poniedziałek, 16 marca 2015

Koreański piknik w parku po zakupach w outletach

Dzisiejszy dzień znów obfitował w zakupy, mam już ciuchy na kilka dobrych lat, zarówno na zimę jak i na lato, na zwykłe dni i na ważne okazje, na rower, na urodziny, na tańce. Wydałam tyle kasy, że aż szkoda gadać, jednak zaoszczędzę za rok, kiedy nie będę musiała kupować butów zimowych, bo już je mam. Pozostaje tylko pytanie, czy dwie walizki wystarczą, aby zabrać się z wszystkimi tymi dobrami do samolotu?

Rano przyjechała do nas Virginia - przyjaciółka Jenn - wsiadłyśmy w samochód, zostawiając Jeffa z dziećmi w domu i wyruszyłyśmy do outletów w San Marcos. Po drodze zabrałyśmy Larę, Sophie i Mirabelle, wstąpiłyśmy na śniadanie do FreeBirds, bardzo podobnego do Chipotle. Nieważne, że było południe. Pewnie zauważyliście, że w dni wolne śniadania jemy późno. Zjadłam bardzo dobre nachosy ze wszystkim:



W outletach nie miałyśmy aż tyle czasu, ile byśmy chciały, ponieważ rodzice żadnej z dziewczyn nie chcieli nas odebrać wieczorem, więc musiałyśmy wrócić z Jenn, która zna doskonale wszystkie sklepy, więc wie gdzie ma iść i co ma kupić, i na pewno nie spędzi tam całego dnia. Dlatego też rozdzieliłyśmy się, aby nie marnować czasu w sklepach, do których nie wszystkie chciałyśmy iść. Jedynym sklepem, do którego poszłyśmy razem, był Tommy Hilfiger, ponieważ to do niego podwiozła nas Jenn. Kupiłam sobie sweter do sukienki (nareszcie!), T-shirt oraz sukienkę dla siostry. Potem pobiegłam wzdłuż kolejnych sklepów, weszłam prawie wszędzie, przeszłam parę kilometrów, tak wielkie są te outlety. Natrafiłam na sklep ze skórzanymi rzeczami, który ma zostać zlikwidowany, więc wszystko było przecenione minimum 75%. Kupiłam sobie beżową skórzaną kurtkę za 150$, przecenioną z 650$, opaskę na głowę (która akurat nie jest skórzana) oraz torbę do sukienki za 20$ przecenioną z 100$. Tą, którą kupiłam wczoraj, oddam, bo nowa bardziej mi się podoba. Następnie kupiłam buty zimowe w sklepie obuwniczym i ruszyłam na dalszy podbój sklepów, jednak nie znalazłam już nic wartego zakupu. Chyba kupiłam wszystko, czego potrzebowałam, może kupię sobie jeszcze jedną sukienkę przed wyjazdem. Pora przestać odchudzać konto, a skupić się na brzuchu.



Po długich zakupach (Jenn się nad nami zlitowała i dała nam więcej czasu) nadszedł czas na powrót do domu. W samochodzie zdecydowaliśmy, że na dinner pojedziemy do koreańsko-meksykańskiej restauracji. Jenn powiedziała dziewczynom, że mogą z nami pojechać, jeśli chcą. Mirabelle nie mogła, ponieważ jej host mama była na nią zła, że nie wypełniła tego dnia obowiązków domowych, więc musiała wrócić do miotły. Lara także nie mogła, nie wiem dlaczego. Za to Sophie była zachwycona, że ją zabierzemy. Odwiozłyśmy Mirabelle i Larę, zabrałyśmy męską część rodziny z domu i wyruszyliśmy do Austin pełnym samochodem.

Restauracja znajdowała się w "lepszej" części miasta, Sophie stwierdziła, że jest luksusowa, ale mi wydawała się normalna. Magda Gessler przyczepiłaby się do jej rozmiaru, była maciupeńka, do tego nie pozwolili nam zostać w środku i musieliśmy wziąć jedzenie na wynos, ponieważ piętnaście minut później gościli tam prywatną imprezę. Na początku mieliśmy zamiar jeść na chodniku, ale Virginia zaproponowała, żebyśmy pojechali do parku w centrum Austin. Tak też zrobiliśmy i to był świetny wybór.

Strona internetowa restauracji: http://www.chilantrobbq.com/

moje Kimchi Fries - NIEBO W GĘBIE!!!

Tofu Burger Sophie
W parku było o wiele mniej drzew, niż się spodziewałam. Wyglądało to bardziej jak boisko do futbolu z kilkoma starymi stołami na krzyż. Za to widok był piękny, zaraz za rzeką znajdowało się centrum Austin z oświetlonymi wieżowcami, które wyglądały lepiej z minuty na minutę, ponieważ słońce zaszło i robiło się coraz ciemniej. Sophie koniecznie chciała zrobić zdjęcie tego widoku, więc wstałyśmy od stołu i poszłyśmy w stronę rzeki, żeby drzewa nie zasłaniały widoku. Jednak im bliżej byłyśmy, tym bardziej go zasłaniały, więc zapuszczałyśmy się dalej i dalej, aż doszłyśmy do skarpy. Ostrożnie zeszłyśmy na dół po kamieniach, okazało się, że wylądowałyśmy na ścieżce rowerowej. Znalazłyśmy także punkt widokowy i zaczęłyśmy robić zdjęcia. Selfie nie wychodziły najlepiej z powodu kiepskiego światła, więc chciałyśmy odwrócić telefon i spróbować zrobić zdjęcie z lampą. Wtedy jakiś wędkarz powiedział, że może zrobić nam zdjęcie. Udało mu się nawet rozkminić jak włączyć lampę w telefonie z językiem polskim :)



na jednym z niewielu drzew

11 komentarzy:

  1. Wyglądacie z Sophie jak siostry na 2 istatnich zdjęciach haha. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Marysiu, czy zrobisz jakis haul zakupowy o ubraniach, które kupiłaś?

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowne widoki :) Twój dinner wygląda zachęcająco. Co wchodziło w jego skład ? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. szczerze mówiąc to nie wiem, zobacz sobie na ich stronie

      Usuń
  4. Marysiu! Myślę, że jeśli dwie walizki nie wystarczą, to chyba taniej byłoby wysłać niepotrzebne Ci w najbliższym czasie rzeczy pocztą do Polski. :) Chyba taniej by było, niż żeby kupować nową walizkę... :))
    Pozdrawiam, Twoja fanka Julka :))))

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam takie pytanie zupełnie od rzeczy. Czym kierowałas się w wyborze liceum, czy poszłaś z przyjaciółmi itp.? Ostatnio mam straszne dylematy z tym związane:-(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kieruj się tym co Cię bardziej interesuje i wychodzi lepiej, a nie tym co Twoje koleżanki wybiorą, później bedziesz tego żałować i męczyć się przez 3 lata z jakimś przedmiotem, który Ci wychodzi. Teraz w liceum masz od 2 klasy same rozszerzenia, wiec lepiej brać to co lubisz :)

      Usuń
    2. Dokladnie, czesto tez ludzie, po zmianie szkoly zmieniaja sie i potem wcale nie beda ci tak bliscy jak myslisz. Niestety przekonalam sie o tym na wlasnej skorze. Idz tam gdzie tobie bardziej pasuje.

      Usuń
    3. Ja wybrałam klasę, do której najtrudniej było się dostać, żeby nie mieć klasy złożonej w 90% z idiotów, jak to było w gimnazjum. Chciałam biol-chem, ale biol-chemów było wiele, więc wybrałam ten, do którego aplikowało najwięcej osób.

      Usuń
  6. No ładne tam macie porcje, nie dziwi, że waga wszystkim rośnie

    OdpowiedzUsuń

Drogi czytelniku,
tutaj możesz śmiało wyrazić swoją opinię. Jednak zanim to zrobisz, weź pod uwagę, że większość informacji na tym blogu to też opinie, takie same jak twoja. Nie musisz im wierzyć, nie muszą ci się podobać, ale musisz je szanować. Amen i zapraszam do komentowania :)