wtorek, 28 października 2014

Dynie, dynie wszędzie

Dawno nie spędziłam weekendu tak aktywnie jak wczoraj i przedwczoraj! W sobotę rano wybraliśmy się do pumpkin patch znajdującego się godzinę drogi od naszego domu. Pumpkin patch to miejsce, gdzie w okresie Halloween odbywają się różne atrakcje związane z tym świętem. To, które odwiedziliśmy, było w rzeczywistości plantacją bożonarodzeniowych choinek, jednak jesienią organizowane jest tam pumpkin patch. Śniadanie zjedliśmy po drodze, moja host rodzina w weekendy żywi się poza domem, pojechaliśmy do jakiejś fastfoodowni z meksykańskim jedzeniem (nie było to Taco Bell, tam byliśmy w piątek na kolację :D), kupiliśmy breakfast tacos - śniadaniowy przysmak Teksasu, oraz kręcone frytki. Zamówienie złożyliśmy przez drive thru, jedliśmy w samochodzie. Polubiłam tutaj kuchnię meksykańską - taco, burrito, nachos... mniam!
choinki w oddali - w rzeczywistości jest ich jakieś 100 razy więcej
Przy wjeździe do pumpkin patch dostaliśmy mapę z zaznaczonymi atrakcjami. Przy wejściu można było zobaczyć różne zwierzęta hodowlane, widziałam lamę i głaskałam osiołka. Dalej była budka z lodami (jedzenie musi być, zwłaszcza w miejscach, gdzie przychodzi się z dziećmi) oraz grill. W dużej hali obok stał traktor, setki dyń i halloweenowe dekoracje, turyści robili tam sobie zdjęcia. W sklepie z pamiątkami można było kupić halloweenowe gadżety, niestety nie mieli nic wartego uwagi, królowały breloczki, długopisy, bransoletki, magnesy, itp. Moi host bracia pobawili się na placu zabaw i poskakali na sianie, następnie przeszliśmy przez labirynt (nie było to takie proste!)

widok z parkingu -labirynt w oddali

mała koza (chyba xD)



niech mi ktoś odpowie, czy to jest lama?

"dyniownia"



sklep z pamiątkami, część była bożnonarodzeniowa

jedna z części placu zabaw

pokonywanie labiryntu



Następnie poszliśmy na "hay ride", czyli jazdę na sianie: traktor ciągnął wozy z sianem, w których siedzieliśmy. Zawiózł nas na kolejną stację, po drodze zobaczyliśmy część monstrualnej farmy choinkowej, cały szlak ozdobiony był na halloweenowo:





Dojechaliśmy do kolejnego obszaru z atrakcjami. Moi host bracia zabawili w namiocie z malowaniem twarzy, ja w tym czasie zagrałam w rzucanie woreczkami do celu - poszło mi całkiem nieźle. Dodatkowo na tej stacji stało kilka starych traktorów, stoisko z jedzeniem (jak zwykle) oraz plac zabaw, na którym pobawiliśmy się przez chwilę. Ku mojemu szczęściu mieli doskonałe poziome drabinki, po których przechodzi się wisząc na rękach, w których szczeble nie obkręcały się wokół własnej osi! To naprawdę rzadkość! Do tego zamocowano je na dużej wysokości, więc nie szorowałam kolanami po ziemi :)





Potem wsiedliśmy do wozu i ruszyliśmy ku kolejnej stacji, gdzie znajdował się labirynt kukurydziany, tzw. corn maze. W USA farmerzy sadzą kukurydzę i w okresie Halloween wycinają w niej labirynt, w którym trzeba odnaleźć drogę. Jest to tutaj bardzo popularna atrakcja, dużo osób jeździ do corn maze wieczorem i próbuje swoich sił w odnajdywaniu drogi, następnie nocą wyświetlany jest film o tematyce związanej z Halloween. Nasz labirynt był stosunkowo mały, więc zrezygnowaliśmy z tej atrakcji, do tego było strasznie gorąco i zbliżało się południe, więc postanowiliśmy wyruszyć w drogę powrotną. Zajechaliśmy do McDonalda na lody, kupiliśmy te w plastikowych kubkach z czekoladową polewą, jednak tutaj dostaje się w zestawie także torebkę kruszonych orzeszków ziemnych, można je sobie dosypać do lodów, smakują bardzo dobrze.

Po południu pojechałam z host mamą na zakupy spożywcze i ciuchowe. Nie kupiłam żadnych ubrań, host mama kupiła kilka dla dzieci, ma je przerobić na halloweenowe kostiumy. W H-E-B pytała się mnie cały czas, co lubię jeść, co jem na śniadanie, co na obiad, co biorę do szkoły. Kupiła mi wszystko to, co zazwyczaj jem, była bardzo ciekawa moich nawyków żywieniowych, zainteresowały ją wafle ryżowe z jogurtem, jabłkiem, cynamonem i płatkami owsianymi. Mam zamiar jej pokazać, jak je przyrządzam. Zrobiłyśmy ogromne zakupy, hości kupują jedzenie raz w tygodniu, więc jest tego sporo. Wyobraźcie sobie wózek zakupowy z Tesco. Następnie powiększcie każdy wymiar o 10cm. Teraz wypchajcie ten wózek jedzeniem do tego stopnia, żeby wszystko wystawało poza górną krawędź. Tak wyglądają zakupy przeciętnej amerykańskiej rodziny.

Wieczorem obejrzeliśmy film "Percy Jackson - Morze Potworów", host tato go dla mnie nagrał. Hości są ciekawi moich zainteresowań, więc kiedy im powiedziałam, że lubię Percy'ego Jacksona, bardzo chcieli obejrzeć ten film. Podobał nam się, aczkolwiek powiedziałam im, że książka jest o niebo lepsza i zupełnie inna, wspólne są jedynie imiona bohaterów i niesamowicie okrojony zarys historii. Ale film też lubię, jest to po prostu całkiem inna opowieść. Poszłam spać o północy, nie miałam już czasu pisać bloga, ledwo stałam na nogach. Dzień wydawał mi się taaak długi!

W niedzielę spędziłam cały ranek na praniu ciuchów. Colt wypchał jedną z kieszeni spodenek pastelami i wszystkie nasze ciuchy były pomazane. Host mama była bardzo smutna, powiedziała, że kiedyś już się to zdarzyło i że prawdopodobnie nie uda się sprać kolorowych plam. Jednak podjęliśmy próbę i wstawiliśmy pranie na nowo, trochę to pomogło, zmyły się wszystkie ślady oprócz czerwonego koloru. Hości powiedzieli, że pojedziemy na zakupy i odkupią mi wszystkie zniszczone ciuchy. Jednak poprzedniego dnia byliśmy w sklepie i nie widziałam nic ładnego, więc po krótkim namyśle poszłam do łazienki, wzięłam mydło i zaczęłam szorować. Pomyślałam, że zawsze warto spróbować, najwyżej nie zadziała. Ku mojemu zdumieniu wszystkie plamy zaczęły schodzić! Odkryłam dobry sposób na zmywanie kredek olejnych - wystarczyło nałożyć sporo mydła i szorować z całej siły bardzo małe kawałki materiału. Po kredkach nie ma śladu, a przynajmniej nie na ubraniach, bo na palcach porobiły mi się odciski, ale to nie szkodzi, za kilka dni przecież znikną :) Host mama była zdumiona, jak udało mi się wybrnąć z sytuacji, cały dzień mnie chwaliła i powiedziała, że muszę jej pokazać, jak zmyć te plamy, bo ona też ma dużo zabrudzonych ubrań. Stwierdziłam, że skoro kiedyś ludzie prali tylko w ten sposób i mieli ubrania w przyzwoitym stanie, to chyba nie jest to pozbawione sensu, i miałam rację :)

Potem pojechałam z host mamą do Walmartu na kolejne zakupy, tym razem celem były chemikalia i parę innych produktów, między innymi dynie, praktycznie nic w porównaniu z zakupami spożywczymi. Na obiad skoczyłyśmy do kolejnej meksykańskiej restauracji, zamówiłyśmy sobie miski ryżu z warzywami i jakimiś tajemniczymi sosami. Przy sąsiednim stole siedziała dziewczynka czytająca "Olimpijskich Herosów", nie ma to jak spotkać kogoś, kto lubi tą samą książkę co ja. Fantastyczne uczucie :) Potem wróciłyśmy do domu, odrobiłam lekcje, host mama ugotowała w tym czasie obiad: rybę mahi-mahi, brokuły oraz ryż, wszystko polane jakimś pysznym japońskim sosem. Niebo w gębie! Host mama jest pół Japonką i pochodzi z Hawajów, uwielbia kuchnię z obu tych miejsc i głównie to gotuje. Jestem zachwycona, ubóstwiam ryby, warzywa i owoce morza!

Wieczorem zabraliśmy się za wydrążanie dyń na Halloween. Host bracia mieli po jednej dyni, oczywiście rodzice zrobili wszystko za nich, bo są za mali, żeby sami mogli coś zdziałać, choć Colt trochę się napracował. Pewnie zrobiłby więcej, gdyby nie ręka w gipsie :( Ja też miałam swoją dynię, wycinanie sprawiło mi wiele radości, muszę przenieść ten zwyczaj do Polski! Do tego zachowałam wszystkie pestki, bardzo lubię jeść je jako przekąskę, może nie powalają smakiem, ale za to są bardzo zdrowe i zabijają niepożądane robaki w organizmie. Na koniec dodaję zdjęcia z wycinania dyni oraz parę innych, które mogą was zainteresować:








na koniec obiad z dzisiaj (poniedziałku)

10 komentarzy:

  1. Hej Marysiu!! Wczoraj pierwszy raz w zyciu zrobilam szpagaat ,taki jak ty robisz,ale nie moge usiasc "na sobie " tylko zsuwam sie w bok dasz rade?I mam zakwasy i sie boje ze bede je miala w piatek poniewaz mam Teakwon-do i znasz jakies cwiczenia na zakwasy i na ten szpagat??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1. Na zakwasy nic nie poradzisz, ale możesz z nimi ćwiczyć, nic ci się nie stanie, tylko będzie bolało.
      2. Zobacz odcinek o rozciąganiu dla zaawansowanych.

      Usuń
  2. Cóż, to już oficjalne: uzależniłam się od Twojego bloga! Choć, aż zielenię z zazdrości, to czytam uważnie i z zainteresowaniem, ponieważ w przyszłym roku może też pojadę (na drodze stoją jedynie rodzice). Teraz trafiłaś na naprawdę świetnych hostów i fajnie, że masz tam dwóch młodszych braci - z dziećmi zawsze jest weselej :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nadal utrzymujesz kontakt z Mirabelle, Martą i Jimin?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak, z Mirabelle jem lunch a z Jimin i Mirabelle mam tańce. Z Martą raczej się nie widuję, czasem podczas lunchu.

      Usuń
  4. Tak to lama;-) ale super weekend! Zazdroszczę...

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak to lama;-) ale super weekend! Zazdroszczę...

    OdpowiedzUsuń
  6. Kredki olejne dały się domyć mydłem bo obie substancje są tłuszczami :), a podobne rozpuszcza podobne. Bardzo lubie twojego bloga, fajnie się czyta, zawsze czekam na nową notke, pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. trzeba też było mocno i szybko trzeć, pewnie potrzeba ciepła :) dziwne jest to, że płyn do prania nie rozpuścił plam

      Usuń
  7. 43 yrs old Human Resources Assistant IV Modestia Klagges, hailing from Haliburton enjoys watching movies like Stargate and Flying. Took a trip to Garden Kingdom of Dessau-Wörlitz and drives a Sportage. isc

    OdpowiedzUsuń

Drogi czytelniku,
tutaj możesz śmiało wyrazić swoją opinię. Jednak zanim to zrobisz, weź pod uwagę, że większość informacji na tym blogu to też opinie, takie same jak twoja. Nie musisz im wierzyć, nie muszą ci się podobać, ale musisz je szanować. Amen i zapraszam do komentowania :)