piątek, 13 marca 2015

Obijająca obijaczka obija się obijając się przy obijaniu

Ostatnio obijam się w pisaniu bloga jak niegdyś na akrobatyce, kiedy mieliśmy robić brzuszki i pompki. Początek tygodnia spędziłam przed telewizorem, chodziłam także wcześnie spać, aby uzupełnić niedobór snu wynikający z położenia się spać o czwartej nad ranem w sobotnią noc. Obejrzałam Dance Moms, poćwiczyłam z Ewą Chodakowską ("Turbo Spalanie" - prawie umarłam, czterdziestominutowy trening zajął mi ponad godzinę, taka harówa), pouczyłam się do GEDu. Miło było pomarnować czas, odpoczęłam, zdążyłam się rozchorować z niewiadomego powodu (ech, przeklęte zatoki), ale już się wyleczyłam, odespałam nieprzespane, wracam do blogowania.

Dzisiaj opiszę wczoraj, a jutro opiszę dzisiaj i jutro. Wstałam niespodziewanie o 5:40, ostatnio odkryłam dziwną prawidłowość, jeśli chodzi o budzenie się. Otóż jeśli kładę się spać o 22:00, to wstaję bez budzika wypoczęta i pełna energii, ale kiedy próbuję położyć się spać dwie, jedną, czy pół godziny wcześniej, rano jestem jednym wielkim rozgotowanym makaronem, zirytowanym instytucją szkoły, wkurzonym przez budzik i któremu zimno, jeśli nie opatuli się kołdrą po uszy. Nie sądziłam, że kiedyś to powiem, ale muszę kłaść się później spać.

W dniu turnieju tenisa na szczęście obudziłam się sama. Miałam mnóstwo czasu, skorzystałam z okazji i posłuchałam radia Zet. Robię to jedynie przed szkołą, ponieważ w Teksasie po południu w Polsce jest środek nocy i lecą same odgrzewane kotlety przeplatane audycjami sprzed dekady. Jenn zawiozła mnie do szkoły, tym razem turniej gościliśmy my, więc nie musieliśmy nigdzie jechać. Mimo to mieliśmy się stawić na kortach o 7:00, ponieważ trzeba było przygotować je na przyjazd przeciwników.

Moja pierwsza partnerka w doubles - Sarah - nie gra już ze mną, ponieważ jej pierwsza partnerka wróciła do gry po długiej przerwie spowodowanej kontuzją nogi. Musiałam grać z Kristen, za którą nie przepadam. Wygrałyśmy dwa mecze, tyle samo przegrałyśmy, zdobyłyśmy czwarte miejsce, czyli najgorsze (nie według Abby Lee), ponieważ nie dostałyśmy medali. Nie jestem zdołowana, bo mam już medal z akrobatyki, teraz liczą się piękne kolorowe TROFEA! Oj tam, oj tam, będą jeszcze okazje, żeby coś wygrać. Następnym razem mam grać singles, czyli będę sama na korcie, nie muszę się martwić, że jakiś baleron, który uważa się za specjalistę od tenisa, bo gra od pięciu lat (po umiejętnościach nie widać), będzie mnie krytykował i paradował z pogardą na twarzy, a przy następnym punkcie popełniał dokładnie ten sam błąd, tracił trzy punkty z kolei na serwach (serio, ludzie, na serwach!!!) i mówił mi, że piłka była moja, kiedy tak naprawdę była niczyja, bo przeciwnik uderzył akurat tam, gdzie żadna z nas by nie dobiegła. Co prawda nigdy nie grałam sama i przyzwyczaiłam się do dużego kortu, więc sporo piłek pójdzie w out, ale jestem nastawiona pozytywnie.

Podczas turnieju trenerka uruchomiła budkę z jedzeniem, a kilka mam zawodników, które nie pracują, zgłosiło się do pomocy. Przygotowały gorące breakfast tacos, sztuka za dolara, nabyłam jedno i pochłonęłam natychmiast. Było około 15 stopni, a kiedy jest mi zimno, wciąż chce mi się jeść. Nie oszczędzałam kalorii, mój organizm potrzebował energii zarówno na mecze jak i na walczenie z zapaleniem zatok. A raczej prawie zapaleniem, nie było tak źle, przez lata jazdy rowerem zdążyłam się na tyle zaznajomić z tym upiorstwem, że zdołałam zwalczyć je na czas, a dziś, kiedy piszę bloga, czuję się wyśmienicie.

Wracając do jedzenia - podczas drugiego meczu rozpoczęła się produkcja hamburgerów. Jedna z mam rozłożyła grilla i smażyła kotlety, zapach był cudowny! Co prawda nie lubię hamburgerów, ale woń grillowania kojarzy mi się z rodzinnymi imprezami u babci w ogrodzie i wywołuje uśmiech na twarzy. Tęsknię ostatnio za domem, ale za 90 dni znów zobaczę Polskę, zjem schabowego, wsiądę na rower, kupię książkę i obejrzę film z rodzicami, opychając się jakimś dobrym deserem. Został tylko jeden dzień szkoły do Spring Break, moc atrakcji czeka!

leczymy zatoki!

9 komentarzy:

  1. Ciesze się znów piszesz:-) ztęsniłam się :-P

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć Marysiu. Bardzo ciekawy post, mam do Ciebie jedno pytanie, a mianowicie ile masz wzrostu? :) Ps. Wyglądasz na wysoką dziewczynę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Gdzie chciałabyś zamieszkać na stałe
    ( w jakim kraju)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czy w Ameryce są popularne inne firmy telefonów (Sony, Samsung) czy wszyscy korzystają z Apple?

    OdpowiedzUsuń
  5. Twój vlog to jeden z Twoich najlepszych filmików! Obyś więcej nagrywała, bo miło się je ogląda a i można Cię poznać z innej, takiej "codziennej" strony :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Z jakich ksiażek przygotowywujesz się do GED?

    OdpowiedzUsuń

Drogi czytelniku,
tutaj możesz śmiało wyrazić swoją opinię. Jednak zanim to zrobisz, weź pod uwagę, że większość informacji na tym blogu to też opinie, takie same jak twoja. Nie musisz im wierzyć, nie muszą ci się podobać, ale musisz je szanować. Amen i zapraszam do komentowania :)