czwartek, 16 kwietnia 2015

Dystryktowy turniej tenisa

Środowy poranek, właściwie noc, 5:25 budzi mnie budzik. Natychmiast zapaliłam światło, inaczej zasnęłabym w mgnieniu oka, a tego dnia zdecydowanie nie miałam czasu na drzemki, ponieważ odbywał się ostatni i najważniejszy turniej tenisa w całym sezonie - turniej dystryktowy. Założyłam czerwoną kolszulkę drużyny, spakowałam jedzenie do plecaka i z rakietą w ręku wymaszerowałam z domu. Poranna bieganina rozbudziła mnie i odzyskałam kontakt z rzeczywistością. Hailey i jej mamy przyjechały po mnie, razem pojechałyśmy na zbiórkę.

Na miejsce dotarłyśmy przed ósmą, dojazd zajął nam bardzo dużo czasu, ponieważ w Austin są gigantyczne korki. Mimo czteropasmówki wlekliśmy się jak w wakacyjny weekend na autostradzie w Polsce. Turniej odbywał się na kortach University of Texas, których było aż czterdzieści! Przez pół godziny rozgrzewalismy się, następnie rozpoczęliśmy turniej. Mój pierwszy mecz był bardzo ciężki, myślałam, że przegram, ale rozkręcałam się i wygrałam 7-10 (graliśmy "games to ten"). Następnie grałam z dziewczyną z bardzo dobrej szkoły, która (szkoła) wygrywa w praktycznie każdej dyscyplinie, ponieważ w tamtym rejonie mieszkają bogaci, których stać na prywatne lekcje dla swoich dzieci. Ku mojemu zaskoczeniu przeciwniczka była bardzo kiepska, odbijała lekko i prosto do mnie, więc mogłam kierować piłkę gdzie tylko chciałam. Wygrałam 6-0, 6-0. Bardzo dużo się nauczyłam podczas tej gry, mogłam poćwiczyć nieodbieralne strzały i świetnie mi poszło. Ta jedna gra była dla mnie kształcącym treningiem!

Trzeci mecz był już w półfinale. Moją przeciwniczką była nadzwyczaj umięśniona afroamerykanka, która zaczęła trenować w wieku sześciu lat, więc oczywiste było, że przegram. No i przegrałam, 2-6, 2-6, jednak jestem dumna z tych czterech wygranych punktów. Ta dziewczyna była bardzo dobra i za każdym razem odbijała bardzo mocno, kierując piłkę na skraj kortu. Wiedziałam, że nie mam szans pokonać jej siłą, więc postawiłam na taktykę. Parę razy udało mi się wcelować piłkę prosto w jej nogi lub tak daleko, że nie mogła do niej dobiec. Jestem z siebie dumna, bo zrobiłam ogromne postępy w te cztery miesiące.

Czekał mnie ostatni mecz, determinujący trzecie miejsce. W międzyczasie oglądałam mecz na korcie 34., ponieważ miałam grać z przegraną osobą. Pod koniec jedna z dziewczyn upadła na kolano i nie mogła dłużej grać, co automatycznie zapewniło mi brąz. W tym turnieju dałam z siebie wszystko i grałam lepiej niż kiedykolwiek, jednak miałam też dużo szczęścia. Z całej drużyny tylko ja i Marta wywalczyłyśmy medale, zajęłam trzecie a ona czwarte miejsce. Jednak nie grałyśmy przeciwko sobie (przegrałabym), ponieważ single dziewcząt, czy jak to się tam po polsku zwie, były podzielone losowo na dwa turnieje. Tylko w ten sposób mogliśmy wyrobić się w jeden dzień. Trenerka zrobiła nam zdjęcie z medalami, muszę w najbliższym czasie do niej pójść i przegrać sobie zdjęcia z całego sezonu. W tym roku exchange students obroniły dumę szkoły :)

Mimo męczącego turnieju nie odpuściłam sobie wieczornych ćwiczeń z Jenn. Całe szczęście, że mam kogoś, kto mnie motywuje, inaczej na bank zasiadłabym przed telewizorem i przełączała kanały, ewentualnie oglądała filmiki na YouTube. Co z tego, że ze zmęczenia nie wykonałam poprawnie 90% ćwiczeń, kto by się przejmował szczegółami! Najważniejsze aby się ruszać :)

16 komentarzy:

  1. Gratuluję :) Może za rok to ja będę startować w tym turnieju :P Mam nadzieję pograć sobie w tenisa na wymianie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta w ogóle to mam farta. Zaczęłam myśleć kiedy coś od ciebie poczytam, a tu patrzę nowy post dodany 39 sekund temu :D

      Usuń
  2. Marysiu Gratulację! Sb Agie

    OdpowiedzUsuń
  3. Marysiu, gratuluję i podzwiam twój hart ducha, widzę że jak już za coś się bierzesz, to jesteś w tym najlepsza, ciekawa jestem kim w życiu będziesz

    OdpowiedzUsuń
  4. Marysiu wyjaśnij co to jest dystrykt, taki nasz powiat, województwo?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dystrykty szkolne zmieniają się co roku. W turnieju biorą udział szkoły z danego regionu o podobnej liczbie uczniów. W zeszłym roku moja szkoła była w innym dystrykcie, bo uczniów było o wiele mniej.

      Usuń
  5. Gratuluję wygranej, a post jak zwykle długo wyczekiwany, ale fantastyczny :3 Marysiu mam do Ciebie pytanie nie związane z tenisem, ale czytając ten post przypomniało mi się :P Dręczy mnie już od dłuższego czasu :D Chodzi o to, że wielu uczniów wyjeżdżających na wymianę, następnie wybiera się tam na studia (wspomniała też o tym Mirabelle) i zastanawiam się czy oni mają aż tyle pieniędzy, żeby wyjechać i na wymianę i jeszcze na studia, czy może można przez ten rok zdobyć jakieś stypendium ?? Wytłumaczyłabyś mi to ?? Też za cztery lata planuję wyjechać i też chciałabym tam się wybrać na studia, ale nie za bardzo wiem czy moi rodzice włożyliby w moją edukację AŻ TYLE pieniędzy?? Wiesz coś na ten temat??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest masakrycznie drogo, nie słyszałam o żadnych stypendiach, ale też się tym nie interesowałam. Niektórzy biorą kredyty. Jednak jesli masz zamiar pracować po studiach w Polsce, to raczej nigdy tego kredytu nie spłacisz, nie przy naszych zarobkach.

      Usuń
    2. No tak, tylko parę godzin temu czytałam inny blog i ona dostała stypendium, ponieważ z biznesu miała same A i bardzo dobrze zdała GED i dlatego się dostała, myślałam, że wiesz coś o tym. A co z Mirabelle? Jak ona chce się dostać na studia?

      Usuń
    3. Ona sama nie wie, bo ma jeszcze jeden rok w high school i na razie się tym nie interesuje.

      Usuń
    4. To ona przyjechała na 2 lata czy w swoim kraju ma jeszcze rok?

      Usuń
    5. Ona zostaje tu aż do końca studiów.

      Usuń
    6. To jak ona to zrobiła? U nich są takie wymiany kilkuletnie?? Musiałą pewnie mega dużo kasy zapłacić. Myślisz, ze w Polsce są takie organizacje żeby na kilka lat wyjechać?

      Usuń
    7. Trzeba wyjechać do prywatnej szkoły, co roku z innym programem.

      Usuń
    8. Musi mieć na prawdę dużo pieniędzy O.o

      Usuń

Drogi czytelniku,
tutaj możesz śmiało wyrazić swoją opinię. Jednak zanim to zrobisz, weź pod uwagę, że większość informacji na tym blogu to też opinie, takie same jak twoja. Nie musisz im wierzyć, nie muszą ci się podobać, ale musisz je szanować. Amen i zapraszam do komentowania :)