taco, czy są zawinięte w tortillę, itp. Dodam, że nachosy, taco i tortille to to samo, tyle że w innym kształcie i poziomie upieczenia. Tym sposobem zjada się jakieś 3000 kcal dziennie. A potem się tyje.

Z pełnymi żołądkami przeszliśmy się nadwodną ścieżką, byłam tam już kiedyś z Leah i wymieńcami, ścieżka znajduje się przy galerii handlowej, do której wtedy pojechaliśmy. Na drzewach porozwieszano kolorowe świąteczne lampki, pięknie to wyglądało:







Po powrocie do domu dodałam nowy filmik na YouTube, tym razem o Szlaku Świateł, o którym ostatnio pisałam:

Dziś rano zabrałam się za gotowanie. Chcę zjeść w Święta coś polskiego, a że nie potrafię ugotować nic z tradycyjnych wigilijnych potraw (lub nie chce mi się, bo długo się je przyrządza), to postawiłam na naleśniki ze szpinakiem. Uwielbiam je, do tego wyjątkowo smakują tak samo jak w Polsce, czego nie mogę powiedzieć o innych potrawach, chociażby pierogach, które smakują kompletnie inaczej, gorzej, z powodu braku normalnych produktów spożywczych, począwszy od białego sera. Mam naleśniki, mam pierniczki, mam odmrożony kawałek Snickersa jeszcze ze Święta Dziękczynienia i w ten sposób wieczorem nacieszę się dobrym żarełkiem :) Dziś przestrzegam postu, bardzo restrykcyjnie, po małym śniadanku nie jem już nic. Muszę spalić kalorie pozostałe z meksykańskiego jedzenia!

4 komentarze:

  1. Witaj Marysiu !
    Mam małe pytanie :)
    Czy Mogłabyś podać przepis na te naleśniki ze szpinakiem ? Widziałam w którymś Twoim poście zdjęcie i przyznaję, że wyglądały znakomicie :)
    Pozdrawiam i życzę zdrowia, szczęścia, radości oraz spełnienia marzeń z okazji Świąt Bożego Narodzenia ! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Wesołych świąt Marysiu!!! Życzę Ci dużo szczęścia, miłości oraz wspaniale spędzonej reszty twojej przygody!<3

    OdpowiedzUsuń
  3. Najjjweselszych Swiat Bozego Narodzenia, duzo zdtowia, szczescia, pomyslnosci i wszystkiego o czym tylko zamarzysz! Pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń

Drogi czytelniku,
tutaj możesz śmiało wyrazić swoją opinię. Jednak zanim to zrobisz, weź pod uwagę, że większość informacji na tym blogu to też opinie, takie same jak twoja. Nie musisz im wierzyć, nie muszą ci się podobać, ale musisz je szanować. Amen i zapraszam do komentowania :)