środa, 1 kwietnia 2015

Poniedziałkowa nuda w szkole

W poniedziałek w szkole nie robiliśmy absolutnie nic. O 11:50 skierowano nas na boisko futbolowe, gdzie mogliśmy zjeść lunch. O 12:30 rozeszliśmy się w cztery miejsca, ja oraz większość moich koleżanek zostałyśmy przydzielone do grupy podążającej do teatru. Tam odbyło się spotkanie z trenerem koszykówki, który miał traumatyczne dzieciństwo. Opowiedział nam swoją historię oraz mówił o narkotykach, papierosach i alkoholu. Wystąpienie zaczął od żartów i myślałam, że zatrudnili kabareciarza, aby zrobić coś z nami w wolnym czasie, ale w pewnym momencie zaczął mówić śmiertelnie poważnie. Większości osób przypadł do gustu, moja koleżanka z tenisa była nim zachwycona, ale dla mnie część jego wystąpienia była nudna do potęgi entej. Jednak jeden moment bardzo mi się podobał - czterech chłopaków usiadło na czterech wiaderkach stojących w kwadracie, każdy skierowany w inną stronę świata. Następnie położyli się na sobie, każdy na kolanach osoby za nim. Prowadzący wyjął wiaderka spod ich piramidy i kazał chłopakom wstać bez przewrócenia się. Mogli to zrobić tylko poprzez podanie sobie rąk. Miało to nas nauczyć, że czasami sami nie możemy się podnieść z kłopotów. Oto zdjęcie przygotowań do zabawy:


Potem grupy zamieniły się miejscami, więc zostałyśmy wysłane do sali gimnastycznej. Tam zeskanowano nasze ID, sprawdzając w ten sposób obecność. Oczywiście znalazła się grupa inteligentnych, którzy akurat tego dnia nie wzięli ze sobą ID oraz grupa inteligentnych inaczej, którzy pocięli/pomalowali/zjedli/zrobili coś jeszcze głupszego ze swoimi odznakami. Usiadłyśmy na widowni i... tyle. Dyrekcja najzwyczajniej w świecie postanowiła zamknąć nas w sali gimnastycznej z braku alternatywy. Całe szczęście, że miałyśmy swoje towarzystwo, inaczej umarłabym z nudów, jednak wszystkie z nas bolały tyłki od najbardziej niewygodnych siedzeń w historii.

Z ulgą opuściłyśmy salę gimnastyczną około trzeciej. Komunikat poinformował nas, że mamy się udać do pierwszej z naszych klas, w moim przypadku jest to historia. Spędziliśmy tam całe trzy minuty! Potem wygonili nas do drugiej klasy, nauczyciel algebry podjął próbę nauczenia nas czegoś, ale zwątpił po pięciu minutach. Po kolejnym dzwonku przeszliśmy do trzeciej klasy, nauczycielka psychologii zdołała wykorzystać ten czas na lekcję. Szybko nadeszła czwarta, czas na powrót do domu!

Ale nie dla mnie. W poniedziałki mam popołudniowe treningi tenisa. Podczas gry szkoda mi się zrobiło, że to jeden z moich ostatnich treningów. Został nam jeszcze tydzień albo dwa, potem turniej dystryktowy i koniec sezonu. Z drugiej strony cieszy mnie fakt, że nie będę musiała wstawać o nieludzko wczesnej godzinie (6:15 - ktoś jest tu rozpuszczony) na poranne treningi. Za to będę musiała uprawiać jakiś inny sport, inaczej zacznę tyć w zastraszającym tempie. Na pewno będę zostawać na tańce po szkole, chcemy z Larą zatańczyć w duecie, a 1. maja otwierają basen osiedlowy, będę tam gościć prawie codziennie.

17 komentarzy:

  1. Marysiu, dzisiaj dostałam placement w tuż pod Austin! Cieszę się że będę mogła się nacieszyć Teksasem tak jak ty!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prima aprillis?:) jak niebto gratki!

      Usuń
    2. To nie prima aprilis :) jestem czytelniczka bloga Ani, wiec wiem :D
      Pozdrawiam

      Usuń
    3. Mam Facebooka, wyślę ci zaproszenie :) Widziałam cię już w grupie Exchange to the USA :)

      Usuń
  2. Twój adres e-mail jest aktualny ? ( ten z op.pl :) ) Nie pogniewałabyś się jakbym napisała wiadomość na e-mail ? :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Odrzucił mnie Twój lekceważący opis mowy trenera. Uważam, że miło by było docenić jego zwierzenia z trudnego dzieciństwa. Weź pod uwage że takie spotkania są organizowane żeby pomóc uczniom w wyborze drogi życiowej, przestrzegają przed złym wyborem i pokazują że da się zawsze wyjść na prostą.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojej, znowu ta sama narzekaczka. Co ci tak źle w tym życiu, że wchodzisz tu na bloga Marysi i tylko na nią narzekasz :( Taka młoda a taka jadowita. Pewnie polska szkoła ci szkodzi, z księdzem na czele.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tam, nie wiem jak Marysia, sądzę, że każda opinia jest dobra. Nawet ta zła. Każdy ma przecież prawo do swojego zdania, a szykanowanie go za to, że jest odmienny jak według mnie jest równie zły jak zwykły hejt. Co jak co, ale zdanie w stylu "pewnie polska szkoła ci szkodzi, z księdzem na czele" jest żałosna i spaczona. Ja osobiście dobrze czuję się w mojej szkole, NIE UCZY mnie ksiądz, a to, że teraz w mediach dużo się o nich mówi niezbyt pozytywnie to nie znaczy, że każdy duchowny jest zły. Żałośni są tacy ludzie jak ty, którzy żyją durnymi stereotypami. Przykro mi, że tacy WIEŚNIACY jeszcze żyją na polskiej ziemi ;) Oczywiście, polska szkoła ma okropny poziom nauczania, ale zwalanie wszystko na księży jest nie na miejscu.

      Usuń
    2. To blog Marysi i ma prawo pisać co chce, jeśli komuś się nie podoba nie jest zmuszony do czytania. Ale nie uważacie, że poprzez podzielenie się przemyśleniami na temat przeczytanego tekstu, opisanie dostrzeżonych niedociągnięć, blog może być lepszy albo się rozwinąć?

      Usuń
  5. Czyli nie tylko w polskiej szkole traci się czas ... eh

    OdpowiedzUsuń
  6. Tęsknisz za Polską?Jakiego masz I pohona?Wcześniejszym poście czytałam opis twojej książki jak dla mnie SUPER.Książka jest po Polsku?Jak możesz to odpisz,proszę.
    Pozdrawiam Gosia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ma I phone'a 6 ;)

      Usuń
    2. Aha,dzięki ja też go mam xD. Ale chce go sprzedac na OLX,bo nie lubię I'phonów.xD Tak lubię pisac xD

      Usuń
  7. Interesuje mnie troche akrobatyka, wie ktos jak jest po angielsku "gwiazda"?

    OdpowiedzUsuń

Drogi czytelniku,
tutaj możesz śmiało wyrazić swoją opinię. Jednak zanim to zrobisz, weź pod uwagę, że większość informacji na tym blogu to też opinie, takie same jak twoja. Nie musisz im wierzyć, nie muszą ci się podobać, ale musisz je szanować. Amen i zapraszam do komentowania :)