niedziela, 25 stycznia 2015

DZIEŃ 4 - Świat zwierzątek

Dzisiaj rano wybrałyśmy się z Jenn i z chłopcami do Farmers' Market - tak po angielsku nazywa się targ. Jeff w tym czasie spał, ponieważ pracował na nocną zmianę. Ulubionym śniadaniem Jenn są śniadaniowe taco z Tacodeli, sprzedawane również na tym targu, więc bardzo często wybieramy się tam w weekendy. (Zdjęcie mojego taco możecie zobaczyć na samym dole posta.) Obeszłyśmy targ dookoła, obejrzałyśmy wszystko, kupiłyśmy parę rzeczy. Sprzedawane są tam najróżniejsze domowe wyroby i rękodzieła: ręcznie malowane koszulki, biżuteria, świeże owoce i warzywa, mnóstwo jedzenia. Od jednego gościa kupiłyśmy jabłka z Teksasu, od innego drożdżówkę z czekoladą dla Colta. Odwiedziłyśmy stoisko z indyjskim jedzeniem, sprzedawca zachęcił nas do zdegustowania wszystkiego, a że nam posmakowało, to kupiłyśmy sos bakłażanowy, chlebki i chleb dyniowy. Niech was nie zmyli nazwa "chleb", wyglądało to bardziej jak naleśniki, zdjęcie możecie zobaczyć na dole posta :)

Następnie podjechałyśmy do galerii handlowej, która znajdowała się jakieś 300 metrów od targu, który odbywał się właśnie na parkingu owej galerii, ale Amerykanie w życiu by nie pomyśleli, żeby przebyć ten dystans pieszo. Trzeba zaparkować pod samymi drzwiami! Udałyśmy się do sklepu dziecięcego, ponieważ Jenn dostała maila z informacją, że tego dnia mieli promocję na artykuły szkolne, a akurat planowała kupić plecak dla Colta, który w tym roku rozpocznie zerówkę, czyli tzw. Kindergarten. To jeden z droższych sklepów, "ekskluzywnych", więc rzadko miewają przeceny. Pachnie tam jak w Ikei.






Następnie pojechałyśmy do sklepu zoologicznego po karmę dla psów. Kiedy weszłam do środka, oniemiałam pod wrażeniem wielkości pomieszczenia. Amerykanie mają świra (tak, to nie jest normalne) na punkcie zwierzątek, traktują je jak dzieci. Psa ma 99% moich znajomych, a 100% tych psów mieszka w domu. Uważają, że trzymanie psa na podwórku jest okrutne, wypuszczają je do ogrodu kilka razy dziennie na 2-3 minuty, aby załatwiły swoje potrzeby. Niektórzy zabierają psy ze sobą do restauracji (jeśli jest to dozwolone w danym lokalu, zazwyczaj nie jest) i zamawiają dla nich osobny posiłek, np. burgery i stek. Moim zdaniem to jest chore, ale co kraj to obyczaj, niech sobie robią co chcą. W sklepie zoologicznym można było dostać milion smyczy z różnymi wzorkami, ubranka w różnych kolorach, wzorach, rozmiarach i na różne okazje, bombonierki, torty i ciasteczka dla psów, suszone mięso kangura oraz miliony dziwactw. Wybór karmy był gigantyczny, część jedzenia trzymano w specjalnych lodówkach takich jak nabiał w sklepie spożywczym. W oddzielonej bramkami części sklepu odbywało się tresowanie psów oraz psie porady, za ścianą znajdowało się psie spa. Na jednej z półek wypatrzyłam takie oto dziwactwa:
wózek oraz schody dla psa

schody do wchodzenia na łóżko oraz deska do schodzenia z bagażnika
A oto reszta psich dziwactw i pozostałe zdjęcia ze sklepu zoologicznego:
Colt i Liam wybierają przekąski dla psów, w tle widać ubranka.

przykłady przekąsek

wyżej wspomniane lodówki
zakochałam się w tym chomiku, cały czas do mnie podchodził i prosił "weź mnie do domu"

Papuga Nimfa za 169.99$

Papużki faliste


Przy wejściu do sklepu zuchenka z tatą sprzedawali ciasteczka (nie obyło się bez zdjęcia, w końcu jest to coś typowo amerykańskiego). W ten sposób zuchy zarabiają na wyjazdy i biwaki, paczka kosztuje 4$. Chętnie bym ich wsparła, jednak wczoraj w szkole już kupiłam paczkę czekoladowych miętusów oraz "tagalongs" - ciastek karmelowych z masłem orzechowym od jednej z moich koleżanek, która jest harcerką, więc wystarczy mi słodyczy :)

kupiłam czwarte i szóste od lewej
Po powrocie do domu zabraliśmy się za odgracanie garażu, sporo rzeczy, których nie potrzebujemy, zawiozłyśmy wieczorem do Goodwill, czyli miejsca, gdzie przywozi się różne graty, a oni to później rozdają lub tanio sprzedają. Myślałam, że będzie się to prezentowało bardziej okazale, jednak zastaliśmy ciężarówkę i mały barak:

Podsumowanie dnia:

Sport: 
sobotnie lenistwo

Jedzenie:
śniadanie: bezglutenowe śniadaniowe taco kupione na targu, nie pamiętam za bardzo, co w nim było, ale na pewno, cebula, jajko, jakaś fasola i coś zielonego, może szpinak
lunch: Cranberry Salad z Culver's i mała waniliowa CocaCola z Sonic. Od zawsze chciałam spróbować tej Coli, była całkiem niezła, ale mnie nie zaskoczyła.
przekąska: 1/3 sałatki wyżej wspomnianej, ponieważ jej nie dokończyłam, orzechy hawajskie, kawałek bekonu, 1/3 jabłka
kolacja: indyjskie jedzenie: sos bakłażanowy, chleb z nadzieniem dyniowym, zwykły chleb (czy coś w tym stylu, kupiłyśmy to wszystko rano na targu). Wszystko to było piekielnie ostre, taka już jest kuchnia indyjska, ale i tak bardzo mi smakowało.

Ocena:
4

Zdjęcia jedzenia z wczoraj oraz z dzisiaj:







porcja dwuosobowa: dla mnie i dla Jenn

10 komentarzy:

  1. Od zawsze chciałam spróbować taco :) Świetny post!

    zapraszam: internetowekartki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow, mam paupugę nimfę, ale nie kosztowała 600 zł. xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj, ale się uśmiałam...ten wózek dla pudelka, hahahaha. Szkoda, że nie ma zdjęć z targu

    OdpowiedzUsuń
  4. Faktycznie przytyłaś. Masz takie pulchne policzki.

    OdpowiedzUsuń
  5. Heyy Marysia! Błagam powiedz mi gdzie oglądałaś odcinki dance moms bo skończyłam oglądać te po polsku na TVN player i nic sie więcej nie pojawia, a jeszcze 2 dni i już dłużej nie wytrzymam! UZALEŻNIŁAM SIE!
    Dziękuje ci z góry za odpowiedź!
    KC <33

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak masz cyfrowy polsat lub nc+ to jest 3 sezon po polsku na kanale lifetime, a jak nie masz (tak jak ja :( ) to musisz po angielsku na internecie wpisz w google dance moms free project czy jakoś tak i będziesz miec wszystkie sezony :)

      Usuń
  6. Czy jakbyś chciała kupić tego chomika to mogłabyś czy wymieńcy nie mogą?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mogłabym, ale to duży obowiązek, poza tym miałam już chomika, na początku było super, ale jednak trzymanie zwierzęcia w domu dużo wymaga

      Usuń
  7. bardziej chore jest trzymanie na lancuchach psow, i patrzenie jak przez lata dziczeją. Sa tez duzo gorsze przypadki jak np znecanie sie, wyrzucanie w lesie, przywiazywanie do drzewa. psy i koty maja w Polsce bardzo zle. Chore to jest ale u nas. Amerykanie je rozpieszczaja ale za tym idzie szacunek do zwierzecia jako istoty która też czuje. Tak samo jak czuje strach, zimno, głód, moze odczuwać radosc, przywiazanie do wlasciciela (i w drugą stronę).Stosunek do zwierzat duzo mówi o ludziach...

    OdpowiedzUsuń

Drogi czytelniku,
tutaj możesz śmiało wyrazić swoją opinię. Jednak zanim to zrobisz, weź pod uwagę, że większość informacji na tym blogu to też opinie, takie same jak twoja. Nie musisz im wierzyć, nie muszą ci się podobać, ale musisz je szanować. Amen i zapraszam do komentowania :)