piątek, 6 lutego 2015

DZIEŃ 15 - Psychologicznie o odchudzaniu

Dziś po szkole mieliśmy mieć turniej tenisa na naszych kortach, drużyna przeciwników miała do nas przyjechać i o 16:00 powinny rozpocząć się mecze. O 17:00, po godzinie uderzania, trenerka powiedziała, że przeciwnicy nie przyjadą i że odwołano turniej. Także rozegraliśmy mecze między sobą i godzinę później wróciliśmy do domu. Dzięki temu, że wszyscy przyszli i że dobrze się spisaliśmy, trenerka odwołała jutrzejszy poranny trening, więc mogę się wyspać. Hurra! Mam tyle do zrobienia, zaległości w filmikach na "Ameryce oczami nastolatki" są ogromne, stos książek czekających na przeczytanie rośnie. Na angielskim zrobiłam listę zadań, które muszę wykonać w najbliższych dniach, wyszło mi prawie trzydzieści punktów. Ostatnio wracam do domu wieczorami i nie mam czasu na wszystko, więc muszę się lepiej zorganizować. Codziennie przekonuję się, że zdumiewająco wiele można zdziałać w szkole.

Na psychologii trwają cyrki z zastępstwami, nasz sub (czyli substitute teacher) albo zrezygnował albo go zwolnili, więc codziennie mamy innego suba. Oglądamy różne filmy dokumentalne o myśleniu, bardzo dużo dowiedziałam się o odchudzaniu i jedzeniu (perfekcyjnie wstrzelili się w czasie!). Wszystko jest regulowane przez hormony oraz przez najbardziej prymitywne części mózgu, więc ciężko jest walczyć z głodem i pragnieniem słodyczy, ponieważ za racjonalne decyzje odpowiada najnowsza część mózgu (prefrontal cortex), a połączenie między nowymi a starymi częściami jest stosunkowo kiepskie.

Dowiedziałam się także (w sumie już to wiedziałam, ale nie aż tak dokładnie), że człowiek ma ok. 40 miliardów komórek tłuszczowych, połowa z nich znajduje się pod skórą. Gdy tyjemy, komórki puchną a następnie mnożą się, najbardziej otyli mogą mieć ich nawet 75 miliardów. Jednak gdy chudniemy, ich liczba nigdy już nie maleje. Do tego gdy gdy już schudniemy, to aby utrzymać wagę musimy jeść mniej niż przed utyciem, kiedy ważyliśmy tyle samo. Ciało podczas diety przestawia się na tryb oszczędzania energii i spala mniej kalorii, a więcej odkłada na ciężkie czasy i "epokę lodowcową". Cytat z książki: "Who said life is fair?"

Tak więc muszę wzmacniać połączenia mózgowe, aby racjonalne decyzje górowały nad prymitywnymi zachowaniami ukształtowanymi u naszych przodków w celu przetrwania. Kiedy stara część mózgu krzyknie "Zjedz tego batona, cukier i tłuszcz uratują ci życie w czasach kryzysu!", muszę zmusić nową część mózgu do pracy i dać starej do zrozumienia, że czasy kryzysu nigdy nie nadejdą.

Koniec pouczającej gadki, czas brać się do roboty!

Podsumowanie dnia:

Sport: 
tenis - 2 godziny

Jedzenie:
śniadanie: jogurt z płatkami owsianymi, cynamonowym musli, malinami i bananem
lunch: najlepsza sałatka świata (wszystkie koleżanki w szkole mi to powiedziały xD) szpinak, sałata, papryka, awokado, marchewka, migdały, krewetki, szczypiorek, buraki
przekąska: kanapka z masłem orzechowym i jabłko
dinner: ryż, kukurydza i brokuły

Ocena:
5+

Zdjęcia jedzenia:




7 komentarzy:

  1. Czy dieta ale bez ćwiczeń da efekty? Mam chorą nogę i od prawie roku nie mogę biegać, a od sierpnia nie mogę prawie chodzić (jak już muszę to silne przeciwbólowe i kule). Wiadomo, przez ten czas trochę kg mi przybyło.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak mozesz to polecam brzuszki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Marysiu, analizując twoje posiłki,myślę, że przy takiej diecie nie schudniesz, a w najlepszym wypadku co najwyżej nie przytyjesz. Powód: za mała ilość białka, a praktycznie jego brak. Białko jest niezbędne, żeby podkręcić metabolizm, żeby ci się nie chciało jeść i żebyś przy zbyt małej ilości kalorii nie spaliła mięśni zamiast tłuszczu, a jak nie ma mięśni to i nie ma spalania. Przy takich proporcjach węglowodanów jakie spożywasz, czyli w ostatnim dniu prawie 100% nie dziwi, że tak łatwo ulegasz wszystkim pokusom i odpuszczasz dietę w weekendy. Jest też tak, że wiele ludzi nie potrafi odróżnić, że ma głód białka, po prostu cały czas "coś by zjedli" i z reguły zamiast zjeść porządny kotlet to wcinają słodycze, które zaspokajają głód wszystkiego, tyle że na chwilę + wyrzuty sumienia gratis.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co jeśli ktoś jest np. wegetarianką i nie może zjeść takiego "porządnego kotleta"? Co można zjeść zamiast tego, aby dostarczyć sobie takiej samej lub podobnej ilości białka?

      Usuń
    2. Polecam jeść sporo jogurtów, kanapki z serem, jajka i oczywiście także dużo ryb! Zawierają białko oraz są bardzo pyszne i zdrowe :) Nie warto też przesadzać z tym białkiem.
      Klaudia

      Usuń
    3. Co do białka to się zgadzam. Podczas mojej diety codziennie na śniadanie jadłam "sałatkę"(serek wiejski(białko), pomidor, ogórek, cebula) to wszystko jeszcze sobie doprawiałam i było pyszne. Po takim śniadaniu przez długi czas mogłabym nic nie jeść, później lekki obiad najczęściej mięso lub ryba i na kolacje jogurt + jabłko. Natomiast wcześniej przed tą dietą nie jadłam prawie w ogóle białka i cały czas chodziłam głodna oraz ciągle podjadałam. Mam nawet książkę na temat diety białkowej, niestety nie pamiętam tytułu. Każdemu polecam taki styl diety :)

      Usuń
  4. To tak jak w mojej szkole z tymi zawodami tylko my mieliśmy mieć zawody w siatkówkę.
    Hah :**

    OdpowiedzUsuń

Drogi czytelniku,
tutaj możesz śmiało wyrazić swoją opinię. Jednak zanim to zrobisz, weź pod uwagę, że większość informacji na tym blogu to też opinie, takie same jak twoja. Nie musisz im wierzyć, nie muszą ci się podobać, ale musisz je szanować. Amen i zapraszam do komentowania :)