wtorek, 26 sierpnia 2014

Pierwszy dzień szkoły

Rano w szkole opuściłam kawałek pierwszej lekcji, bo musiałam się zarejestrować i wybrać przedmioty. Przy okzaji poznałam Laurę - wymieńca z Niemiec- i jej host rodzeńsrwo, stali za nami w kolejce. Z siostrą Laury - Morgan - mam matmę. Jeśli chodzi o przedmioty to poniżej dodam listę tego, co wybrałam, według kolejności w jakiej mam te lekcje.

Ogólnie w USA ma się te same lekcje codziennie. Szkoła zaczyna się o 8:50 i kończy o 16:00. Każda przerwa trwa 5 minut, z wyjątkiem lunchu, a że moja szkoła ma kilka budynków, między którymi trzeba się przemieszczać, to ten czas ledwo wystarcza na dojście do klasy. To jedna z rzeczy, które bym zmieniła w Amerykańskiej szkole, bo nie ma czasu nawet iść do łazienki -,-

Po drugie każdą lekcję ma się z innymi ludźmi, a każdy uczeń ma indywidualnie dopasowany plan lekcji i sam wybiera przedmioty, których będzie się uczył. Czasem ma się z góry narzucone, że trzeba wybrać matmę i angielski, albo coś w tym stylu, tylko że tutaj jest sporo odmian tych przedmiotów, np. z matmy można wybrać trygonometrię, statystyki... ja mam algebrę. Plan lekcji ustala się z szkolnym konsultantem, który jesyt odpowiednikiem polskiego wychowawcy.

1. US History -moja pierwsza lekcja. Nauczyciel jest podobno ulubieńcem w tej szkole, ale nie mogę jeszcze ocenić, czy lubię tą lekcję, bo dzisiaj przyszłam na sam koniec.

2. Theatre Arts - czyli po prostu aktorstwo. Dzisiaj robiliśmy ćwiczenia na kreatywność i graliśmy w różne gry. Ogólnie uwielbiam tąnlekcję, choć miałam ją tylko raz xD ale nauczyciel jest świetny i dawno nie śmiałam się tyle, co na tej lekcji.  w ogóle nauczyciele tutaj są bardzo wyluzowani, są jak przyjaciele, opowiadają o swoim życiu, zwierzętach, dzieciach, wakacjach itp. Nie wyobrażam sobie tego w Polsce, a już na pewno nie w tym stopniu. Niektórzy mają na biurkach zdjęcia z rodziną, ze ślubu i takie tam.

3. Psychology - kolejna lekcja, którą ubóstwiam. Nauczycielka odlotowa, dzisiaj robiliśmy quiz, co wiemy o ludzkim mózgu. Dowiedziałam się bardzo dużo, np. to nieprawda, że ktoś jest wzeokowcem, słuchowcem itp. - sposób nauki zależy od przedmiotu. Albo to nieprawda, że po cukrze dzieci są pobudzone, że jedna z półkul mózgowyxh dominuje, oraz wiele innych ciekawostek.

Potem mam lunch 35 minut, mogę kupić go w szkole za 2,5$ albo przynieść z domu. Wybieram drugą opcję, bo lunch w szkole nie wugląda apetycznie, poza tym jest drogi i jest go mało. Mamy ogromną stołówkę, ale mimo to są trzy lunche, jeden po drugim, ja mam lunch B, czyli drugi, bo w szkole jest 2500 uczniów i nie pomieścilibyśmy się jednocześnie. Stoliki są też na dworze, ale jest tak gorąco, że nie da się tam jeść, choć są tacy, którzy to robią XD

4. Algebra 2 - dzisiaj mieliśmy zastępstwo z nauczycielem, którego wszyscy się bali, bo był taki... wojskowy xD To chyba najlepsze określenie. Dał nam kartki z zadaniami i takie z informacjami od nauczyciela, potem wyjaśnił matmę z tej lekcji i dał zadanie na kartkach, które mamy mu oddać jutro. W USA uczniowie nie boją się powiedzieć, że czegoś nie rozumieją, nawet jeśli nauczycel jest średnio przyjaznyz. Dużo osób prosiło o wyjaśnieania, a on wyjaśniał.

5. Anatomy and Physiology - budowa ludzkiego ciała, praca w laboratorium szkolnym itp.  Nauczycielka fantastyczna, będzie nam wysyłać sms z przypomnieniami o zadaniach i testach. Podobno będziemy oglądać prawdziwe ludzkie kości i kroić koty. Odlot. Do tego nie siedzimy w ławkach, a przy stołach czteroosobowych, a w innych klasach przy jednoosobowych ławkach z nieruchomym krzesłem. Wygodniejsze i ładniejsze niż w Polsce. A o tablicach z kredą zapomniano tu już daaaawno temu.

6. English 3 - nuda, coś jak polski w naszych szkołach, tyle że ksiązki ciekawsze, bez masy bzdur wlatujących jednym uchem, wylatujących drugim i miły nauczyciel. Da się znieść. Ale nie wubrałabym tej klasy, gdyby nie była narzucona. Mimo to jest spoko, przynajmniej na razie, póki nie ma zadania domowego.

7. Business Information Management - brzmi jak coś dla mnie, ale zawiodłam się. Chciałam się uczyć biznesu, a tu babka gada o obsłudze microsoft office i pisaniu na klawiaturze wszystkimi palcamo. Nie no, dalej od biznesu to tylko oswajanie tygrysów. Jutro rano pędzę do konsultantki i mam zamiar zamienić tą klasę na tańce. Word i Excel mnie nie obchodzą, a na klawiaturze umiem już pisać wszystkimi palcami, sama się nauczyłam.

20 komentarzy:

  1. Nie no, Marysiu, bosko XD Krojenie kotów, i Exel na Biznesie, a ja myślałam, że wieczne kolorowanie w paint'cie w szkole na polskiej informatyce to przesada :D Nie żeby coś, nie rzucam się od razu do katowania biednych kiciusi, ale zdziwiłam się twoją reakcją (odlot). W sumie nic nie miałabym przeciwko żabie czy innym, ale kotki? ;C Nie wytrzymałabym tego, a gdybym pojechała, Biola też, by się pojawiła u mnie w planie. Fajnie, że ci się podoba ;) 3maj się :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krojenie kotkow tez mi sie nie podoba...:C ale poza tym odlot !!C:

      Usuń
    2. A mi sie podoba, trzeba zobaczyć co w takim siedzi, a nie tylko kici kici

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Execel na biznesie hahaha :D też bym na Twoim miejscu zmieniła ten biznes na co innego. Trzymaj się i udanego pobytu w Stanach :) Przy okazji zapraszam na mojego bloga (umieszczam tam swoje autorskie teksty np. wiersze): http://yanapisze.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Krojenie kociaków?! To straszne :o

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie takie straszne na medycynie kroi się zwłoki

      Usuń
  5. może napiszesz posta o tych ciekawostkach z psychology? :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Możesz wybrać nawet tańce? Boże jak ja ci bardzo zazdroszczę ;(
    Poza tym dziękuje, że tak często piszesz, jak czytam blogi innych wymieńców to piszą raz na parę miesięcy albo w ogóle.
    Jesteś najlepsza!! <3 i czekam na jakieś zdjęcia i filmiki (ten z ubraniami też!)
    Powodzenia w szkole!

    OdpowiedzUsuń
  7. Mhm.. Tak, rzeczywiście, krojenie kotów to odlot... " Tego nie ma w polskich szkołach" -_-

    OdpowiedzUsuń
  8. A może "Odlot" było w domniemaniu sarkastycznym ? Albo takim, że jest to niepojęte co się robi w tamtejszych szkołach ? ^^ Masakra też nie jest pojęciem pozytywnym a jednak ludzie go używają w innym celu czasem :) Btw. Świetny wpis :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie chcę nikogo krytykować, ale niektórzy prezentują tutaj dosyć ciekawe spojrzenie na kwestie moralności - pokroić kota, to zbrodnia, ale pokroić przykładowo gryzonia, to już nic takiego, a przecież taki gryzoń jest takim samym ssakiem, jak kot, czy... człowiek. ;-) Zresztą, jeśliby tak na to patrzeć, to każdemu zwierzęciu należy się szacunek. Niestety nauka wymaga czasami poświęcania czegoś dla czegoś innego, ale warto przy tym zachować zdrowy rozsądek i trzeźwą ocenę sytuacji. Żeby było jasne - nie podejmuję się tutaj oceny samego krojenia kotów (to już każdy sam musi wedle własnego uznania ocenić, czy dla niego to jest ok, czy nie), lecz krytykuję pewien zbiór postaw zaprezentowany w komentarzach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację. A tak przy okazji super blog Marysiu ;**

      Usuń
  11. myślałam, że jesteś inna:( bardzo się zawiodłam:(

    OdpowiedzUsuń
  12. U was w szkole są cherlederki?

    OdpowiedzUsuń
  13. opisała świetnie szkołę, a wy i tak nie zwrócicie na to uwagi tylko uczepicie się kotków, dajcie jej spokój

    OdpowiedzUsuń

Drogi czytelniku,
tutaj możesz śmiało wyrazić swoją opinię. Jednak zanim to zrobisz, weź pod uwagę, że większość informacji na tym blogu to też opinie, takie same jak twoja. Nie musisz im wierzyć, nie muszą ci się podobać, ale musisz je szanować. Amen i zapraszam do komentowania :)