czwartek, 19 lutego 2015

W wampirzym lesie

Po nadrobieniu zaległego odcinka Dance Moms zmusiłam się do ruszenia sadła sprzed telewizora, zabrałam klucze oraz telefon, uruchomiłam aplikację RunKeeper i wybrałam się na jogging. Pogoda dopisywała, 16 stopni + słoneczko = idealne warunki do biegania. Udałam się w kierunku wampirzego lasu, który wyrasta na teoretycznie bagnistym terenie za naszym osiedlem. Pojęcie "bagno" w pustynnym Teksasie niekoniecznie ma cokolwiek wspólnego z błotem i mokradłami, w których można utopić buty. Jest to raczej teren pokryty prawdziwą (!) zieloną (!!) trawą (!!!), gdzieniegdzie można natknąć się na wodę. W tym przypadku był to miniaturowy strumyk.

Odkryłam to miejsce jakiś czas temu, ale nie chciałam się zapuszczać między drzewa w obawie przed wężami, ruchomymi piaskami, zgubieniem się i błotem. Przede wszystkim błotem, ponieważ tak się złożyło, że tamte dni obfitowały w deszcz. Jednak dziś było sucho, do tego zauważyłam ludzi między drzewami, ludzi z dziećmi, na rowerach. Telefon ubezpieczał mnie przed zgubieniem drogi, pal licho węże, wyruszyłam wgłąb lasu. 

Kiedy przechodziłam po pniu drzewa nad strumykiem, czułam się jak w książce "Most do Terabitchi". Magiczna kraina dziczy i natury, perfekcyjne miejsce na odpoczynek od cywilizacji, identycznych domków jeden na drugim i wszechobecnych samochodów. Nie natknęłam się na chatkę czarownicy jak Jaś i Małgosia, za to odkryłam coś równie niespodziewanego.

Przez las prowadziła pomarańczowa żwirowa ścieżka, w oddali ujrzałam panią z psem oraz ponownie rodzinkę rowerzystów. Skierowałam się w przeciwną stronę (pies był lekko szalony, nie lubię psów, tym bardziej takich bez smyczy, które przywodzą na myśl głodne kojoty zarażone wścieklizną), ścieżka szybko doprowadziła mnie do basenu i placu zabaw. Dotarłam do sąsiedniej dzielnicy, w której kiedyś mieszkali hości.

Nie zagłębiałam się w nią, ponieważ byłam zmęczona. Na pewno kiedyś tam wrócę, aby przyjrzeć się okolicy innej niż moja. Wróciłam na żwirową ścieżkę i dotarłam do przeciwnego jej końca (pani z kojotem zdążyła się ewakuować). Zawiodłam się, ponieważ zajęło mi to zdecydowanie za mało czasu, jednak po drodze odkryłam wydeptany szlak prowadzący wgłąb wampirzego lasu. Postanowiłam zaryzykować i pobiegłam przed siebie, aby odkryć kolejne piękne miejsca.

Nie ma nic lepszego niż jogging przez las, w lutym, kiedy jest szesnaście stopni, a trawa lśni soczystą zielenią. Szlak zataczał stosunkowo krótką pętlę, kiedy dotarłam z powrotem do pnia nad strumykiem, przysiadłam na nim i odpoczęłam. Rodzinka rowerzystów przemknęła w oddali po raz trzeci, uśmiechnęłam się obserwując ich. Po raz pierwszy odkąd tu jestem zauważyłam ludzi na rowerach. Jedynie w weekendy, kiedy wybieramy się do Austin, widuję kolarzy na drodze, poza tym tylko dzieci mają rowery, niestety niezbyt często robią z nich użytek. A jednak znaleźli się dorośli cywile posiadający rowery. Oby tak dalej, Ameryko!


domy w oddali...



pień nad strumykiem


12 komentarzy:

  1. Świetnie to wygląda!!! Zazdroszczę pogody i tego super parku:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Marysiu, biegasz w jakimś specjalnym stroju do biegania czy zwykłe ubrania? I w jakich butach biegasz? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W normalnych ubraniach.
      W Pumach do biegania, w których chodzę na co dzień, bo są wygodne.

      Usuń
  3. Marysia, jesteś wspaniała. Niedawno odkryłam twojego bloga, zaczęłam czytać od początku i uważam, że to jeden z najlepszych blogów jakie widziałam, masz bardzo interesujące życie.Twoje filmiki o akrobatyce bardzo mi pomogły, bo w moim mieście nie ma żadnych zajęć tego typu. Podziwiam twoją organizację czasu, mogłabyś dodać o tym post :D (chyba, że już takowy jest, a ja nie czytałam,bo jestem dopiero na sierpiu) Szkoła, gimnastyka, pisanie bloga, bieganie, książki (chyba nadal piszesz i czytasz), angielski opanowany w stopniu wow, wow, wow, zdrowe żywienie i pewnie masa innych rzeczy... Trzymam za ciebie kciuki :D

    OdpowiedzUsuń
  4. skoro masz już 18 lat to powinnaś uaktualnić swój profil :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam pytanko: jak wygrywałaś konkursy na lubimyczytać.pl to po jakim czasie od zakończenia konkursu, dostawałaś info. że wygrałaś? ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam pytanko: jak wygrywałaś konkursy na lubimyczytać.pl to po jakim czasie od zakończenia konkursu, dostawałaś info. że wygrałaś? ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. Strasznie się cieszę,że znalazłam Twojego bloga!bo od tego zaczęło się moje zafascynowanie wymianą do USA.W jeden dzień przeczytałam całego bloga i jestem pod wrażeniem.Obecnie rozmawiam z rodzicami na ten temat i planuję w przyszłości wyjechać na taką wymianę.Teraz mam 16 lat i chodzę do 3 gimnazjum,mam zamiar wyjechać na drugą klasę liceum,ponieważ uważam że to najlepszy czas.Skupię się na nauce języku i mam nadzieje że uda mi się spełnić moje marzenie i znaleźć się w USA na rok :)
    Strasznie fajnie,że tak wszystko opisujesz i dziękuję,bo jeśli moje największe marzenie się spełni to będę ci wdzięczna do końca żyia haha
    Ola :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak jak Ola zainteresowała mnie wymiana do USA jednak mam tylko 13 lat i w tym wieku raczej nie wybieram sie sama za granicę :D Kiedyś na pewno ;) Co do tego lasu jest naprawdę piękny. Rzeczywiście jak z tej książki.

    OdpowiedzUsuń

Drogi czytelniku,
tutaj możesz śmiało wyrazić swoją opinię. Jednak zanim to zrobisz, weź pod uwagę, że większość informacji na tym blogu to też opinie, takie same jak twoja. Nie musisz im wierzyć, nie muszą ci się podobać, ale musisz je szanować. Amen i zapraszam do komentowania :)