czwartek, 4 grudnia 2014

Narkotyki z Królikiem Bugsem

Wczoraj nie napisałam bloga, bo miałam mnóstwo zadań domowych, do tego tańczyłam przez półtorej godziny. Czasożercą okazał się klub szachowy, wróciłam do domu o 17:30, ale było warto. Ostatnio cały czas przegrywam, ludzie w tym klubie są naprawdę nieźli, niektórzy grają w szachy codziennie od kilkunastu lat. Przewidują chyba ze sto ruchów na raz i nie wiadomo kiedy tracę pionek za pionkiem, po czym szach-mat. W ciągu godziny gram dwa razy, zawsze z dwoma innymi osobami. Do domu wracam późnym autobusem, na który zapisuje się przez internet.

Na historii omawiamy przyczyny kryzysu z lat trzydziestych, na algebrze wciąż te same nudy, rzygam już tymi funkcjami, do tego nigdy w życiu mi się to nie przyda, więc czuję się niekiedy jak w polskiej szkole, tyle że zawsze wszystko rozumiem, nie mamy zadań domowych (bo nikt ich nie odrabiał :D) i robimy dużo prac grupowych. Na teatrze piszemy monologi dla postaci, dla których projektowaliśmy kostiumy (wybrałam Piękno) i jutro mamy je przedstawiać na scenie. Na anatomii uczymy się rozpoznawać wszystkie kości w ciele człowieka, na razie jest to czarna magia, ale przez tydzień będziemy siedzieć w laboratorium z kośćmi i szkieletami, aby się tego nauczyć. Na tańcach robimy układ do świątecznej piosenki, a na angielskim robimy projekt, gdzie w parach musimy wybrać sobie artykuł z gazety lub z internetu i omówić jego budowę. Wybrałyśmy z Mirabelle artykuł o tym, że mleko jest niezdrowe, spróbujemy nawrócić Amerykanów wierzących w zbawienne skutki picia owego napoju.

Więcej uwagi poświęcę psychologii. Jest fajnie, pomijając fakt, że mamy tony trudnych kartkówek co parę dni, w końcu to klasa AP, czyli na poziomie uniwersyteckim. Ja mam tylko jedną taką klasę, ale niektórzy mają 5, 6, a nawet 7, podziwiam odwagę, sama ledwo wyrabiam z psychologią. Takie klasy wybiera się po to, żeby zarobić kredyty, które będą ważne podwójnie - najpierw w liceum, potem na studiach. Dzięki temu na studiach można pominąć niektóre przedmioty, bo już się je przerobiło.

W piątek mamy oddać projekt o narkotykach, mamy opisać działanie siedmiu narkotyków pod względem efektu na zachowanie oraz działania na przekaźniki (neurotransmitters) w mózgu. Do tego wybieramy postać z bajki, aktora, czarny charakter czy co tam nam się podoba i do każdego narkotyku dodajemy zdjęcie owej postaci pod działaniem danej substancji. Jest to najcięższa część, wbrew pozorom znalezienie obrazków z Królikiem Bugsem na haju to nie takie hop-siup. Mam już dość, prawie skończyłam, ale siedzę nad tym cały dzień.

Pytaliście, co u Mirabelle. Nic ciekawego, nic nadzwyczajnego, nic wartego opisywania. Chodzi do szkoły, często nie rozumie zadań i robi coś kompletnie innego, ale jakimś cudem radzi sobie dobrze. Codziennie jemy razem lunch z Susi z Hiszpanii i Cindy z Ekwadoru, wszystkie są tutaj moimi najlepszymi koleżankami.








9 komentarzy:

  1. A co z twoim konkursem tanecznym? Czy i kiedy będziesz w nim brała udział, jak idą treningi?

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten blog nie wiem czemu bardzo poprawil mi humor! Dziękuję Marysiu!

    OdpowiedzUsuń
  3. Śmiesznie z tym Bugsem :D
    Często piszesz "napisałam bloga" chciałabym zwrócić ci na to uwagę, oczywiści nie obrazić, powinnaś pisać żę nie napisapaś posta, a nie bloga. Posty dodajesz na bloga, a blog to wszystko razem, tak,a drobna uwaga
    Czytam codziennie od początku, jednak nie komentuję ale chcę żebyś wiedziała, że jestem twoją wierną czytelniczką i baaardzo zazdroszczę ci wymiany, tez bardzo bym chciałabym na taką wyjechać

    OdpowiedzUsuń
  4. Marysiu nie miałaś problemów ze zmianą strefy czasowej kiedy przyleciałaś do USA ?

    OdpowiedzUsuń

Drogi czytelniku,
tutaj możesz śmiało wyrazić swoją opinię. Jednak zanim to zrobisz, weź pod uwagę, że większość informacji na tym blogu to też opinie, takie same jak twoja. Nie musisz im wierzyć, nie muszą ci się podobać, ale musisz je szanować. Amen i zapraszam do komentowania :)