niedziela, 21 grudnia 2014

Odwiedziny u starej host rodziny, pierniczki, impreza, Świąteczny Szlak Świateł

Rozleniwiłam się. Ostatnio nie chce mi się pisać, w ogóle nic mi się nie chce. Do tego nienawidzę, gdy mi się nudzi, więc nawet nie chce mi się nudzić. Chyba osiągnęłam szczyt lenistwa, wspinaczka trochę trwała, zwłaszcza w trakcie finals (nie żebym jakoś specjalnie zmęczyła się nauką), ale chyba pora zejść z powrotem na dół i pisać codziennie.

W czwartek wieczorem pojechaliśmy na imprezę przedszkolową host braci do "The Jumpy Place", gdzie było około sześć dmuchanych domków do skakania dla dzieci. Przyjechały wszystkie przedszkolanki oraz kilka rodzin z dziećmi. Teoretycznie skakać mogły tylko i wyłącznie dzieci poniżej 12 lat, ale wymyśliłyśmy z Jenn, że mogę pójść z Liamem i mu "pomagać", przecież to malutkie dziecko potrzebuje pomocy. Czasami naprawdę jej potrzebował, ale i tak udało mi się sporo poskakać. Szybko mi się to znudziło, dmuchane domki to nie to samo co trampolina i nie da się skakać salt, więc poszłam coś zjeść. Do wyboru były same fast foody, więc za wiele nie zjadłam, bo wszystko było niedobre za wyjątkiem czekoladowych ciastek. 

Poznałam Lily, opiekunkę najmłodszej przedszkolnej grupy, czyli dzieci od 6 tygodni do 1,5 roku. Studiuje teraz na uniwersytecie gdzieś niedaleko, chce zostać nauczycielką dzieci z problemami i dorabia sobie jako przedszkolanka. Była bardzo miła, dużo porozmawiałam z nią i z paroma innymi osobami, okazało się, że pochodzi z Californii. Spotkałam już trzy osoby z Californii, wszystkie zgodnie twierdzą, że "Texas sucks" - mówią, że jest tu nudno, nie ma gdzie pójść, pogodna jest okropna (z naciskiem na NUDNO). Podobno w Californii jest zupełnie inaczej. Muszę kiedyś tam wpaść i się przekonać.
w samochodzie

The Jumpy Place

najgrubsza osoba, jaką w życiu widziałam ubierała skarpety 1 ręką, bo nie dosięgała drugą

W piątek w sumie nic nie robiliśmy, upiekłam pierniczki i zapakowałam prezenty dla hostów:





Wczoraj rano Jenn zabrała dzieci i pojechali na zakupy, kiedy ja jeszcze spałam. A spałam długo, bo poprzedniej nocy czytałam do późna "Miasto Niebiańskiego Ognia". Nudziło mi się, więc poszłam na spacer. Przez półtorej godziny wędrowałam po osiedlu, odkrywając nowe drogi i ciekawe miejsca. Jednym z takich miejsc był "las wampirów". Doszłam na skraj osiedla, gdzie wąska betonowa ścieżka okrążała ogrody. Po lewej stronie miałam domy, po prawej dzicz, najprawdziwszą w świecie dzicz. Mnóstwo małych drzew (w Teksasie nie ma dużych drzew), część połamanych, część już bezlistnych, część zielonych, miejscami wysoka sucha trawa, gdzie indziej krótka trawa w kolorze soczystej zieleni. Strasznie mi się tam podobało. Pierwszy raz widziałam tutaj tak zieloną trawę. Na posesjach domów trawa jest wyblakła i wydaje się sztuczna. Jest przywożona w kwadratowych kawałkach i układana na posesji zanim dom zostanie oddany do zamieszkania, sama nigdy by nie urosła, klimat na to nie pozwala.

Wróciłam do domu równo z host mamą, zjadłyśmy lunch, który przywiozła ze sklepu, czyli zapiekane kanapki z serem i z kurczakiem. Potem nadszedł moment prawdy. Musiałam się spotkać z moją starą host rodziną. Historia jest krótka: dostałam w czwartek sms od Lynne, że przyszedł do mnie rachunek od lekarza, prawdopodobnie za szczepionkę na polio na początku roku szkolnego. Prosiła, żebym podała jej mój adres, a ona wyśle mi ten list. Tyle że jakoś nie pali mi się do podawania adresu tej szczególnej osobie, nawet Leah stwierdziła, że nie powinnam. Jenn zasugerowała, żebyśmy podjechali w weekend do ich domu, żebym mogła odebrać list. Nie byłam fanką tego rozwiązania, ale lepszego nie widziałam, więc stwierdziłam, że jakoś przecierpię to spotkanie. Odpisałam jej, czy moglibyśmy przyjechać w weekend. Ku mojemu zaskoczeniu nic mi nie odpisała! Skontaktowałam się w tym celu z Johnem przez facebooka. I wtedy pojawiło się o niebo lepsze rozwiązanie! John powiedział, że będzie w sobotę w domu Erin, jego starszej córki, aby udekorować dom na jej 30 urodziny. Wysłał mi adres i tam właśnie pojechaliśmy.

W domu był tylko John i Kaeleigh, spotkanie było wspaniałe, porozmawialiśmy dość długo i było bardzo miło. Dostałam list, dałam im prezent dla Erin, żeby jej przekazali - małą czekoladę Milkę. Każdy zasługuje na urodzinowy prezent :) Dom udekorowali cudownie, pod sufitem porozwieszali balony z brokatem, ściany ozdobili światełkami. Do tego owinęli samochód Erin papierem pakunkowym, zdradzili mi, że to w ramach zemsty za jakiś inny kawał, który ona wykręciła im na urodziny. Cieszę się, że mogłam się z nimi spotkać, było super.

Wieczorem pojechaliśmy wszyscy, z wyjątkiem Jeffa, który pracował w nocy, na świąteczny szlak świateł w naszym małym miasteczku. Nie będę się rozpisywać, ponieważ nakręciłam filmik. Dodam go już wkrótce. A w międzyczasie opublikowałam coś innego:






19 komentarzy:

  1. Pierniczki piękne, super gwiazdki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kim jest ta pani na ostatnim zdjęciu?

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam takie pytanie odnośnie piruetów. Mianowicie w coupe potrafię zrobić 2-3 piruety, ale w passe (nie mówiąc już o a la seconde) ledwie jeden. Czy możesz mi dać jakieś rady?

    P.S
    Super blog <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Marysiu możesz mi wymienić kilka przedmiotów, które można wybrać u Ciebie w szkole (oprócz Twoich) ?

    OdpowiedzUsuń
  5. ile się u ciebie dzieje! zazdroszczę ci bardzo całego wyjazdu! jak przeczytałam tytuł posta i odwiedziny u starej hrodziny to nie wiedziałam czego się spodziewać. dobrze, że spotkanie jednak wypadło świetnie :) powiesz w którymś poście co kupilaś na święta hrodzinie? dość dużo tych prezentów! :3 i mam pytanie; wolałabyś tańczyć w ALDC czy w mather dance company?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystkie prezenty są z paczki z polski oprócz jednego kubka. Mather DC :)

      Usuń
  6. Tak stwierdzam, że ty, Colt i Liam jesteście całkiem podobni :D kolor włosów i oczu... naprawdę :D można by powiedzieć, że prawdziwa z was rodzinka :)
    Jaki ładny papier ozdobny!!!

    A ja takie jeszcze inne pytanie o studio: wolałabyś tańczyć w ALDC czy w Club Dance (tam skąd jest np. Kalani)? :) I jak sprawa z konkursem tanecznym? Pojedziesz z układem "Let it go"?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. host mama mówiła tak samo :)
      ALDC
      nie wiem nic jeszcze o konkursie, ale układ nie jest do "let it go"

      Usuń
    2. Jak to Marysiu? Przeciez przy Twoim filmiku z tym ukladem jest napisane Frozen " Let it Go "

      Usuń
  7. Kim z zawodu jest twój host- tata ?

    OdpowiedzUsuń
  8. A propos klubów tanecznych to czy znasz Dance Precisions (mój ulubiony;-))? Tam kiedyś tańczyła Autumn. I czy znasz Ave Siniscachi,.Bailey Sok, Peyton Heitz albo Kaylee Quinn?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam wszystko, co wymieniłaś :) Pewnie znasz DancingWithYT

      Usuń
  9. O! To super! Jasne że znam:-) a jaka jest twoja ulubiona tancerka/ tancerki?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maddie Ziegler, Chloe Lukasiak i Autumn Miller. Kiedyś uwielbiałam Sophię Lucię, ale teraz wszystkie jej układy są tak jakby "chodzone" i nie podoba mi się to.

      Usuń
  10. Też je lubię, ale moje ulubione to Ava Siniscachi i Bailey Sok :-) mamy sporo wspólnego, bo moją pasją też jest taniec i gimnastyka i też wybieram się na taką wymianę (bardzo interesuje się Stanami)<3

    OdpowiedzUsuń

Drogi czytelniku,
tutaj możesz śmiało wyrazić swoją opinię. Jednak zanim to zrobisz, weź pod uwagę, że większość informacji na tym blogu to też opinie, takie same jak twoja. Nie musisz im wierzyć, nie muszą ci się podobać, ale musisz je szanować. Amen i zapraszam do komentowania :)