Można było wykupić sobie dodatkowe opcje, wtedy fotograf robił uczniowi dodatkowe zdjęcia, które były wywoływane w różnych technikach i formatach. Amerykanie lubią wieszać na ścianach zdjęcia całych rodzin, często udają się w tym celu do fotografa. Moi hości nie mają czegoś takiego, natomiast nasza sąsiadka tak - na jej ścianie i na lodówce wiszą fotografie każdego członka rodziny, nawet tej dalszej, oraz zdjęcia znajomych. Aby zrobić sobie dodatkowe zdjęcia, trzeba było wypełnić formularz. Widziałam go u jednej osoby z mojej klasy, dziewczyna kupowała kilka dużych i małych zdjęć, cena: 39$. Tak troszkę drogo... Widziałam kilka przykładowych zdjęć, wcale nie były specjalnie piękne, tło było okropne, fotografie sztuczne i blade. Moim zdaniem lepiej zrobić zdjęcie własnym aparatem, efekt będzie o niebo lepszy, a do tego możemy wybrać tło i wykadrować jak nam się żywnie podoba. Nie wiem jak wy, ale ja na zdjęciach u fotografa (legitymacja, wiza, paszport itp.) wyglądam tragicznie. Problem polega na tym, że jeszcze nie widziałam Amerykanina z aparatem. Nigdy. Wszyscy pstrykają foty smartfonami. A jak przyniosłam aparat do szkoły, to zaczęli się nim tak zachwycać, jakbym przyniosła iPhone'a 6 przed premierą.
Cudowna poranna pogoda w Teksasie 25 września + jeden z kilku szkolnych parkingów. |
Lunch wyglądał dziś inaczej niż zwykle. Wszyscy exchange studenci oraz osoby przybywające do naszej szkoły z innych miast i stanów (które nie są Freshmenami - pierwszoroczniakami) zostały zaproszone na salę gimnastyczną na lunch fundowany przez szkołę. Jedzenie było zaskakująco smaczne :) Użyto przypraw. Kilku. Wow! Menu prezentowało się następująco: sałatka (kocham wszystkie sałatki <3) oraz coś, czego nigdy nie jadłam, a co było bardzo dobre, mimo że nie wyglądało specjalnie apetycznie. Nie wiem dokładnie, co to było, w każdym razie przypominało cienkie ciasto pizzy zwinięte w rulon jak naleśnik, wypełnione sosem pomidorowym z dodatkiem sera i pepperoni. Przypomniało mi smakiem polską bułkę drożdżową! Na deser dali nam ciasteczka z czekoladowymi groszkami.
Na spotkanie przyszło około 20 osób. Poznałam dziewczynę z wymiany, która przyjechała z Niemiec. Mieszka w tym samym mieście co ja, mamy w planach odwiedzenie się nawzajem. Może pojadę do niej rowerem w któryś weekend, jednak na razie mam plany na najbliższe dwa weekendy (w ten wyjazd z Leah, a za tydzień wycieczka do Dallas na jakiś festiwal na trzy dni). Ta Niemka powiedziała mi, że chce iść na próby do drużyny koszykarskiej w listopadzie, więc powiedziałam, że chętnie pójdę z nią. Granie w typowo amerykańskiej drużynie - to by było coś! Nigdy tak na prawdę nie grałam w koszykówkę, ale lubię ten sport i zastanawiałam się nad dołączeniem do drużyny już od jakiegoś czasu. Myślałam, że sezon właśnie trwa, a próby odbyły się na wiosnę, jednak na szczęście nie miałam racji. Zobaczymy, co z tego wyjdzie, na razie mam tyle spraw na głowie, że nie jestem w stanie nic przewidzieć.
Po szkole poszłam z Mirabelle na spotkanie Leo Club, czyli szkolnego klubu wolontariuszy, które odbyło się w stołówce, a nie w klasie, ze względu na dużą ilość uczestników. Kupiłyśmy nasze klubowe koszulki za 10$ i dostałyśmy plan akcji charytatywnych, które odbędą się w najbliższym czasie. Nie trzeba brać w nich udziału, jeśli się nie chce, każdy sam sobie wybiera akcje, w których będzie uczestniczyć. Ja i Mirabelle idziemy jutro w ramach klubu na kolejny mecz futbolu, znów będziemy sprzedawać jedzenie. Ser i sos chilli sprzed dwóch tygodni czekają na odgrzanie! Nie brzmi apetycznie, ale nie będę tego jeść :) Za to lubię pomagać przy sprzedaży jedzenia, ostatnio poznałam wiele fajnych osób.
Po odrobieniu masy zadania domowego poszłam pobiegać z Damonem, Mirabelle zrobiła nam zdjęcie:
Przy odrabianiu zadania z anatomii natrafiłam na stronę internetową z różnymi ciekawostkami, zachęcam do obczajenia: http://www.wisegeek.org
Marysiu, proszę o więcej zdjęć wszystkiego amerykańskiego
OdpowiedzUsuńhahaha ok!
Usuńsłodki pies;) psy hostów chcą biegać czy stawiają opory? Marysiu jaka Ty masz świetną figurę,aż zazdroszczę wytrwałości w bieganiu;)
OdpowiedzUsuńTe młodsze chcę biegać, więc tylko je biorę. A poza tym to dziękuję :)
UsuńNie ma płotów ? O.o
OdpowiedzUsuńnie ma xD są dopiero za domem, zrobię o tym filmik
UsuńMarysiu ile masz wzrostu ;) ? Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń170
UsuńA co to za brzuch na wierzchu?! (hahha) nie no żartuję :D Fajne zdjęcie ze słodziutkim pieskiem <3
OdpowiedzUsuńSwietne zdjecia Marysiu. Mam nadzieje ze dobrze sie bawisz w USA.Prosze powiedz kiedy bedzie kolejny filmik?
OdpowiedzUsuńPS. Sliczny piesek ;)
Pozdrawiam Twoja fanka Julia;)
filmik w ciągu najbliższych 7 dni
UsuńMoglabys byc modelka ! Taka figura <3 fajnie miec taka przygode w USA ! Co z twoja hmama ? Po tamtej romowie jest milsza ? :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam !
Hsot mama jest rówine orkopna jak pzredtem :( Ale przygoda jest fantastyczna, kocham szkołę w USA! A poza tym to dzięki :)
UsuńHej ! Wrzucisz filmik z saltem machowym???? Proszęę!!
OdpowiedzUsuńJak się go nauczę na ziemi to tak :) na razie umiem tylko na trampolinie
UsuńAle ten na trampolini e:)
UsuńMarysiu, a czy Twoja hsot mama w stosunku do soiwch dzeici też się tak okorpnie zachuwoje czy dla nich jest mlisza ?
OdpowiedzUsuńtak samo, może troszkę lepiej, ale i tak jest to dziwne
Usuń