niedziela, 14 grudnia 2014

PACZKA!!! Najlepszy dzień w życiu!!!

Ostatnio nic nie napisałam, nie miałam czasu. W czwartek na treningu tenisa przez całe dwie godziny grałam z trenerką. Uczyła mnie wszystkiego od podstaw, ponieważ nigdy nie chodziłam na zajęcia z tenisa i nie znam się na technice. Odbijać potrafię, ale przecież w grze nie chodzi tylko o trafianie w piłkę. Trenerka powiedziała mi, że bardzo szybko robię postępy, świetna robota i że pod koniec sezonu będę profesjonalistką. Czasami sobie myślę, że niepotrzebnie zapisałam się na tenisa, bo muszę zostawać po szkole, a w domu jestem o wpół do siódmej i nie mam na nic czasu, ale jak zaczynam grać, to czuję, że dobrze wybrałam. Bardzo lubię tenisa, poznałam fajne koleżanki, a w domu tylko zmarnowałabym czas przed komputerem.


W piątek po szkole pojechaliśmy do restauracji meksykańskiej - sieciówki"Chipotle", która trochę przypominała te restauracje, gdzie bierze się talerz, nakłada się co się chce i płaci się za wagę jedzenia. Tutaj wybierało się jedno z kilku dań, które składały się z tych samych składników, tyle że w innych proporcjach lub postaciach. Wybrałam sałatkę, nałożyli mi sałaty do talerza, a następnie mogłam wybrać dowolne dodatki, cena ta sama. Do wyboru było kilka rodzajów mięsa, wybrałam kurczaka, bo dobrze wyglądał, różne warzywa: pomidory, kukurydza, papryka, kilka sosów, guacamoli, różne rodzaje ryżu, fasoli i ser. Innym daniem było bowl, gdzie bazą był ryż, ale także wybierało się dodatki, trzecią opcją były tacos, czyli tortille do których tradycyjnie wybierało się dodatki, oraz burrito - jedna wielka tortilla, zasady te same. Byłam tam już drugi raz, mają nawet dobre jedzenie, oto moja porcja (zjadłam pół, taka była wielka, drugie pół zostawiłam na śniadanie):


Piątek zostanie zapisany w historii wymiany jako najlepszy dzień do tej pory ze wszystkich 294. Doszła do mnie paczka z Polski! A w niej mnóstwo przepysznych słodyczy, powinni je dodać do listy cudów świata, amerykańskie plastikowo-syropoglukozowe przetworzone słodkie pseudojedzenie nie umywa się z polskimi specjałami. Kinder czekolada, ptasie mleczko, kasztanki, MILKA!!! Ludzie, jeśli jedziecie na wymianę, zabierzcie spory zapas słodyczy, bo tu nic dobrego nie znajdziecie. Do tego przyszły prezenty dla hostów i kilka niespodzianek dla mnie: kisiel i budyń (uwierzcie, że tu tego nie ma), szprotki i opłatek do zademonstrowania tradycji łamania się opłatkiem w Wigilię, a także płyta CD Rafała Blechacza dla nauczyciela historii, który uwielbia Chopina. Podzieliłam się z hostami Michałkami, tłumacząc im, że taki rodzaj słodyczy (tu nie ma czegoś takiego jak cukierek, a przynajmniej nie ma to nazwy i się z niczym takim nie spotkałam) wiesza się u nas na choince. Byli zachwyceni cukierkami, zarówno smakiem jak i postacią, nie spodziewali się, że to będzie czekoladka, myśleli że to jakaś landrynka. Zostawiliśmy dwa, żeby powiesić je na choince, host mamie spodobała się polska tradycja.



Moja paczka doszła w czwartek do Polski, Maja już przymierzyła sukienkę i tradycyjną amerykańską piżamę ze stopami, niestety piżama jest za mała, mimo że kupiłam ją w rozmiarze "7 lat", grrr... za to sukienka idealna, mimo że jest na "10 lat". Rada dla wszystkich, którzy planują kupować ubrania dziecięce: kupujcie trzy rozmiary za duże.

Jednym z prezentów był domek z piernika do dekoracji, podobny do tego, który wam kiedyś pokazywałam. Już został udekorowany :) Za to rodzice są trochę zawiedzeni słodyczami, popierają moją opinię, że wszystko jest plastikowe i słodkie, ale nie jest dobre, równie dobrze można by jeść cukier. Nie dotyczy to wszystkiego, ale dużej części słodyczy.

Dzisiaj rano pojechaliśmy do galerii handlowej i do sklepu z książkami, aby kupić prezenty dla rodziny na święta. Hości kupili dużo rzeczy, ja nic nie kupiłam, nawet kasy nie zabrałam, bo jutro jadę z koleżankami na zakupy do outletów, gdzie mają super przeceny i świetny asortyment, przynajmniej według opinii, które słyszałam, sama nigdy tam nie byłam. Pewnie i tak nie kupię zbyt wielu rzeczy, bo mam już prezenty, część kupiłam tu, a większość przyszła w paczce z Polski.

Kiedy wróciliśmy, porozmawiałam z rodziną na skype, mama dała mi przepis na pierniczki, mamy w planach ich upieczenie w przyszłym tygodniu. Potem pograliśmy w karty w wojnę z Coltem i z Jeffem, Colt przegrał prawie od razu, za to z Jeffem graliśmy chyba z godzinę. Potem hości musieli jechać na imprezę w szkole Jenn, więc nie dokończyliśmy gry, za to policzyliśmy ile mamy kart i wyszło na to, że zremisowaliśmy!

Zostałam w domu z Coltem i Liamem, Liam szybko poszedł spać, po czym pobawiłam się z Coltem klockami, a teraz pozwoliłam mu obejrzeć bajkę na dobranoc i piszę bloga. Pora położyć go spać, więc muszę już iść. Postaram się jutro coś napisać, jeśli znajdę choć trochę czasu.

9 komentarzy:

  1. Cieszę się z twojego najlepszego dnia! Uwielbiam twojego bloga! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej! Mam pytanie. Trudno Ci się uczy przedmiotów po angielsku? Np chemia itd ? Uczysz się od razu po angielsku czy pierwsze sobie to po polsku tłumaczysz???

    OdpowiedzUsuń
  3. Ile jestes i bedziesz na tej wymianie?
    Ile placilas za przelot samolotem do USA?
    Chodzisz tam normalnie do szkoly?

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak, cukierki - znam ból. Do mnie z jakieś dwa tygodnie temu doszły polskie delicje. A jakieś dwa dni później pojawił się mój kolejny cud - znalazłam w mieście obok sklep polski. Może dlatego, że są tu Polacy, może dlatego, że polskie dobre, ale sklep mam i moi hości uwielbiają nasze słodycze, dlatego już kilka razy tam zawitaliśmy. Rozejrzyj się po okolicy, popytaj, a ja trzymam kciuki ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Marysiu, ale Cię mama uszczęśliwiła. Same wspaniałości. Amerykanie mają w sklepach wszystko, tylko nic nie nadaje się do jedzenia, za to ptasie mleczko i milka z Polski..... Pozdrawiam - Babuk ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej,
    mam pytanie ile szła do Ciebie paczka z Polski?

    OdpowiedzUsuń

Drogi czytelniku,
tutaj możesz śmiało wyrazić swoją opinię. Jednak zanim to zrobisz, weź pod uwagę, że większość informacji na tym blogu to też opinie, takie same jak twoja. Nie musisz im wierzyć, nie muszą ci się podobać, ale musisz je szanować. Amen i zapraszam do komentowania :)