wtorek, 26 sierpnia 2014

Zakupów część druga

Wczoraj wieczoram nie napisałam bloga bo się zrobiło późno a chciałam się wyspać do szkoły, także dzisiaj nadrabiam zaległości :) Zacznę od posta opisującego wczorajszy dzień, dzisiejszy będzie w nowym poście.

Skończyłam nareszcie poszukiwania laptopa i kupiłam w internecie MacBooka za 300$. Jest "refurbished", czyli ktoś go używał i oddał do sklepu, a oni go tam naprawili i teraz sprzedają. Dokupiłam ubezpieczenie na rok za 50$ i myszkę, paczka powinna dojść w ciągu dwóch tygodni. Oby jak najszybciej, bo korzystanie z tabletu i wolnego laptopa host mamy bez polskich znaków mnie wykańcza. Zobaczę, jak będzie się ten sprzęt sprawował i jeśli będę zadowolona, to kupię iPhone'a w ten sam sposób.

Potem posprzątałam kawałek łazienki, bo umyłam sandały i miałam już szmatę pod ręką. Później odkurzyłam w pokoju, okazało się, że hości mają taki sam odkurzać jak ja w Polsce (Kirby) i zauważyłam, że brakuje jednego elementu i nie działa jak powinien, więc powiedziałam host tacie i ma zamówić części przez internet :D

Po południu pojechałyśmy z Maribelle, Samem i host mamą na zakupy do ogromnego sklepu, w którym mieli ciuchy różnych marek, kosmetyki, buty i akcesoria domowe. Za wszystko płaci się przy jedej kasie. Jakieś 95% ubrań było na przecenie kilkadziesiąt procent! Pojechałam tam z zamiarem kupienia szortów a skończyło się na wielkim worze ciuchów. Tu mają tyle fajnych ubrań, nie takich szmat jak u nas, i większość rzeczy które mi się podobały pasowało na mnie. W Polsce nie zdarza mi się to często, mam wrażenie że szyją tenubrania na jakichś mutantów, a nie ludzi. Pod warunkiem, że w ogóle znajdę jakieś, które mi się podobają. Natomiast tutaj weszłam do sklepu i na wejściu zobaczyłam jeansową kurtkę Levi's za 29$. Szukałam czegoś takiego w Polsce od ponad roku i albo znajdowałam same szute na mutanta, albo drogie jak nie wiadomo co. A tutaj proszę: wchodzę, widzę, mierzę i co? Szyta jak na miarę! Kupiłam tą kurtkę, 4 pary spodenek, 2 bluzki. Za 70$.

Wieczorem spakowałam się do szkoły i oglądałam Last Song z Kaeleigh a potem jakiegoś popularnego tutaj kabareciarza. Był genialny, dawno się tak nie śmiałam. Muszę sprawdzić jego nazwisko i wam podać, nakręcę też filmik z ciuchami, które kipiłam, ale to wszystko jak laptop mi dojdzie. Teraz zabieram się za pisanie posta z dzisiaj.


3 komentarze:

Drogi czytelniku,
tutaj możesz śmiało wyrazić swoją opinię. Jednak zanim to zrobisz, weź pod uwagę, że większość informacji na tym blogu to też opinie, takie same jak twoja. Nie musisz im wierzyć, nie muszą ci się podobać, ale musisz je szanować. Amen i zapraszam do komentowania :)