niedziela, 22 lutego 2015

Chiński Nowy Rok i urodziny Liama

Wczoraj pojechaliśmy do Chinatown w Austin na celebrację Chińskiego Nowego Roku. Na scenie tańczono chińskie tańce i śpiewano chińskie piosenki. Policja, straż pożarna i pogotowie pokazywały dzieciom swoje samochody, motocykle, opowiadali o pracy, Colt wsiadł nawet na policyjnego konia. Widzieliśmy tańce smoków, a Liam dał jednemu z nich dolara na szczęście. Wystrzelono coś w rodzaju diabełków, wybuchy były strasznie głośne a dym śmierdział potwornie - według tradycji odstrasza to złe duchy na cały rok. Chiński Nowy Rok jest świętem ruchomym i zależy od faz księżyca, tym razem wypadł w czwartek 19 lutego, jednak za rok odbędzie się kiedy indziej.

Dodaj napis



smok kłania się prezydentowi Austin

Na lunch poszliśmy do chińskiej restauracji, obsłużono nas nieporównywalnie lepiej niż w Ani Mru Mru, za to akcent kelnerki dorównywał kabaretowemu. Zamówiłam krewetki z orzechami włoskimi, były pyszne:


Po południu odbyła się impreza urodzinowa Liama, który od czwartku ma dwa latka. Zjechała się cała rodzina i przyjaciele, zrobiliśmy sobie zdjęcie:


Tort prezentował się całkiem ładnie, za to w kwestii smaku okazał się katastrofą. Podobnie jak cała reszta amerykańskich tortów, jakich miałam nieprzyjemność spróbować. Wszystkie smakują dokładnie tak samo, wyglądają dokładnie tak samo i mają dokładnie takie samo nadzienie: cream cheese zmiksowany z cukrem. Różnią się tylko ilością warstw (dwie lub trzy) oraz kolorem barwnika w cieście. Są niedobre, pieczone z proszku z kartonu, wystarczy dodać wody i voila. Jenn była bardzo podekscytowana, że tort tym razem jest truskawkowy, ja też się cieszyłam, ale kiedy go spróbowałam, to nie było w nim nic, co przywodziłoby na myśl truskawki. Nawet kolor nie był zbyt truskawkowy. Był po prostu różowy. Goście zachwalali go kiedy Jenn powiedziała, że zamówiła tort u tej samej babki co zazwyczaj, która piecze świetne torty. Nie wiem, jak to coś może im smakować. Nie chodzi o to, że tort jest niedobry. Jest po prostu czymś słodkim, tak jak cukier. Nie znam nikogo, kto by jadł po prostu cukier.

Na zewnątrz... 
...wewnątrz
A teraz porównajcie z tortem mojej babci.

Opowiadałam wszystkim o Polsce (wychwalając nasze torty, nawet zdjęcia im pokazałam, szczęki im opadły). Kiedy przeszliśmy do tematu słodyczy, bardzo chcieli ich spróbować, a że mieliśmy w szafie z jedzeniem jeszcze to, co dałam hostom na Święta (nie są fanami słodyczy, prawie ich nie jedzą), to przystąpiliśmy do degustacji. Większość im posmakowała, ale szokiem okazały się Delicje, które nie przypadły do gustu paru osobom niemogącym zrozumieć, jak można jeść ciastko i galaretkę jednocześnie. Nie rozumiem tego nrodu, ale pomińmy to.

Obejrzeliśmy ten oto filmik na YouTube, który polecam:
www.youtube.com/watch?v=iQWtZd8jM3g

W ramach atrakcji dla dzieci Jenn wypożyczyła owo coś

6 komentarzy:

  1. Tort twojej babci wyglada suuuuper smacznie :-) Powinnas upiec im podobny, zeby przekonali sie, jak powinny smakowac prawdziwe torty ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no i po co ma im piec, skoro smaki mają wypaczone, gdzie nawet Nasze Cudowne Polskie Delicje im nie smakują

      Usuń
  2. Czy na tym zdjęciu jest gdzieś Jenn?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest na dole przy host cioci, tej w bluzce w paski.

      Usuń
  3. Jak ty robisz te buraki w kostce?

    OdpowiedzUsuń

Drogi czytelniku,
tutaj możesz śmiało wyrazić swoją opinię. Jednak zanim to zrobisz, weź pod uwagę, że większość informacji na tym blogu to też opinie, takie same jak twoja. Nie musisz im wierzyć, nie muszą ci się podobać, ale musisz je szanować. Amen i zapraszam do komentowania :)