czwartek, 18 grudnia 2014

Po co się uczyć, lepiej tańczyć!

We wtorek plan lekcji prezentował się następująco: 8:50-10:30 - egzamin z tańca, 10:35-12:15 - egzamin z Anatomii. Ktoś bardzo inteligentny wymyślił, że autobusy odjadą dopiero o 12:45, żeby dać nam czas na zjedzenie lunchu. Genialny pomysł, przecież wszyscy wolimy jeść zimne jedzenie z plastikowych pojemników plastikowymi sztućcami w stołówce zapchanej 2500 uczniami niż pojechać do domu i odgrzać sobie jedzenie na cywilizowanym talerzu. Ech, no cóż, plus jest taki, że można się spotkać ze znajomymi :)

Przed rozpoczęciem egzaminów wpadłam do biblioteki, aby wypożyczyć coś, jak to określiła Hermiona: "lekkiego do czytania". Oto moje zdobycze:

Zmierzch,  Mechaniczny książę, Mechaniczna księżniczka, Miasto Niebiańskiego Ognia


Na teście z tańców poszło mi świetnie, pierwsza część była taneczna - tańczyliśmy świąteczny układ, druga teoretyczna - musieliśmy dopasować definicje do pojęć w balecie oraz rozpoznać pozycje nóg i rąk w balecie demonstrowane przez nauczycielkę. Łatwizna, zwłaszcza dla kogoś, kto nakręcił o tym odcinki na YouTube.

Na anatomii poszło mi szokująco doskonale, ale to dzięki temu, że cały poniedziałek pracowałam nad powtórką. Sprawdzian wyglądał prawie tak samo, jak powtórka, niektóre pytania były identyczne jak na poprzednich testach. Trzeba było odpowiedzieć na 100 pytań wielokrotnego wyboru zamalowując kółeczka na karcie odpowiedzi. Większość testów końcowych tak wygląda.

Po powrocie do domu porozmawiałam z przyjaciółką z polski, w weekendy ostatnio nie mam czasu, więc postanowiłam do niej zaskypować z okazji kończenia szkoły o cywilizowanej godzinie. Potem zrobiłam cudowne polskie pierniczki świąteczne, a raczej ciasto na pierniczki, ponieważ musiałam je odstawić do lodówki na trzy dni. Czuję się zintegrowana z Polską, ponieważ moja mama, ciocia i babcia pewnie też, upiekły te same pierniczki :)

Nie miałam nic do roboty, więc poszłam na strych, aby potańczyć. Wpadłam na pomysł, aby wymyślić specjalny układ z okazji świąt i tak też zrobiłam, dalej o tym w następnym poście. Im więcej tańczę, tym bardziej kocham taniec, żałuję, że w Polsce nie ma takich szkół tanecznych jak tutaj. Fajnie by było, gdyby Abby Lee otworzyła filię w Rzeszowie :) Strasznie się cieszę, że mamy duży strych, który tak naprawdę wygląda jak zwykły pokój i może być pokojem, tyle że stoją tam pudła. Pod wykładziną jest specjalna pianka, dzięki temu jest bardzo miękko i nie mam siniaków na kolanach.

We wtorek nic się nie uczyłam, ponieważ stwierdziłam, że lepiej potańczyć. Czekał mnie egzamin z psychologii oraz z teatru, nauczyciele obu tych przedmiotów wręczyli nam powtórki. Z teatru dostałam listę pytań na jedną stronę A4, przeglądnęłam je i co nieco sobie przypomniałam, ale nie odpowiadałam na te trudniejsze, stwierdziłam, że rano zapytam się kogoś w szkole. Powtórka z psychologii była porażająco ogólną dziesięciostronową listą zagadnień, które powinniśmy znać, więc uznałam, że nie opłaca mi się uczyć, bo musiałabym przeczytać cały podręcznik kilkakrotnie, co by mi zajęło tydzień, gdybym poświęciła na to cały wolny czas, a i tak wątpiłam, żeby mi to wiele pomogło. Wpadłam na genialne rozwiązanie: iść spać.

3 komentarze:

  1. Marysiu czy(oprócz pierniczków) będziesz robiła jakieś polskie świąteczne potrawy, żeby zaprezentować je hostom?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nic tradycyjnego, za to planuję bis naleśników ze szpinakiem i bananowe muffinki

      Usuń
    2. A dodasz przepisy, jak już zrobisz?

      Usuń

Drogi czytelniku,
tutaj możesz śmiało wyrazić swoją opinię. Jednak zanim to zrobisz, weź pod uwagę, że większość informacji na tym blogu to też opinie, takie same jak twoja. Nie musisz im wierzyć, nie muszą ci się podobać, ale musisz je szanować. Amen i zapraszam do komentowania :)