Wczoraj nie napisałam bloga, bo miałam mnóstwo zadań domowych, do tego tańczyłam przez półtorej godziny. Czasożercą okazał się klub szachowy, wróciłam do domu o 17:30, ale było warto. Ostatnio cały czas przegrywam, ludzie w tym klubie są naprawdę nieźli, niektórzy grają w szachy codziennie od kilkunastu lat. Przewidują chyba ze sto ruchów na raz i nie wiadomo kiedy tracę pionek za pionkiem, po czym szach-mat. W ciągu godziny gram dwa razy, zawsze z dwoma innymi osobami. Do domu wracam późnym autobusem, na który zapisuje się przez internet.
Na historii omawiamy przyczyny kryzysu z lat trzydziestych, na algebrze wciąż te same nudy, rzygam już tymi funkcjami, do tego nigdy w życiu mi się to nie przyda, więc czuję się niekiedy jak w polskiej szkole, tyle że zawsze wszystko rozumiem, nie mamy zadań domowych (bo nikt ich nie odrabiał :D) i robimy dużo prac grupowych. Na teatrze piszemy monologi dla postaci, dla których projektowaliśmy kostiumy (wybrałam Piękno) i jutro mamy je przedstawiać na scenie. Na anatomii uczymy się rozpoznawać wszystkie kości w ciele człowieka, na razie jest to czarna magia, ale przez tydzień będziemy siedzieć w laboratorium z kośćmi i szkieletami, aby się tego nauczyć. Na tańcach robimy układ do świątecznej piosenki, a na angielskim robimy projekt, gdzie w parach musimy wybrać sobie artykuł z gazety lub z internetu i omówić jego budowę. Wybrałyśmy z Mirabelle artykuł o tym, że mleko jest niezdrowe, spróbujemy nawrócić Amerykanów wierzących w zbawienne skutki picia owego napoju.
Więcej uwagi poświęcę psychologii. Jest fajnie, pomijając fakt, że mamy tony trudnych kartkówek co parę dni, w końcu to klasa AP, czyli na poziomie uniwersyteckim. Ja mam tylko jedną taką klasę, ale niektórzy mają 5, 6, a nawet 7, podziwiam odwagę, sama ledwo wyrabiam z psychologią. Takie klasy wybiera się po to, żeby zarobić kredyty, które będą ważne podwójnie - najpierw w liceum, potem na studiach. Dzięki temu na studiach można pominąć niektóre przedmioty, bo już się je przerobiło.
W piątek mamy oddać projekt o narkotykach, mamy opisać działanie siedmiu narkotyków pod względem efektu na zachowanie oraz działania na przekaźniki (neurotransmitters) w mózgu. Do tego wybieramy postać z bajki, aktora, czarny charakter czy co tam nam się podoba i do każdego narkotyku dodajemy zdjęcie owej postaci pod działaniem danej substancji. Jest to najcięższa część, wbrew pozorom znalezienie obrazków z Królikiem Bugsem na haju to nie takie hop-siup. Mam już dość, prawie skończyłam, ale siedzę nad tym cały dzień.
Pytaliście, co u Mirabelle. Nic ciekawego, nic nadzwyczajnego, nic wartego opisywania. Chodzi do szkoły, często nie rozumie zadań i robi coś kompletnie innego, ale jakimś cudem radzi sobie dobrze. Codziennie jemy razem lunch z Susi z Hiszpanii i Cindy z Ekwadoru, wszystkie są tutaj moimi najlepszymi koleżankami.
A co z twoim konkursem tanecznym? Czy i kiedy będziesz w nim brała udział, jak idą treningi?
OdpowiedzUsuńNa razie wymyślam układ.
UsuńTen blog nie wiem czemu bardzo poprawil mi humor! Dziękuję Marysiu!
OdpowiedzUsuńbardzo się cieszę :)
UsuńŚmiesznie z tym Bugsem :D
OdpowiedzUsuńCzęsto piszesz "napisałam bloga" chciałabym zwrócić ci na to uwagę, oczywiści nie obrazić, powinnaś pisać żę nie napisapaś posta, a nie bloga. Posty dodajesz na bloga, a blog to wszystko razem, tak,a drobna uwaga
Czytam codziennie od początku, jednak nie komentuję ale chcę żebyś wiedziała, że jestem twoją wierną czytelniczką i baaardzo zazdroszczę ci wymiany, tez bardzo bym chciałabym na taką wyjechać
Masz rację, poprawię się :)
UsuńMarysiu nie miałaś problemów ze zmianą strefy czasowej kiedy przyleciałaś do USA ?
OdpowiedzUsuńnie
UsuńBardzo fajny wpis. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń