sobota, 27 września 2014

Projekt: "siedem dni szkoły"

Pewnie część z was się zastanawia, o co chodzi w tytule mojego posta. Nie martwcie się, nikt nie chodził do szkoły przez siedem dni, nie przewiduję takich tortur! To po prostu mój nowy pomysł na filmiki youtubowe: mam w szkole siedem przedmiotów, więc nakręcę filmik o każdym z nich z osobna, aby podać wam jak najwięcej informacji, a następnie będę dodawać po jednym filmiku na YouTube (pewnie co dwa dni, zważając na brak czasu i wracanie do domu o 16:30). Co wy na to?

Dziś w szkole mieliśmy Advisory Schedule, czyli lekko zmieniony plan lekcji. Każda lekcja trwała "tylko" 45 minut zamiast 50, aby uskładać dodatkowe 45 minut na jeszcze jedną lekcję. Taki podział godzin wprowadzają zazwyczaj w piątki, kiedy chcą wyświetlić całej szkole jakiś filmik (np. instrukcje bezpieczeństwa w razie alarmu), przeprowadzić szkolenie dotyczące właśnie tych alarmów lub gdy ma się odbyć Pep Rally. Dziś było właśnie to ostatnie. Cała szkoła wylała się na stadion, wypełniając szczelnie trybuny po lewej stronie boiska. Przy wejściu rozdawali czerwone koszulki z napisem "Rebels" - tak nazywa się społeczność uczniów mojej szkoły, kto przyszedł w miarę szybko, ten się załapał. Ja dostałam koszulkę w rozmiarze L, spokojnie mogę jej użyć jako piżamy, taka jest wielka. No, może trochę przesadzam ;) Kupiłam sobie także szkolną czerwoną bandanę.

Gracze futbolu, do których była skierowana uroczystość, wbiegli jak szaleni na boisko w swoich czerwonych koszulkach z numerami, niektórzy nieśli na barana innych, w sumie było ich kilkadziesiąt (może 70?). Szkoła dopingowała im i zagrzewała do walki w wieczornym meczu przeciwko innej szkole z naszego miasta - Lehman High School, do której zresztą miałam chodzić, gdyby Leah była moją host mamą. Najpierw kilka osób wygłosiło mowę, wbrew pozorom nie było nudno, każda z nich powiedziała coś śmiesznego :) Potem uczniowie grali z nauczycielami w różne gry, na przykład czworo nauczycieli (po jednym na każdy rocznik) zostało owiniętych strasznie długą czerwoną wstążką, każdego nauczyciela owijało dwóch uczniów z danego rocznika. Która drużyna pierwsza uporała się z zadaniem, ten rocznik wygrywał. Zwyciężyli seniorzy. Następnie wystąpiły Highsteppers i Cheerleaderki, zagrała szkolna orkiestra i zaśpiewaliśmy hymn szkoły, którego jeszcze nie znam, wykonując przy tym specjalny taniec, który znam (Micaela mnie nauczyła). Na koniec wszyscy mieli za zadanie krzyczeć, w której są klasie (freshmen, sophmore, junior, senior) tak głośno, jak tylko się da. Myślałam, że ogłuchnę, taki był huk! W USA często widzę rywalizację między rocznikami, tak samo jak w Polsce jest rywalizacja między klasami. Po zakończonym Pep Rally wróciliśmy do szkoły.

Po powrocie do domu miałam absolutnie zero czasu dla siebie, ponieważ musiałam posprzątać w kuchni. Całe szczęście, że Mirabelle mi pomogła, inaczej dalej bym tam siedziała! Potem pojechaliśmy na mecz futbolu, ja i Mirabelle znów pomagałyśmy w budce z jedzeniem. Tłum był ogromny, emocje sięgały zenitu. Wszyscy uczniowie z naszej szkoły ubrali się na czerwono, niektórzy kupili koszulki dziś podczas lunchu, inni mieli koszulki z poprzednich lat, jeszcze inni po prostu włożyli czerwone ubranie. Tłum krzyczał, gwizdał, skakał, śpiewał, tańczył. Szaleństwo! W budce z jedzeniem było mnóstwo roboty, kolejka głodomorów ciągnęła się hen daleko. Chilli nachos! Hot-dog! Popcorn! Wrapped sausage! Diet Coke! Blue Powerade! Snickers! Two more nachos! Tak wyglądało moje życie przez trzy i pół godziny. Ale i tak było fajnie, ludzie byli fantastyczni i zabawni, jeden koleś non stop wszystkich rozśmieszał. W kółko słyszałam "Good job!", "You're doing fantastic!", "Great work girls!". Miło być docenionym za swoją pracę :)

Po zakończonej harówce wyszłyśmy z Mirabelle na parking i czekałyśmy na hostów. W ramach zabijania nudy komentowałyśmy i oceniałyśmy każdy przejeżdżający obok nas samochód, było bardzo zabawnie. Mirabelle nauczyła mnie trochę chińskiego (na razie umiem tylko ni-hau - cześć), ale mam zamiar nauczyć się więcej. Ja ją nauczyłam "cześć", moje imię po polsku (Marysia, tutaj mówią na mnie "Marija") oraz "czarownica". Chbya się dośmylacie, kogo doczytyło to otsatnie :D

Potem dostałam SMS od Johna, że czekają na nas z Lynne, Kaeleigh i Samem przy South Gate. Zapytałam się jakiegoś człowieka, gdzie to jest, odpowiedział mi, że to parking na drugim końcu szkoły. No więc tam też się skierowałyśmy. Po przejściu pół kilometra (nasza szkoła to moloch) i przewędrowaniu między niezliczonymi rzędami samochodów okazało się, że to jednak nie ten parking. Zadzwoniłam do Johna i zapytałam go, gdzie dokładnie są, wyszło na to, że niepotrzebnie gdziekolwiek szłyśmy. Ale za to podczas wędrówki rozmawiałyśmy z Mirabelle i tak się uśmiałyśmy, że naewt wiodk oproknej twazry hsot mamy nie był w satnie pospuć mi hmuoru. Padał deszcz, był środek nocy, padałam ze zmęczenia, ale z niewiadomych powodów miałam wielkiego banana na twarzy i byłam wesoła na maksa. Miałam po prostu szczęśliwy dzień :)

My w barwach szkoły (czerwony, niebieski, biały). Zignorujcie moją różową bluzę, to taki tam... prawie czerwony ;)

Wyjazd na mecz w naszych nowych koszulkach Leo Club i szkolnych bandanach :)
Nie zapomnijcie odpowiedzieć, co sądzicie o projekcie "siedem dni szkoły"!

22 komentarze:

  1. Ten projekt to dobry pomysł. Masz już jednego widza ;) ile lat ma Mirabelle ?

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny pomysł na filmiki, będę na nie czekać!!!
    Super, że masz taki dobry kontakt z Mirabelle, już lepiej mówi po angielsku?
    Aż tak neidbozre z hsto mmaa? Croaz pwoanżeij to wgylada... wgl kots się zjamjue wazsa srpawa?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mówi troszkę lepiej :)
      Hsot mmaa jset dzinwa, próbjuemy coś zniemić.

      Usuń
  3. Moje błyskotliwe spostrzeżenie Mirabelle wygląda na tym drugim zdjęciu jakby lewitowała :D

    OdpowiedzUsuń
  4. niezły pomysł! ciesze się że miałaś dobry dzień:-) co tam z hm?

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten projekt to super pomysł, nie mogę się doczekać :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny pomysł z tymi filmikami ! Na 100% będę oglądać każdy :) Marysiu a czy Twoja hsot mama też jest taka wernda w sotsuknu do siowch dzeici czy tyklo do Was ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla sowich dizeci też jets taka werdna. Może minej niż do nas, ale nie jset nomarlną mmaą.

      Usuń
  7. Świetny pomysł z tymi filmami ;)
    Czekam na więcej zdjęć :D
    Zajrzyj do pomysłowni, bo są komentarze, na które nie odpowiedziałaś :))

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo mi się podoba ten pomysł :) Szkoda, że masz taką host mamę :(

    OdpowiedzUsuń
  9. Ślicznie wyglądacie na tych zdjęciach, tak... amerykańsko ;) fajne jesteście koleżanki

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetnie wyglądacie z Mirabelką na zdjęciach jak takie dwie najlepsze przyjaciółki :)
    I z chęcią obejrzę ten projekt :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Super pomysl z tymi filmikami.Czekam z niecierplowoscia na kazdy. ;) A jelsi chdzio o twjoa hmame to ponwini cso z tmy zroibc bo to zahcownaie zazcyan byc okropen! Pozdrawiam.
    Twoja fanka Julia ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wśłanie weim, mam jej już dśoć! Dzięki za wpasrcie :)

      Usuń
  12. Hej Marysiu ;) Mam pytanie, czy Ty się malujesz? Zazwyczaj nie widzę na Twojej twarzy makijażu. Ciekawi mnie to czy nie możesz się malować, czy po prostu nie chcesz, bo nastolatki w Twoim wieku zazwyczaj się malują, a Ty chyba nie :) Ale masz śliczną buzię, makijaż ci nie potrzebny! :* Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Jasne! Ten pomysł jest genialny! Czekam na kolejne filmiki i posty :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Marysiu a jak tam z homecoming? Nie było, czy nie poszłaś?

    OdpowiedzUsuń

Drogi czytelniku,
tutaj możesz śmiało wyrazić swoją opinię. Jednak zanim to zrobisz, weź pod uwagę, że większość informacji na tym blogu to też opinie, takie same jak twoja. Nie musisz im wierzyć, nie muszą ci się podobać, ale musisz je szanować. Amen i zapraszam do komentowania :)