Skoro nie musieliśmy wstawać o świcie następnego ranka, postanowiliśmy obejrzeć film. Zaproponowałam komedię "Blended" z Adamem Sandlerem, pokazałam hostom zwiastun, razem z Jenn zaśmiewałyśmy się do łez. Za to Jeffowi nie przypadł do gustu, więc pozwoliłyśmy mu wybrać film, a ten obejrzeć kiedy będzie pracował na nocną zmianę i będziemy same w domu. Zaczęliśmy oglądać "The other woman", jednak film był tak nudny, że szybko czmychnęłam do swojego pokoju i obejrzałam "Blended", a raczej dokończyłam oglądać, bo zaczęłam po południu.
W czwartek udało mi się porozmawiać z mamą oraz z jedną koleżanką z Polski, pouczyłam się do GEDu, zapisałam się na ACT, przerobiłam filmik na YouTube, potańczyłam i zrobiłam masę rzeczy, na które normalnie nie mam czasu. Na lunch pojechaliśmy do japońskiej restauracji "Yanasi" (czy coś w tym stylu) i wszyscy zamówiliśmy rożne wariacje tego samego dania, które prezentowało się tak:
Jenn powiedziała, że na Hawajach i w wielu krajach azjatyckich każdy je coś takiego na śniadanie lub lunch. Jest to talerz, na którym jest po trochu wszystkiego, zestaw sprzedawany jedynie w dni robocze, także jeśli tylko pojawia się okazja, aby go zjeść, to hości wybierają się w to miejsce. Bardzo mi smakowało i mam nadzieję, że jeszcze tam wrócimy.
Na zdjęciu: tempura, czyli cebula, cukinia, słodki ziemniak i dwie krewetki obtaczane w bułce tartej, wasabi i imbir, surowa ryba z ryżem pod spodem, sałata z pomidorkami i ogórkiem posypana sezamem i polana jakimś dobrym sosem, sushi, ryż z sezamem. Mniam!
Pojechaliśmy także do Costco, jednak zanim dołączyłam do hostów, udałam się do Whole Foods, czyli organicznego sklepu spożywczego znajdującego się nieopodal, w poszukiwaniu serka mascarpone. Amerykańskie sklepy cierpią na poważny niedobór dóbr jadalnych dostępnych w Polsce, mimo to znalezienie mascarpone było mniejszym wyzwaniem niż graniczące z cudem poszukiwanie białego sera. Podeszłam do pracownicy i zapytałam o mascarpone, z uśmiechem zaprowadziła mnie do półki i... klapa. Wyprzedane. Cudownie! Grrr... W drodze powrotnej do domu natknęliśmy się na inny organiczny sklep- Randall's - pobiegłam szybko do środka i znalazłam mascarpone! Juhu! 226g kosztowało aż 6$, ale trudno, dla tortu wszystko, w końcu to mój prezent dla obu koleżanek. Musi być pierwsza klasa!
Uwielbiam czytać tego bloga <3 Marysiu, czy ACT jest łatwiejszy czy trudniejszy od polskiej matury?
OdpowiedzUsuńŁatwiejszy
UsuńSama płacisz za jedzenie?
OdpowiedzUsuńNie (chyba bym zbankrutowała)
UsuńMogłabym użyć twoich opisów świąt w USA i zdjęć do projektu?
OdpowiedzUsuńTak, tylko powiedz wszystkim, że opis pochodzi z mojego bloga :)
Usuńkiedy zdajesz ACT? wybierasz sie na studia za granice, ze musisz je zdawac?
OdpowiedzUsuń18 kwietnia, nie wiem co będę robić, więc chcę mieć wszystkie drogi otwarte.
UsuńMarysiu, mam do Ciebie pytanie na temat iPhon'a. Ile GB posiada Twoj iPhon ? Wystarcza Ci tyle czy to jednak za mało ?
OdpowiedzUsuń64, tak
UsuńMarysiu czy hości dostają za wymieńca kase, czy też robią to za free?
OdpowiedzUsuńZa free, tak nakazuje prawo USA.
Usuń