sobota, 20 września 2014

Noc filmowa u Jimin i Marty

Witajcie :)

Wczoraj nie napisałam bloga, gdyż wróciłam do domu o 23:00 i jeszcze musiałam posprzątać kuchnię (nawet nie pytajcie). Padłam na łóżko ledwo żywa, więc nadrabiam zaległości dziś rano :)

W szkole w każdy piątek mamy dzień tematyczny. Wczoraj był dzień turysty, setki osób w klapkach i skarpetach, hawajskich koszulach, naszyjnikach z kwiatów, kapeluszach i aparatach na szyi przemierzało szkolne korytarze. Niektórzy smarowali sobie kremem nosy na biało. Ja się nie przebieram, choć może kiedyś zacznę, z prostego powodu: limit wagi walizki. Przylatując do USA zabrałam jedynie najpotrzebniejsze rzeczy, więc nie mam nic, w co mogłabym się przebrać. Jednak sam widok tych wszystkich przebierańców jest rozweselający, tydzień temu był dzień kujona, wtedy to dopiero niektórzy mieli pomysły! Przebierają się nawet nauczyciele, zrobiłam sobie zdjęcie z panem od teatru :) Powiedziałam mu, że podoba mi się jego przebranie i zapytałam, czy mogę sobie zrobić z nim zdjęcie, a on na to "No jasne!". Tutejsi nauczyciele są bardzo wyluzowani, potrafią przegadać z nami sporą część lekcji (o ile mamy czas, nie zaniedbują nauki) na wszelkie tematy.
Z nauczycielem teatru :) Po lewej siedzi jeszcze jedna turystka.
Ja kompletnie zapomniałam o dniu turysty, dopiero w szkolnym autobusie koleżanki mi przypomniały. Bardzo dobrze się złożyło, ponieważ wzięłam do szkoły aparat i gdyby ktoś mnie zapytał, dlaczego strzelam fotki co sekundę, zawsze miałam gotową odpowiedź: "It's tourist day!". Porobiłam zdjęcia szkoły wewnątrz i na zewnątrz, tak się prezentuje Jack C. Hays High School:
szkolna stołówka (cafeteria)

Tak wyglądają korytarze. Jak w centrum handlowym!

Miejsce, gdzie jemy lunch na zewnątrz.

Panorama szkoły z lunchowego punktu widzenia.

Z Micaelą (w czerwonej koszulce) i Ashley.

Parking: część 1/3

W drodze z budynku A (na zdjęciu) do budynku D.

Budynek C.

Korytarz w budynku D, mniejsze nie istnieją.

Szkolny teatr, tutaj zazwyczaj odbywają się nasze lekcje.

Jedna z tablic w klasie do Anatomii.


Tak wygląda biurko nauczycielki anatomii. W innych klasach jest podobnie :)



To zdjęcie wisi na tablicy ogłoszeń w sali od anatomii.

Ławki w tejże oto klasie.

Nasze prace wykonywane na lekcjach przez 3 dni.

Lunch na zewnątrz po raz kolejny.

Sala gimnastyczna, zdjęcie kiepskie, ale robione przez szybę w drzwiach. Niestety nie mam tam lekcji, więc nie mogę wejść.

Klasa do tańca.



Instrukcja bezpieczeństwa, identyczna wisi w każdej klasie.




Na tańcach :) 

Kolejny przeciętny korytarz...

... i widok z owego korytarza... 
... oraz zejście na parter...

...który wygląda tak.

Szkolne autobusy.



Wnętrze school busa.

Możecie też zobaczyć drugą część parkingu :)
Po szkole nakręciłam dla was filmik właśnie na temat amerykańskiej szkoły, po skończeniu tego posta i zabieram się za montaż. O 18:00 poszłyśmy z Mirabelle do Jimin i Marty. Host mama pojechała na mecz futbolu, który odbywał się w jakiejś dalekiej szkole. Kaeleigh już tam była razem ze swoją drużyną taneczną, Sam i John są w Ohio. My nie chciałyśmy iść na mecz, to jest najnudniejsza rzecz na świecie, więc musiałyśmy iść do Jimin i Marty, ponieważ Lynne nie pozwoliła nam zostać samym w domu (czy ja naprawdę wyglądam na terrorystę?!). Zapytałam się jej, czy możemy zostać w domu trochę dłużej, ona na to nienawistnym tonem, co chcemy robić, odpowiadam, że chciałabym nakręcić nowy filmik, skoro mam aparat, a Lynne odparła gorzko: "No to nakręć go teraz!" i tak też zakończyła się nasza dyskusja. No cóż, nie każdy ma równo pod sufitem.

U Jimin i Marty było nawet fajnie :) Najpierw pojechałyśmy z ich host mamą w stronę centrum Kyle (nawet nie wiedziałam, że mamy jakieś centrum, hości nigdy nas tam nie zabrali, a jeśli już to przejazdem, i nawet nie wiedziałam, gdzie jestem). Zatrzymałyśmy się przy sklepie, w którym kupiłyśmy przekąski (= wszyscy kupili chipsy, oprócz mnie xD), oraz wypożyczyłyśmy filmy w maszynie wyglądającej jak bankomat. Potem wstąpiłyśmy do Sonic, amerykańskiej restauracji fast-food, która popularnością przebija McDonalda i resztę, i wróciłyśmy do domu.

Pierwszy film, który obejrzałyśmy, to "Transcendencja" z Johnnym Deppem, który sama wybrałam :) Bardzo mi się podobał, choć miałam lekki mętlik w głowie, narastający wraz z rozwojem akcji. Mimo to polecam film wszystkim. Później zaczęłyśmy oglądać "Captain America", ale nie mam pojęcia, o co tam chodziło, byłam strasznie zmęczona i chciałam iść do domu. Niestety Lynne wciąż tkwiła na meczu i nic nie wskazywało na jej powrót. W końcu Mary Jo - sąsiadka - dostała od niej telefon i dała mi słuchawkę. Lynne chciała nas wyciągnąć do Whataburger, jakiejś kolejnej fastfoodowni. W środku nocy!!! Zapytałam, czy nie możemy po prostu iść do domu, po chwili zgodziła się przysłać nam SMS z kodem do drzwi garażowych. Czekałyśmy na wiadomość chyba z 15 minut, po czym wyruszyłyśmy do domu, ledwo żywe. Przyszedł jeszcze jeden SMS, o treści "Macie jeszcze kuchnię do posprzątania". Normalnie zaczęłam się śmiać, jak to zobaczyłam. Sprzątanie kuchni (cały zlew zaschniętych naczyń!) o 11 w nocy!!! Stwierdziłam, że pójdę spać, wzięłam prysznic i poszłam jeszcze raz na dół, napić się wody. Mirabelle stała przy zlewie i zmywała ze łzami w oczach. Nie mogłam jej tak zostawić, musiałam jej pomóc. Wspólnie umyłyśmy naczynia, po czym wróciłam do pokoju i napisałam wiadomość do koordynatorki, ponieważ dalej tak być nie może.

11 komentarzy:

  1. Nie dziwię Ci się. Masz rok i powinnaś żyć na maxa w USA a nie lalką torturką, hmama powinna Cię choć trochę traktować ja córkę a przynajmniej hcorke ;) dobrze zrobiłaś. Mam nadzieje że będzie dobrze ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dobrze zrobilas.W koncu jestes w Ameryce tylko rok i powinnas zyc pelnia zycia a nie sluchac ciaglych narzekan twojej host mamy.Mimo wszystko nie przejmuj sie niczym i ciesz sie wspanialym czasem w Ameryce serdecznie cie pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam nadzieję, że zrobią coś z tym - najlepiej gdyby Ciebie i Mirabelle dali do innej rodziny. Brat, tata i siostra są w porządku ale zachowanie mamy? Traktuje Cię jak problem, nie macie kontaktu, a jak coś to pretensje albo rozkazy. Brak słów. Jesteście z dala od bliskich i macie kogoś takiego? Ja rozumiem, że nie każdy jest wylewny, ale bez przesady... I to zachowanie, ale też fakt, że musicie za siebie płacić. Ja mam wrażenie, że chcieli kogoś żeby pilnował zwierząt, brata czy domu kiedy ich nie będzie i kogoś, kto pozmywa naczynia... :/ mam nadzieję, że dla Ciebie i Mirabelle ten rok będzie o wiele lepszy niż jest teraz :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Może Leah przyjmie Ciebie i Mirabelle! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wtedy Madysia miała by super szczęście! Mega chciałabym, żeby trafił się jej ktoś super miły, opiekuńczy i troskliwy :)

      Usuń
  5. Marysiu wspaniałe zdjęcia!:) Te fotki powodują, że jeszcze bardziej zazdroszczę Ci pobytu w USA, ale host rodziny Ci nie zazdroszczę;( Wychodzi na to, że traktują Ciebie i Mirabele jak jakieś złodziejki, które nie można zostawić samych w domu bo coś gwizdniecie. I do tego jeszcze jako tania siła robocza do sprzątania na każde zawołanie. Biorąc Was pod opiekę chyba wiedzieli z czym wiąże się wymiana. Skoro już teraz na początku są takie problemy to co będzie z kolejnym miesiącami...Dobrze zrobiłaś, że napisałaś do koordynatorki:)

    OdpowiedzUsuń
  6. oooo ja cie! na to czekałam - mnóstwo fotek... szkoła, autobusy - wszystko wygląda jak z filmów! i w dodatku ta sala teatralna.... bajka! według mnie takie szkoły w Polsce powinny być, tacy nauczyciele, atmosfera i przedmioty, bo z tego co opowiadasz to tam mają o wiele lepiej. niby niższy poziom nauczania i bla bla, ale uczą się tego co ich interesuje, rzeczy przydatnych... u nas wszystko na raz, za dużo i na przymus... masakra.

    a co do twojej host mamy (chociaż nie wiem czy nawet należy jej się ta nazwa) to szkoda, że musiała ci się taka trafić... myślisz że mogą wam zmienić rodzinę? byłoby coś takiego możliwe? czy po prostu koordynatorka porozmawia z host rodzicami? w sumie zazdroszczę ci odwagi, ja bym się zastanawiała i zastanawiała, bo bałabym się napisać do koordynatorki, ponieważ wydaje mi się że host mama może za to się obrazić i zgrywać urażoną... może jeszcze będzie wymagać od was przeprosin xd ale oczywiście popieram cię, mam nadzieję, że coś z tym zrobią. szkoda że nie możecie posiedzieć w domu jak normalni ludzie, tylko musicie wyjść z domu bo same zostać nie możecie... przecież jesteście jej GOŚĆMI, z obcego kraju, a ona zachowuję się jakby w ogóle wam nie ufała.... tyle że jakoś sprzątać wam pozwala, a raczej nakazuje... dobrze Marysia że nie jesteś tam sama tylko z Mirabele.
    trzymajcie się, pozdrowienia dla Was!

    OdpowiedzUsuń
  7. Marysiu, dobrze zrobiłaś! Mam nadzieję, że Ciebie i Mirabelle uwolnią od tej rodziny! Może i host tato jest ok, ale powinien jakoś wpłynąć na hmamę. Wiadomo, że nie będą ci prawić luksusów, ale jeżeli podejmują decyzję, np. o pójściu d restauracji to powinni zapłacić, bo przecież w domu cię samej nie zostawią. Powinni jakoś podzielić obowiązki pomiędzy Ciebie, Mirabelle i Kaeleigh (nie wiem czy dobrze napisałam). Przecież podpisując papiery związane z wymianą powinni sie przygotować na koszta z nia związane, o szkoleniu nie wspomnę... Oby Ci się poukładało, trzymam kciuki! Całuję, Kasia:*

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo dobrze zrobiłaś! Nie wyobrażam sobie jak miałabyś spędzić tak cały rok. Koordynatorka pomoże ci, bo przecież jest od tego. Jeśli nie zmienią ci rodziny, host mama i tak nie będzie gorszza, bo bardziej sie chyba nie da, a jeżeli trafisz do innej dobrej rodziny, to wszytko bedzie super. Trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń
  9. Dobrze, że napisałaś do koordynatorki! :) Szkoda mi Mirabelle, bo nie znosi tego wszystkiego tak dobrze jak ty :)
    Marysiu mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze <3
    Proszę pozdrów ode mnie Mirabelle i powiedz jej ode mnie, żeby się tak tym wszystkim nie przejmowała bo wszyscy czytający bloga są pewni, że da sobie radę i, żeby była twarda :)
    Już nie mogę się doczekać kolejnego posta! Proszę daj znać jakby koordynatorka wam coś odpisała <3

    OdpowiedzUsuń
  10. I dobrze, że napisałaś do koordynatorki !
    Powinna was traktować jak rodzinę a nie jak tania służbę roboczą ;/
    Świetne zdjęcia, kochałam czytać to co się tam u ciebie dzieje, ale teraz mogę jeszcze to oglądać...
    BOSKO !

    OdpowiedzUsuń

Drogi czytelniku,
tutaj możesz śmiało wyrazić swoją opinię. Jednak zanim to zrobisz, weź pod uwagę, że większość informacji na tym blogu to też opinie, takie same jak twoja. Nie musisz im wierzyć, nie muszą ci się podobać, ale musisz je szanować. Amen i zapraszam do komentowania :)