niedziela, 1 marca 2015

Jazda w koszyku i jedzenie palcami

Dziś rano wybrałyśmy się z Jenn i z dziećmi na zakupy do centrum handlowego, aby kupić sukienkę na urodziny dla koleżanki Colta. Nie miałam okazji pochodzić po sklepach, ponieważ musiałam chodzić za Jenn i pomagać jej z Coltem i z Liamem. Przez większość czasu pchałam wózek Liama, ale w sumie było fajnie. Chciałam wstąpić do Abercrombie, więc poszliśmy tam na samym końcu. Kupiłam sobie bardzo fajną granatową sukienkę, całe szczęście, że miałam kartę podarunkową, dzięki temu z 73 $ zrobiło się 52!
A tak się opiekuję dziećmi w sklepie. Polecam się na przyszłość!

Po zakupach poszliśmy do sekcji zjedzeniem na lunch. Postawiliśmy na japoński fast food, jedzenie było nawet dobre, oczywiście domowe, które robi Jenn, jest nie do porównania lepsze. Kiedy Jenn i Colt poszli do toalety, zostałam z Liamem, zrobiliśmy sobie selfie:


Po zakupach wróciłyśmy do domu, rozpakowałyśmy bagażnik, zostawiłyśmy dzieci w domu z Jeffem, po czym pojechałyśmy po moją koleżankę Cindy. Chciałyśmy z koleżankami zrobić coś razem w ten weekend, postanowiłyśmy wybrać się do Targetu. Jest to sklep, w którym można dostać wszystko: ciuchy, jedzenie, artykuły papiernicze, różne rzeczy do gotowania, wyposażenie domu, kosmetyki. Dla Amerykanów jest to zwykły sklep, ale my nie jesteśmy stąd, więc wszystko nas interesuje. Normalnie kiedy jedziemy do jakiegokolwiek sklepu z hostami, to wchodzimy tam na krótką chwilę i szybko załatwiamy sprawunki, oni nigdy nie zostają nigdzie długo, ponieważ mają te sklepy na co dzień. Ale ja jestem jak wymieniec z Burkina Faso, który przyjechał do Polski: taki ktoś pewnie mógłby spędzić cały dzień w zwykłym Tesco i nie mieć dość. Jenn zawiozła mnie i Cindy do Targetu, Larę przywiozła jej host rodzina, a Susi, Sophie i Mirabelle podwiózł host tato Mirabelle.

Ja i Cindy byłyśmy tam godzinę przed wszystkimi, więc poszłyśmy do Starbucksa. Kupiłam sobie karmelowe macchiato, było pyszne! Rzadko chodzę do Starbucksa, ale dzisiaj tak się złożyło, że byłam tam dwa razy: rano w drodze na zakupy wstąpiłyśmy z Jenn do Starbucksa, wybrałam wtedy Frappucino o smaku orzechów laskowych. Ostatnio mnie naszło na orzechy laskowe, strasznie mi smakują.

Na pewno nie zapomnę tego dnia i przygód z Targetu, było genialnie! Na początku obejrzalysmy ubrania i poszłyśmy razem do przymierzalni. Kupiłam kolejną fajną sukienkę, szorty tenisowe i bluzkę na ramiączkach. Potem przeglądałyśmy kolejne stoiska, miałyśmy jeden koszyk, siadłam na samym dole, a Cindy weszła do środka. Podobno dziewczyny robiły to samo ostatnim razem, kiedy mnie z nimi nie było. Quinlin – host siostra Mirabelle – powiedziała im, że w Ameryce to nikogo nie obchodzi, można robić co się chce. 

Kiedy doszłyśmy na stoisko zjedzeniem, dziewczyny zaczęły przeglądać jedzenie za dzidziuśów. Sophie i Susi, Mirabelle też, nie przepadają za jedzeniem w swoich host rodzinach, jedzą mnóstwo fastfoodów i mało warzyw. Bardzo tego nie lubią, więc zawsze na zakupach kupują coś zdrowego, a że w Ameryce to nie jest takie łatwe, to kupują jedzenie dla niemowląt, które prawie na pewno jest zdrowe. Niestety to jedzenie jest drogie, więc kiedy wyszłyśmy z Targetu, Susi stwierdziła, że wydała za dużo pieniędzy. Poprosiła mnie o pomoc, żebym ją zmotywowała, żeby przestała wydawać, ponieważ wie, że ja zbyt wiele nie wydaję interesuję się biznesem. Powiedziałam jej o aktywach i pasywach, wyjaśniłam, że powinna kupować tylko te pierwsze. Potem poszłam z nią do punktu obsługi klienta i powiedziałam, że powinna oddać to jedzenie. Na poczatku stwierdziła, że to świetny pomysł, ale kiedy podeszłyśmy do pracowniczki, rozmyśliła się. Chyba się wstydziła z nią rozmawiać. Ale pani była bardzo miła, od razu zapytała się, czy może nam pomóc, a wtedy Susi powiedziała, że już wszystko w porządku. Jednak widziałam na jej twarzy, że chciałaby zwrócić parę produktów, więc podeszłam do tej babki i powiedziałam, że chcemy oddać kilka rzeczy. Podałam jej reklamówkę, a ona na to z uśmiechem: "To jest jedzenie dla niemowląt!". Zawstydzona Susi przytaknęła, pani była bardzo miła i bez żadnych pytań przyjęła nasz zwrot. Jedynym problemem było to, że Susi nie miała amerykańskiego dowodu osobistego, na szczęście wzięła ze sobą paszport, ponieważ często o niego proszą, kiedy płaci kartą w sklepach. W Ameryce można zwrócić wszystko bez problemu, czasami nawet nie trzeba mieć paragonu.

Następnie poszłyśmy do restauracji Applebee's, aby zjeść dinner. Dołączyła do nas host siostra Lary, Morgan. Jako przystawkę zamówiłyśmy frytki ze słodkich ziemniaków z trzema sosami. Były pyszne, zakochałam się w Ameryce w słodkich ziemniakach! Wymiotłyśmy wszystko z talerza, po czym dostałyśmy jedzenie. Zamówiłam sobie Sampler, czyli danie złożone z dwóch dań w pomniejszonych porcjach. Wybrałam nachosy z jakimiś mięsem oraz coś w stylu pierogów z krewetkami z sosem z orzechów ziemnych. Wszystko było pyszne! Na deser wzięłyśmy razem z dziewczynami słonego precla polanego karmelem, który maczało się w sosie z białego sera z cukrem. Kiedy zjadłyśmy wszystkie kawałki precla, na talerzu dalej było mnóstwo karmelu, zostało nam też sporo sosu. Oddałyśmy już nasze sztućce, więc stwierdziłyśmy, że zjemy to palcami i tak też zrobiłyśmy, zaśmiewając się do łez. Całe szczęście, że w Ameryce to nikogo nie obchodzi. Ten dzień na pewno zostanie w naszej pamięci na zawsze, nawet razem dyskutowałyśmy, kiedy to za dziesięć lat spotkamy się na wyspach Galapagos i będziemy wspominać, jak jadłyśmy sos z białego sera i polewę karmelową palcami.




Do domu wróciłam około 21:00, podwiozła mnie mama Cindy. Reszta dziewczyn musiała czekać bardzo długo, ponieważ mieli je odebrać rodzice Sophie, którzy jednak stwierdzili, że wolą pojechać do San Marcos na kolację, i po prostu nie przyjechali. Masakra, co za ludzie! Susi musiała zadzwonić po swoich host rodziców, aby je odebrali. Poszłam do salonu i zaczęłam rozmawiać z Jenn, tak się rozgadałyśmy, że spać poszłam 11:30. Bardzo się cieszę, że mam taką fajną host mamę, możemy rozmawiać o czymkolwiek godzinami. Szkoda, że wszystkie host rodziny takie nie są.


8 komentarzy:

  1. To jest pomniejszona porcja?! O matuchno hahah

    OdpowiedzUsuń
  2. Czesc, twoj blog jest wspanialy, baw sie dobrze !!! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie chcę się czepiać, ale dwa razy użyłaś słowa ,,zjedzeniem" :)
    Mam nadzieje że to po prostu przypadek :D

    Świetny blog :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie chcę się czepiać, ale przed "że" nie postawiłaś przecinka. Po co się czepiać o takie błędy? To nie jest esej, żeby go oceniać pod kątem błędów

      Usuń
  4. Rany ale tłuste ziemniaczki! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. czy wymieńcy trzymają się tylko z wymieńcami?czy masz może jakieś przyjaciół amerykańskich?

    OdpowiedzUsuń
  6. Ile zazwyczaj pieniędzy wydajesz gdy chodzisz z koleżankami na zakupy?

    OdpowiedzUsuń
  7. Spotykasz się też z amerykańskimi koleżankami?

    OdpowiedzUsuń

Drogi czytelniku,
tutaj możesz śmiało wyrazić swoją opinię. Jednak zanim to zrobisz, weź pod uwagę, że większość informacji na tym blogu to też opinie, takie same jak twoja. Nie musisz im wierzyć, nie muszą ci się podobać, ale musisz je szanować. Amen i zapraszam do komentowania :)