wtorek, 17 marca 2015

Zoo i Madagaskar

Jedną z rzeczy, które uwielbiam w mojej host rodzinie, są niespodziewane wycieczki. Jenn nie planuje dni wolnych, po prostu budzi się rano i wymyśla coś ciekawego do roboty. Wtedy wysyła do mnie SMS czy śpię i czy chciałabym jechać w dane miejsce. Dzisiaj było to zoo. Odpisałam, że bardzo chętnie, po czym wyszłam z pokoju do salonu, żeby resztę rozmowy przeprowadzić w cywilizowany sposób. Jenn powiedziała, że możemy zabrać jedną koleżankę, oczywiście wybrałam Susi. Napisałam do niej, czy chce z nami jechać, ale mi nie odpisała. Następnie zapytałam Mirabelle, od której także nie doczekałam się odpowiedzi. Zdecydowałam utworzyć wiadomość grupową, ale wciąż ani widu ani słychu po moich koleżankach. Nagle mnie olśniło, że nie każdy wstaje tak rano jak ja i mimo dziewiątej godziny towarzystwo smacznie drzemie. Godzinę później dostałam wiadomość od Susi, więc to ją zabraliśmy.

Zoo było bardzo naturalne, podobnie jak poprzednie zoo, które odwiedziliśmy. Wszystkie zwierzęta zostały skądś uratowane - z cyrku, z tarapatów w naturze, od złych lub martwych właścicieli. Mimo że w innym zoo byłoby więcej zwierząt, ludziom zachciało się przyjechać akurat w to miejsce, więc staliśmy w ogromnym korku na ciasnej wiejskiej drodze. Ze wzgórza roztaczał się piękny widok, czułam się jak we Włoszech otoczona kaktusami i karłowatymi drzewami, które nie mogą urosnąć z powodu susz i gorąca. Strasznie się śmiałyśmy razem z Susi, kiedy za każdym zakrętem było więcej i więcej samochodów, i Jenn narzekała, jak daleko będziemy musieli iść. Kiedy nareszcie udało nam się zaparkować na poboczu, wysiadłam z samochodu i znalazłam monetę jednocentową. Nie mam pojęcia, jak się tam znalazła, ale zapewniła mi szczęście na kolejny dzień.

dziwna kura "w spodniach"

W drodze powrotnej wstąpiliśmy do P.Terry's na veggieburgery. Obsługa zapomniała o shake'u dla Colta, a kiedy Jenn się o niego upomniała, dostała gratis dwa gigantyczne ciastka owsiane z czekoladą. Podzieliłyśmy się jednym z Susi, było pyszne! Potem wróciliśmy do domu, Liam poszedł spać, Colt oglądał TV, ja pilnowałam, żeby nikt nie zginął i dom nie spłonął. Jenn odwiozła Susi i pojechała na zakupy spożywcze. Zaczęłam przeglądać kanały w TV w poszukiwaniu czegoś wartego obejrzenia, zbieg okoliczności sprawił, że na Nickelodeonie leciał "Madagaskar 2" - myślałam o tym filmie, kiedy byliśmy w zoo i przechodziliśmy obok lemurów. Obejrzeliśmy go razem z Coltem, szczerze mówiąc lekko mnie znudził, pierwsza część jest zdecydowanie lepsza.




6 komentarzy:

  1. Marysiu, ile masz zajętej pamięci na iPhone? Chce kupić 16 gb i boję sie ze mi nie wystarczy ;/

    OdpowiedzUsuń
  2. Śliczną masz tą bluzkę!

    OdpowiedzUsuń
  3. Marysiu, jak poznałaś Mirabelle, Susi i inne koleżanki z wymiany? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z Mirabelle mieszkałam, z Susi mam historię, z Cindy miałam teatr, Sophie poznałam przez inne koleżanki, a Larę w pierwszym dniu szkoły w sekretariacie, choć dopiero niedawno dołączyła do nas podczas lunchu.

      Usuń

Drogi czytelniku,
tutaj możesz śmiało wyrazić swoją opinię. Jednak zanim to zrobisz, weź pod uwagę, że większość informacji na tym blogu to też opinie, takie same jak twoja. Nie musisz im wierzyć, nie muszą ci się podobać, ale musisz je szanować. Amen i zapraszam do komentowania :)