środa, 20 sierpnia 2014

W samolocie 2

Od ostatniego wpisu minęło kilka godzin, teraz siedzę w ostatnim samolocie i niedługo lądujemy. Korzystając z wlnego czasu opowiem wam, co się działo od miejsca w którym skończyłam pisać.

Pospałam godzinę, a raczej "półprzytomnie przehibernowałam", bo snem to na pewno nie było. Co chwila otwierałam oczy, i gdyby nie fakt, że nie pamiętam ułamka podróży, to mogłabym się założyć, że nie zasnęłam. Jednak po ściągnięciu z oczu opaski i wyjęciu zatyczek z uszu (tak, to też dawali w samolocie!) Przede mną leżało tajemnicze niemożliwe do zidentyfikowania pudełko. Po dacie przydatności wywnoekowałam, że to kolejny posiłek, ale nie byłam głodna, więc zostawiłam niespodziankę na później. Obejrzałam kilka odcinków Powodzenia Charlie xD a potem dostaliśmy kolejne jedzenie: lody czekoladowo-śmietankowe, kanapkę na gorąco i picie do wyboru.

Przylecieliśmy pół godziny przed czasem i całe szczęście, bo odprawa wizowa to istny koszmar. 95% stania w kolejce, reszta to rozmowa z pracownikami lotniska i robienie z sibie głupka. Najpierw stoi się przez godzinę w kolejce do sprawdzacza wiz i odcisków palców, który pyta was przy okazji, czy nie wwozicie czegoś zabronionego. Trwa to minutę. Potem odbiera się walozkę, staje w drugiej kolejce, już krótszej, ok. 10 minut do kolejnego sprawdzacza, który pyta was, czy nie wwozicie alkoholu, papierosów itp. To jest ten moment, kiedy nie nie należy się chwalić swoim angielskim xD Zwłaszcza jeśli wwozi się żóbrówkę dla host taty. Na pytanie "czy wwozisz alkohol?" odpowiedziałam "wwożę czekoladki dla hostów". No co, to prawda! Hahahaha! A jak mnie zapytał, ile wwożę kasy, to się poważnie zastanowiłam, wybąkałam jakąś kwotę i dla pewności przecyfrowałam ją facetowi, żeby utwierdzić go w przekonaniu, że mój angielski to dno i 7 metrów mułu. Poszło zgodznie z planem i nie przeszukiwali mi walizki, więc od razu nadałam ją ponownie i przeszłam pół lotniska w poszuoiwaniu mojego gate'u. Po drodze zaopatrzyłam się w karmelowe frappe z McCafe, nawiasem mówiąc ceny w przeliczeniu na złotówki były takie same jak w polsce. Potem czekałam przy gate'cie i wysłałam smsy rodzinie, że mnie nie porwano a samolot się nie rozbił xD

Mój samolot, którym lecę do Austin, jest malutki. Takim małym jeszcze nie leciałam: ma 2 rzędy siedzeń, po 2 siedzienia w każdym i jest bardzo krótki. Wylecieliśmy z godzinnym opóźnieniem, przed nami było 16 innych samolotów oczekujących na start na zachód. Na początku znowu "pospałam" godzinę, obudziłam się jak rozdawali ciastka i picie, co mnie bardzo zdziwiło, ponieważ na bilecie napisali, że nie będzie darmowego jedzenia. Kto wie, może mnie jeszcze skasują przy wyjściu :D

Wzięłam ciastka i wodę, otworzyłam także pudełko z poprzedniego samolotu, w którym były krakersy, pralinka czekoladowa, oliwki i jakaś pasta mięsno-musztardowa. Sami widzicie, że w samolocie po prostu nie da się być głodnym :) Zaraz będziemy lądować, nie wiem kiedy napiszę coś nowego, bo tablet doprowadza mnie do szewskiej pasji a komputera na razie nie mam. Się zobaczy, a do tego czasu bez odbioru. Na komentarze poodpowiadam w wolnym czasie, o ile taki znajdę w najbliższych dniach. Obym tylko nie miała jet lagu :)

Uaktualnienie z dzisiaj: nie mam jet lagu, wstalam o 7:30 - przed host siostrami :D

9 komentarzy:

  1. Heyo Marysia :D Pacząc na to co piszesz to podróż nie była taka zła a żarcie zjadliwe :D ( ja się takim nie mogłam pochwalić bo jak ja leciałam to smakowało jak plastik ) jak tylko będziesz mieć laptopa to żądam rozmowy na Skypaju, jasne :P Nie ma to jak przemycać żubrówkę :D w sumie nie wiedziałam że jest polska O.o

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę jak najszybciej kupić laptopa! Koniecznie poskajpujemy!

      Usuń
  2. Udanej wymiany 😉

    OdpowiedzUsuń
  3. Marysiu, twoim zdaniem miód jest zdrowy, czy niezdrowy, jeśli tak, to dlaczego ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdrowy, bo naturalny :-) choć w dzisiejszych czasach można kupić też sztuczny, ale to już co innego

      Usuń
  4. Hahaha Marysia przemycająca alkohol dobre :D
    Opisz w poście pierwsze spotkanie z hostami i całą rodzinką i ogólne wrażenia, jestem mega ciekawa :) bo w sumie będziesz z nimi żyła przez 10 miesięcy!
    Jak sprawa ze szkołą (z tymi przedmiotami) ?
    Jak tam oglądanie Dance Moms na żywo? :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Marysia, jeśli znajdziesz chwilkę, to czy mogłabyś napisać, jak się uczyłaś języka angielskiego i mniej więcej na jakim poziomie on jest? Sama się zastanawiam nad wymianą, ale nie wiem, czy sobie poradzę z językiem :(

    OdpowiedzUsuń
  6. Zazdroszcze ci ze jedziesz na wymiane

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale naprawdę przemycałaś alkohol? Nie bałaś się, że cię złapią?

    OdpowiedzUsuń

Drogi czytelniku,
tutaj możesz śmiało wyrazić swoją opinię. Jednak zanim to zrobisz, weź pod uwagę, że większość informacji na tym blogu to też opinie, takie same jak twoja. Nie musisz im wierzyć, nie muszą ci się podobać, ale musisz je szanować. Amen i zapraszam do komentowania :)