W USA nie obchodzi się Wigilii, ale pierwszy dzień świąt. Jednak w tym roku wyjątkowo zasiedliśmy do stołu właśnie 24 grudnia, ponieważ następnego dnia część rodziny wybierała się w odwiedziny gdzieś indziej. Goście przyjechali około trzeciej, o piątej zaczęliśmy jeść dinner. Tradycyjną potrawą na Boże Narodzenie w USA jest szynka, poza tym każda rodzina je co innego, tyle kultur jest tu wymiksowanych.
Zrobiłam zdjęcia wszystkim potrawom, duża część powtarza się z Thanksgivingu. Jak zwykle stały na blacie w kuchni, każdy nakładał co chciał, a potem siadał z tym przy stole. Talerze papierowe, sztućce plastikowe, Amerykanie nie lubią zmywać po gościach.
|
szynka polana słodkim sosem |
|
"sałatka" - każdy nakłada co lubi |
|
sałatka z kuchni azjatyckiej host mamy |
|
zapiekane ziemniaki ze śmietaną |
|
smażony łosoś w sosie jakimśtam |
|
sławna Watergate Salad |
|
słodkie ziemniaki |
|
sałatka ziemniaczana |
|
moje naleśniki ze szpinakiem, "trochę" za długo się piekły bez przykrycia ;) |
Po jedzeniu przyszła pora na rozpakowywanie prezentów od gości i dla gości, pozostała część tkwiła nieruszona pod choinką, oczekując na świąteczny poranek. Prezentów była cała masa, rozpakowywaliśmy je po kolei. Dostałam kartę podarunkową do Hobby Lobby od host dziadków oraz ocieplacze na nogi od host wujostwa. Następnie każdy zasiadł gdzie mu się podobało: przy stole, na kanapie, na fotelach, pogrążając się w rozmowach i oglądając futbol w TV.
Około ósmej przyszedł czas na deser: ciastka według tradycyjnej amerykańskiej receptury (czyli z prochu z kartonu) oraz rozmrożony sernik z Costco. W sumie było nawet niezłe, ale nie umywa się z polskimi specjałami. Tęskniłam za barszczem z uszkami, pierogami i karpiem, ale za rodziną nie tak bardzo, ponieważ rano rozmawiałam z nimi na skype. Dzięki internetowi nie tęsknię za domem, bo widzę znajome twarze co najmniej raz w tygodniu :)
Zapytałam się, kiedy będzie kolejna okazja, na którą zjedzie się cała rodzina. Odpowiedź: Wielkanoc! Zdziwiłam się, że nawet z rodziną się tak rzadko spotyka, mimo że mieszkają półtorej godziny drogi stąd, jednak okazało się, że w międzyczasie zobaczymy się na urodzinach. Otóż w lutym urodziny obchodzi cztery osoby: ja drugiego, ktoś tam siódmego, Liam dziewiętnastego i Jenn dwudziestego drugiego. Bardzo lubię całą moją host rodzinkę i już się nie mogę doczekać kolejnego spotkania z nimi. Mam bardzo fajną host ciocię, pierwsze co powiedziała, kiedy wczoraj do nas przyjechali, to WESOŁYCH ŚWIĄT. Wyszło jej coś bardziej w stylu "wasolcz siat", ale ją zrozumiałam, więc powiedziałam, że jestem z niej dumna. Ponoć ćwiczyła to przez całą drogę samochodem.
Potem opowiedziałam wszystkim co nieco o polskich świętach. Host ciocia wyczytała gdzieś w internecie, że w Polsce tradycją świąteczną jest oglądanie Kevina. Zapytała się mnie, czy to prawda, więc potwierdziłam, że jak najbardziej. Kocham Kevina! Potem opowiedziała mi o różnych ciekawostkach z filmu, byłam bardzo zdziwiona, słysząc niektóre z nich, ale nie będę tego tu wypisywać, wujek Google służy wam pomocą.
Dziś rano, kiedy wszyscy się obudzili, przyszła pora na rozpakowywanie prezentów od rodziny i od Mikołaja. Te pierwsze leżały pod choinką od paru tygodni, te drugie pojawiły się dziś rano w skarpetach zawieszonych na kominku. Od Mikołaja dostałam popcorn w różnych smakach z tego odlotowego sklepu z popcornem, o którym kiedyś pisałam, jelly beans w 30 smakach oraz coś, czego w życiu bym się nie spodziewała: Fasolki Wszystkich Smaków Beritego Botta! Dużo tych "smaków"!
Od hostów dostałam opaskę ocieplającą na głowę, którą widziałam na paradzie świątecznej i strasznie mi się spodobała, sweter, genialną książkę z przepisami na ciasta, ciastka, muffinki, itp. oraz ozdobę choinkową na pamiątkę z Teksasu. Do tego w paczkach doszły prezenty od rodziny Jenn z Hawajów: karta podarunkowa do McDonald's od host babci (carmel frappe się szykuje!) i karta do Abercrombie od host cioci. Chyba nigdy w życiu nie dostałam tylu prezentów! Najbardziej cieszy mnie to, że wszystko mi się podoba i wszystko to chciałam, nie ma nic "na odwal", co by mi się nie podobało.
|
pierwsi wczesnowstawacze 25 grudnia :) |
|
Oto prezenty od Mikołaja. Skarpety dla mnie, Liama, Colta i jedna dla psów - ta przekrzywiona. |
|
zawartość skarpety |
|
2 godziny rozpakowywania prezentów |
|
rezultaty |
|
moje prezenty + sweter na zdjęciu poniżej |
Spędziłam cudowne Boże Narodzenie w Teksasie, na Skype spotkałam się z całą rodziną z Polski, więc jestem jeszcze szczęśliwsza. Wszyscy mówią, że po świętach czas na wymianie biegnie jak szalony i nie wiadomo kiedy siedzi się w samolocie. Dobrze mi w Teksasie, ale i tak marzę o dniu powrotu :) Jestem zdecydowanie Team Europe, tak samo jak reszta wymieńców, z którymi ostatnio rozmawiałam w grupie na facebooku.
Jak ja Ci zazdroszczę tej wymiany Kochana !
OdpowiedzUsuńChyba pomyśle o takiej wymianie na poważnie :)
Ponawiam pytanie o przepis na te cudowne naleśniki ze szpinakiem :3
Pozdrowionka <3
dodam w tym tygodniu, a jak nie dodam, to przypomnij jeszcze raz :)
UsuńŚwietnie, dziękuję :-)
UsuńA co host rodzince przyniósł Mikołaj z Polski i czy podobały im się prezenty? :-)
OdpowiedzUsuńdużo rzeczy, wszystkie im się podobały, najbardziej małe termoforki do rąk
UsuńCzy to na tym zdjęciu w sweterku to jest twój pokój?
OdpowiedzUsuńtak
UsuńŚwietne prezenty, niesamowita atmosfera :) i szczęśliwa rodzina!
OdpowiedzUsuńPrezenty się wszystkim podobały?
Fajnie, że wszyscy o Tobie pamiętali ;*
tak :)
UsuńWstawisz notkę albo filmik o sposobach na naukę angielskiego? :)
OdpowiedzUsuńtak, dobrze, że przypominasz
UsuńIle macie psów?
OdpowiedzUsuń2
UsuńMarysiu, czy jadłaś tą szynkę w słodkim sosie? Czy była smaczna? Jak na mój gust wygląda okropnie...
OdpowiedzUsuńbyła nawet dobra, zwykła szynka, ot co
UsuńA ja bym chciała bardzo poprosić Twoją host mamę o przepis na łososia (zgaduję, że po azjatycku) i te ziemniaki ze śmietaną! Please dear host mom help me I'm hungry when I look at those pictures :D
OdpowiedzUsuńzapytam :)
UsuńDalej wszyscy nazywają Cię Marija, czy może przerzucili się na milsze Marysia albo chociaż Mary? :D
OdpowiedzUsuńdalej Marija, nie potrafią wymówić Marysia i nie rozumieją, jakim cudem to może być zdrobnienie, skoro jest dłuższe
Usuńa Mary to zupełnie inne imię :)
Dobrze zrozumiałam, że wracasz w czerwcu? A co z planami zostania w USA na zawsze? Miałaś jakieś egzaminy szybciej zdawać, żebyś mogła skończyć szkołę i uczyć się dalej?
OdpowiedzUsuńnie chcę już zostawać, wcale nie jest tak fantastycznie, jak się wydawało
Usuńegzaminy będę zdawać, ale nie będę uczyć się dalej